[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jose Arguelles
FAKTOR MAJÓW
Wydawnictwo PULSAR, Warszawa 2004
Ścieżka poza technologię
Każdy może poznać swoją moc, lecz tylko ten ją posiądzie, kto uwierzy. Kto nie wierzy, ten nie wie, co
to spokój. Spokój serca to spokój myśli. Spokój myśli to mądrość. Wiara i mądrość to moc. Gdy o czymś
myślisz, stać się może. Gdy dasz temu wiarę, stanie się. Staje się nie dlatego, że stać się musi, staje się,
bo to twoje dzieło. Ty wiesz, co stać się może, a projekcja myśli, to twój dar. Umiesz go coraz lepiej
wykorzystywać. Każda myśl to księga otwarta, każda następna to księgozbiór. Nie można stwo-rzyć
dzieła cudzą myślą – choćby najmądrzejsza, nie jest twoja. Gdy wszyscy to pojmą, stanie się dzień.
Światło mądrości płynie z treści, lecz treść jest tylko połową dzieła. Aby Światłu przydać blasku, potrzeb-
na jest wiara, a wiara wypływa z serca. Zapał nic nie da, gdy zabraknie wiary.
Tekst czytany przez stu mędrców jest dla każdego z nich inny. Jeden przeczyta i rozumie, drugi prze-
czyta dwa razy i zrozumie, a setny po stokroć przeczyta i będzie szukał dalej, bo on wie, że każde słowo
coś znaczy. Przeczytane słowo daje impuls myślom, a one są kluczem do bram przypomnienia. Czytaj,
aż zrozumiesz, że nie słowa są ważne.
Ci, co to wiedzą, nie pomogą, bo oni wiedzą, że pomóc nie mogą. Ci, co mówią, że pomogą, nie po-
mogą, bo pomóc nie mogą.
Czas nie mija – on jest. Tylko zegar wybija godziny. To właśnie jest złudzenie upływu czasu. To jest
kluczem tajemnicy poznania. Ten kto to zrozumie, pojmie, że wieczne Teraz jest naszym prawdziwym
czasem. Ten, kto szuka sensu życia, nigdy go nie znajdzie, bo sens życia to cel, który sam sobie wybrał.
Gdy przypomnisz sobie tę prawdę, czas wróci na właściwe miejsce.
Każdy wyszedł z Jasności i każdy do Niej powróci, lecz szczęściem jest powrócić, mając Jej pełną
świadomość w Tu. Powrócić nie znaczy odejść; powrócić to znaczy odzyskać prapamięć.
Hanna Kotwicka
DROGI CZYTELNIKU
Dziś wszedłeś w posiadanie największego dzieła Jose Arguellesa. Dziś dostałeś klucz do zgłębienia
tajemnic Majów. To, czy dasz sobie radę, zależy od Ciebie. Jeśli znasz cykl JA jestem innym TY, z
pewnością będzie Ci łatwiej. Jeśli nie znasz, będziesz miał okazję do podjęcia największego wyzwania
życiowego. Tę szansę ma tutaj każdy: Ty, ja, nasi znajomi, lekarze, politycy, jak również – a może przede
wszystkim – przedstawiciele świata nauki we wszystkich jej dziedzinach. Wiedz, że nie jest to łatwy
kierunek. Przekonałam się o tym sama, trzy razy zabierając się do przekładu tego dzieła. W tym czasie z
Faktorem Majów zmierzyło się trzech tłumaczy. Niestety, mimo ich wielkiego zaangażowania i doskonałej
znajomości języka, Majowie okazali się NIEUBŁAGANI i... o wiele sprytniejsi od nas wszystkich. Oni
dokonali wyboru tłumacza kilka lat wcześniej i czekali. Magia tej książki tkwi w wibracji słowa, dlatego
niedopuszczalne są jakiekolwiek kompromisy. Tu nie wystarczy mechaniczny przekład, ten tekst trzeba
poczuć. Majowie wymagają od każdego, nie tylko od tłumacza, pokory. Nie każda z osób, które
pracowały nad Faktorem, była w stanie to pojąć. Tego nie tolerują Prawa Czasu. Ten, kto tego nie
zrozumiał, musiał zostać odsunięty od współpracy. Tu nie ja jestem arbitrem, lecz galaktyczni
Nawigatorzy. Mnie chodzi wyłącznie o przystępność i czystość wiedzy. Nie liczą się straty finansowe.
Rekompensuje je miłość i sympatia czytelników. Ziemia jest Planetą Sztuki. Sztuką jest umiejętność
wybiegania poza materię i materializm. W ciągu kilku najbliższych lat nauczą się tego wszyscy, a
przynajmniej dostaną od życia taką szansę. W tym miejscu składam podziękowanie wszystkim osobom,
które pojawiwszy się na mojej drodze, stały się katalizatorem, przyspieszającym przyspieszenie tego, co
rozpoczęłam kilka lat wcześniej. Moją szczególną wdzięczność pragnę wyrazić Iwonie Pofelskiej (Biały
Magnetyczny Mag) i Piotrowi Wrońskiemu (Białe Rytmiczne Zwierciadło), dwóm wspaniałym
świadomościom niesionym przez „białe wibracje" w majańskim kosmonogamie, bez których wsparcia,
pomocy i fizycznego zaangażowania wydanie Faktora Majów opóźniłoby się o kilka tygodni.
Książka musiała ukazać się na początku 2004 roku i nie tylko z uwagi na warunki kontraktu
autorskiego, ale i na sam rok 2004. Nie pozostało mi nic innego, jak ponownie zasiąść do pracy. To, czy
podołałam, Ty ocenisz. Czasu miałam niewiele. Dlatego proszę Cię o wyrozumiałość. Nie zapomnij, że
Jose Arguelles dochodził do tej wiedzy trzydzieści trzy lata! Przed przystąpieniem do lektury tego dzieła
zapoznaj się z terminologią zamieszczoną w słowniku podręcznym na końcu książki, ponieważ w
przypadku tej, tak nowatorskiej wiedzy wiele potocznie używanych słów nabierze zupełnie innego
znaczenia.
Z pewnością chciałbyś wiedzieć, dlaczego rok 2004 jest taki wyjątkowy. Wyjaśniam, że w lipcu 2004
domyka się faza wgrywania programu i otwiera kolejna – faza realizacji. Żniwo zaczniemy zbierać dopiero
od 2009 roku, kiedy wejdziemy w fazę artykulacji i modyfikacji wyników naszych działań. 26 lipca 2004
wyznacza kolejny przełom w historii ludzkości (drugi po Harmonicznej Konwergencji w 1987 r.). Planeta
Ziemia przestawia się na naturalny rytm Kalendarza Trzynastu Księżyców i nic nie zdoła jej powstrzymać.
W tym dniu rozpoczyna również swój bieg siedmioletni cykl proroctwa TELEKTONON, w którym dokona
się ostateczne otwarcie siedmiu pieczęci, odnalezienie siedmiu zagubionych pokoleń, powrót siedmiu
zatraconych świadomości. Być może trudno Ci w to uwierzyć. Poczekaj. W 2004 r. wiele Cię zaskoczy,
wiele też oczaruje. Resztę wyjaśni Ci trzynastomiesięczny kalendarz i ta wspaniała książka, opatrzona –
jak zwykle
w „Pulsarze" – kontrowersyjnym tytułem Faktor Majów. Otwiera ona nowy cykl studiów nad wiedzą
Majów na skalę megakosmiczną, zatytułowany Śladem Mistrzów Czasu. Następna pozycja –
Wschodząca Ziemia – odsłaniająca relacje pomiędzy I Cingiem a Świętym Kalendarzem Majów i
geopsychiczną ewolucją istoty ludzkiej, będzie lekturą znacznie łatwiejszą. Pomyśleliśmy też o bardziej
przystępnej wersji Faktora Majów, adresowanej przede wszystkim do młodzieży – Surfer na fali Zuvuya i
Czas jest Sztuką. Na 2004 rok zaplanowaliśmy jeszcze wiele innych niespodzianek, abyś zdążył
przygotować się na spotkanie z Jose Arguelłesem, który odwiedzi Polskę w 2005 roku.
Teraz, skoro zdecydowałeś się zanurkować w głębię Świętego Kalendarza Majów, mogę Ci
powiedzieć tylko jedno: Witaj w domu, Świetlany Wojowniku! Po 26 000 lat tułaczki odnaleźliśmy się
dzięki Tzolkin.
In lake'ch
Hanna Kotwicka
W dniu 13 stycznia 2004 roku
Kin 65, Czerwony Kosmiczny Wąż
Fala Wędrowca, Rezonansowy Księżyc 4, Rok Białego Spektralnego Maga
UZUPEŁNIENIE 1997 -2003:
MYŚL I WIADOMOŚĆ DLA POLSKICH CZYTELNIKÓW
Drodzy Czytelnicy w Polsce,
to dla mnie wielkie szczęście dowiedzieć się, że mieszkańcy tak wielkiego kraju Europy Wschodniej
jak Polska zyskali sposobność przeczytania w swoim ojczystym języku Faktora Majów: Ścieżki poza
techno-logię. Książka ta kładzie podwaliny dla pracy na rzecz tego, co obecnie znane jest jako światowy
ruch na rzecz transformacji społeczności ludzkiej i odnowienia naszej planety do roku 2012.
Począwszy od 1997 roku, nasze wysiłki, zmierzające do uczynienia „faktora Majów" {wiedzy Ma-jów)
naturalną rzeczywistością planety Ziemi, doprowadziły nas do doskonałości odkrycia Praw Czasu.
Wspomniane odkrycie, potwierdzające zasady i wizje „faktora Majów", dało nam możliwość uczynienia
kolejnego kroku i przystąpienia do porządku czwartego wymiaru czasu, tak dobrze po-znanego przez
starożytnych Majów i ich systemy kalendarzowe. Porządek rzeczywistości wymiaru czwartego jest
obecnie znany jako porządek synchroniczny, tzn. porządek rzeczywistości, którą czas, będący
uniwersalnym czynnikiem synchronizacji, razem scala.
Teraz, zrozumiawszy Prawa Czasu i kosmiczną harmonię 28-dniowego Kalendarza Trzynastu
Księżyców, posiedliśmy metodę wyznaczenia ścieżki wiodącej poza technologię. Ścieżka ta otworzy się
przed nami o świcie 26 lipca 2004. Datę tą zapamiętamy jako „Wielką Zmianę Kalendarza 2004 roku". Od
tej chwili, tzn. od kiedy powszechny ruch na rzecz zmiany kalendarza zamanifestuje się jako
nieodwracalna już rzeczywistość historyczna, droga w 2012 rok otworzy się praktycznie dla każ-dego. Już
niedługo sami poznamy znaczenie ścieżki poza technologię.
Niechaj każdy, kto weźmie do ręki tę książkę po przeczytaniu jej i przestudiowaniu, stanie się gwiazdą
przewodnią, od której inni będą się mogli dowiedzieć o galaktycznych Majach i prawdziwej naturze
Czasu!
Jose Arguelles
Valum Votan, Closerofthe Cycle
Czwartek, dnia 20 listopada 2003 roku
Kin 11, Niebieska Spektralna Małpa
„ Wzorzec Morfogenetyczny wzrasta do Dominującej Siły i Wizji Artystycznej"
Wiodący Księżyc 6, Rok Białego Spektralnego Maga
Dedykowane mojemu nauczycielowi wielkiemu C. T. Mukpo
Wyrazy uznania
Napisanie i wydanie Faktora Majów nie byłoby możliwe bez wszechogarniającej miłości, która na
niego spływała.
Przede wszystkim, i jako pierwszej, chcę wyrazić wdzięczność mojej teściowej Mai, która czytała
rękopis w miarę, jak powstawał, rozdział za rozdziałem, mobilizując mnie, gdy praca posuwała się zbyt
wolno. Chciałbym oczywiście podziękować również córce Mai, mojej żonie Lloydine, za nieprzerwane
podtrzymywanie źródeł łączących mnie z Ziemią, w taki sam sposób, w jaki Ziemia jest połączona z
gwiazdami. Chciałbym także wspomnieć o moich dzieciach: Joshue, Tarze, Heidi, Paulu, Ivonne i ich
przyjaciołach – o prawdzie miłości, którą obdarowują tak bezwarunkowo. Kończąc podziękowania dla
najbliższych, czułbym się nie w porządku, gdybym nie wspomniał o naszym psie Genji i dwóch kotach:
Sponsorze i Onyksie, duchowych źródłach wielowymiarowego ciepła, żywych dowodach na to, że nie
jesteśmy sami.
Oprócz wymienionych tu osób, które dostarczyły mi wskazówek i informacji oraz umożliwiły wgląd w
całość faktora Majów, są też inni – ci, którzy byli przewodnim światłem w czasie twórczego fermentu i
przygotowań do pracy. Ich wiara we mnie i moją pracę była głębokim źródłem życiodajnej siły. Należą do
nich: Stan Padilla, jasnowidzący, którego spokój, mistrzostwo i modlitwy tworzyły ochrony krąg,
oczyszczający kanał wizji; Brooke Medicine Eagle, której obecność i siostrzana miłość emanują esencją
człowieczego odrodzenia; Don Eduardo Calderon, mag „sztuki śniącego ciała", który towarzyszył mi w
procesie otwierania kanałów ziemskiej pamięci; Jego Eminencja Tai Situ Rinpoche, będący pomostem
łączącym światy; Rupert Sheldrake, twórca teorii pola morfo
genetycznego, oraz Ted i J. J., współodczuwający „kosmiczną całość".
Nie mam wątpliwości, że Faktor Majów pozostałby kolejnym rękopisem, który utknął w archiwach,
gdyby nie dobry duch Barbary Clow z wydawnictwa Bear & Company, która otrzymawszy ten tekst
natychmiast odczuła potrzebę udostępnienia go światu. Na podziękowanie zasługują również Gerry, mąż
Barbary, którego solidność i poczucie humoru towarzyszyły nam w pracy oraz Angela Werneke, która
wzięła na siebie odpowiedzialność za oprawę plastyczną książki.
Na koniec pozostają mieszkańcy duchowych światów, których przewodnictwo i cierpliwe współczucie
zasiały we mnie entuzjazm i potrzebę wiedzy, kiedy tylko pozbyłem się wątpliwości, że tak właśnie ma się
stać.
Za to wszystko i za nieskończenie więcej wyrażam swą bezgraniczną i bezwarunkową wdzięczność z
całego serca radującego się prostotą tej chwili.
Evam maya e ma ho! Niech będą pozdrowione harmonia umysłu i natury!
Brian Swimme
PRZEDMOWA
Sinolodzy znają legendę o uczonych jezuitach, którzy w XVII wieku, jako pierwsi ludzie Zachodu,
podjęli studia nad I Cingiem. Z wielką energią i nadzieją przystąpili oni do tego przedsięwzięcia, nauczyli
się języka, rozszyfrowali i przemyśleli pojęcia. Wtedy doszło do tragedii. Kilku spośród tych młodych
zdolnych mężczyzn popadło w obłęd. Trudność zrozumienia mądrości I Cingu w kategoriach właściwych
dla zachodniego umysłu po prostu przerosła tych pełnych poświęcenia zakonników. W rezultacie, Zakon
Jezuitów został zmuszony do porzucenia projektu, co więcej, zabroniono jakichkolwiek studiów nad tym
egzotycznym chińskim tekstem także w przyszłości.
Ta opowieść, nawet jeśli jest tylko apokryficzna, rzuca światło na pracę dr. Jose Arguellesa. Także on
całym sercem zagłębił się w to, co dla zachodniego umysłu jest równie kłopotliwym systemem wiedzy –
Tzolkin Majów. Po wielu latach spędzonych nad rozwikłaniem tej wielkiej zagadki Jose Arguelles wynurzył
się ze swoim wyjaśnieniem tego, co ona oznacza, i jest to prawdziwie szalona historia. To, obok wielu
innych nie mniej obrazoburczych stwierdzeń, skłania nas do rozważenie następujących wniosków:
Historię ludzkości w znacznej części kształtuje pewien galaktyczny promień, przez który przechodzi
Ziemia i Słońce podczas ostatnich 5000 lat. Kiedy w 2012 roku dotrzemy do końca tego promienia, tam
będzie oczekiwać nas wielka chwila transformacji.
Działania i wizje świata poszczególnych kultur podążają za naturą „galaktycznych epok", których kody
zostały opisane przez Majów językiem matematyki i symboli.
Każdy człowiek ma wystarczającą moc, by bezpośrednio – zmysłowo, ponadzmysłowo, elektro-
magnetycznie – połączyć się z energią-informacją tego promienia wypływającego z galaktyczne-go źródła
i w ten sposób przebudzić swój prawdziwy, wyższy, najgłębszy Umysł.
Bez wątpienia wielu pomyśli, że dr Arguelles poszedł drogą jezuitów, którzy zatraciwszy się w I Cingu
– zwariowali, popadli w manię, zostali uwięzieni w osobistych iluzjach. Oczywiście dr Arguelles jest
świadomy szokującej natury swoich wniosków. Już na wstępie uczciwie nas uprzedza: „Dla mnie ta
sytuacja oznacza odważenie się na zrobienie skoku poza ustalone granice w mentalne terytorium, które
zgodnie ze standardami naszej kultury były uznawane za tabu lub całkowity przeżytek". Z pewnością jego
praca, jak każda nowa wizja rzeczywistości, jest ekstrawagancka i niezwykle śmiała. Już tylko to czyni
lekturę tej książki wyzwaniem, nie wspominając kosmicznych wymiarów jego wniosków.
Pozwolę sobie wyjaśnić, dlaczego uważam wizję dr. Arguellesa za tak głęboką i ważną. Jestem
przekonany, że każda wizja Wszechświata, która nie szokuje, nie ma dla nas większej wartości. Po-
winniśmy sobie uświadomić, że to właśnie my, przyzwoici ludzie Zachodu, racjonalni judeochrześci-janie,
demokraci, trzymamy Ziemię w szachu z pomocą broni nuklearnej. To my, nowocześni indu-strialiści,
przyczyniamy się do zabijania środowiska naturalnego i nie bacząc na nic, rozprzestrzenia-my nasze
działania na wszystkie kontynenty.
Gdy mówimy o wizji Wszechświata, że jest „rozsądna", oznacza to, że pasuje do nowoczesnego
światopoglądu, który zainicjował i wciąż podtrzymuje ten światowy terror. Nie potrzebujemy roz-sądnych
wizji, przeciwnie, potrzebujemy tych najbardziej fantastycznych i szalonych, jakie tylko mo-żemy znaleźć.
Wizja zaproponowana przez dr. Arguellesa spełnia te warunki. Jest ona nie tylko sza-lona. Arguelles
kierowany nieomylnością swojego geniuszu wie, że jedyną nadzieją na zrównoważe-nie rozwoju
zachodniej nauki i zachodnich społeczeństw jest pełne asymilacja wiedzy kosmologicz-nej dawnych
ludów, przede wszystkim Majów. Dlaczego właśnie starożytne kosmologie? Dlatego, że wszystkie dawne
ludy przyjęły pewne wspólne założenie: Ziemia, Słońce, Galaktyka, Wszech-świat – wszystko i wszędzie
jest żywe i obdarzone inteligencją.
To, czego oczekuje się od nas – czytelników, to pokora. Wyszkoleni w nowoczesnych poglądach na
świat, podkreślających i podtrzymujących militaryzm, patriarchalizm, antropocentryzm i kon-sumpcyjne
nastawienie, powinniśmy zrozumieć nasz fatalny błąd – założenie, że Wszechświat jest martwy,
pozbawiony uczuć, inteligencji i celu. Czy znajdziemy w sobie odwagę, by otrząsnąć się z tej fatalnej
iluzji? Czy znajdziemy w sobie mądrość, która skieruje nas do Majów i ich wiedzy, nauczy prawdy o
Wszechświecie?
Wracając do przedmowy, chciałbym w paru słowach skomentować trzy „skandaliczne" wnioski
Arguellesa. Moją specjalnością jest fizyka matematyczna i moje myślenie odzwierciedla ramy współ-
czesnej nauki. Chcę jednak podkreślić, że moim celem nie jest przedstawienie wizji Majów w nowo-
czesnych, naukowych kategoriach. Kosmologii Majów nie można opisać w ten sposób. Dziś jednak
wyłania się nowy nurt w nauce postmodernistycznej: holistyczny panhumanizm – wiedza, która próbuje
integrować kosmologie dawnych ludów z nowoczesnym światopoglądem naukowym.
Po pierwsze: Zgodnie z przekazem Majów znajdujemy się w sferze wpływów galaktycz-nego
promienia. Dotąd we współczesnej nauce nie było mowy o takim promieniu, jaki opisali Ma-jowie. Jednak
w ostatnich latach fizycy odkryli istnienie pewnego rodzaju promieniowania przepły-wającego przez
Galaktykę, które na nas oddziaływuje, i jest to rzeczywiście nowe odkrycie. Astrofi-zycy opisują to
promieniowanie jako fale gęstości przenikające Galaktykę i wpływające na jej ewo-lucję. Rezultatem
oddziaływania tego promieniowania są na przykład narodziny naszego Słońca. To promieniowanie
rozżarzyło pierwotną gigantyczną gwiazdę, doprowadzając ją do eksplozji, w wyni-ku której powstało
nasze Słońce.
Jemu zatem zawdzięczamy narodziny gwiazd. Możemy więc mówić o Galaktyce jak o organizmie
zaangażowanym w proces własnej ewolucji lub o „samoorganizującej się dynamice" Galaktyki. Wy-
chodząc z bardziej „organicznej perspektywy", możemy mówić o rozwijającej się Galaktyce i uznać
powstanie gwiazd za część galaktycznej epigenezy. Z tej perspektywy Słońce jest pobudzane przez
dynamikę galaktycznego centrum dokładnie w taki sam sposób, w jaki aktywność oka żaby jest ste-
rowana impulsami płynącymi z wnętrza jej własnego organizmu.
Nasuwa się pytanie, jak dalece dynamika Galaktyki wpływa na rozwój Słońca i jego systemu pla-
netarnego? Czy galaktyczne siły powołują Słońce do istnienia, po czym zarówno Słońce, jak i jego
system planetarny, są pozostawione samym sobie? Czy też może galaktyczne promieniowanie usta-
wicznie wpływa na rozwój życia?
Tutaj konieczny jest komentarz. Po pierwsze: możemy przyjąć, że Galaktyka ma ciągły wpływ na
Ziemię i jej życie. Słońce istnieje już niemal od 4,5 miliarda lat i cały czas podlega wpływom pro-
mieniowania przenikającego Galaktykę. Galaktyczne promieniowanie zmienia dynamikę Słońca i w ten
sposób wpływa na zmiany promieniowania docierającego do Ziemi. Nie mam wątpliwości,
PRZEDMOWA 13
że kiedy biolodzy, zajmujący się ewolucją, zaczną to rozważać, rozpoznają i opiszą drogi rozwoju ży-
da na Ziemi, które odzwierciedlą tę dynamikę. Staniemy się świadomi tego, że kształt liścia wiązu nie jest
wyłącznie wynikiem naturalnej selekcji, ograniczonej do ziemskich wpływów, ale też efektem
oddziaływania Galaktyki jako Całości.
Poza tym musimy być świadomi tego, że współczesna nauka nie była w stanie dostrzec istnienia
takiego promienia galaktycznego, jaki opisali Majowie. Nowożytna nauka jest skoncentrowana na materii i
zmianach jej stanów. Wszystkie pozostałe jakości: kolor, zapach, emocje, uczucia, dozna-nia intuicyjne,
uznaje za wtórne i je pomija. Tak więc wszystko zaczyna się od ograniczeń naszej for-my świadomości,
która uniemożliwia nam dostrzeżenie galaktycznego promienia Majów.
Powinniśmy jednak właściwie ocenić stopień trudności i docenić wagę tego, co osiągnięto dzięki
nowożytnej nauce. Np. empiryczne doświadczenie tego, że Słońce miało swój początek, wyobraże-nie
kontynentów w ruchu bądź słyszenie echa pradawnego wybuchu pierwotnej, rozżarzonej kuli przed
bilionami lat, który rozpoczął dzieje naszego Wszechświata, wymagało naprawdę wysokiego poziomu
wiedzy i niezwykłej świadomości. Rozpoznając szczególny tryb rozwoju nowoczesnej świa-domości
naukowej, możemy zacząć wybaczać jej przeoczenia i docenić inne formy wiedzy, rozwija-jące się wokół
kulturowo odmiennych systemów.
Kulturowe cele Majów wymagały rozwoju całkowicie odmiennych form świadomości. Współcze-śni
uczeni są w stanie eksperymentalnie badać fizyczny efekt oddziaływania fal gęstości w Galakty-ce.
Majowie z równą skutecznością mogli doświadczać promieniowania, które wpływało nie tylko na
narodziny i życie gwiazd, ale także na idee, wizje i przekonania. Osobiście nie mam wątpliwości, że
współcześni uczeni i Majowie dostrzegli ten sam rodzaj promieniowania. Uczeni rozwijają wiedzę
umożliwiającą rozpoznawanie i badanie fizycznych skutków tego promieniowania; Majowie rozwi-nęli
umiejętność rozpoznawania i badania wpływu tego promieniowania na psychikę.
Po drugie: Galaktyczne epoki. Majowie, zgodnie z tym, co napisał o nich Arguelles, uważali, że każda
epoka ma swój specyficzny charakter. Każdą z epok cechuje określony rodzaj aktywności, i tę wiedzę
zakodowali w Tzolkin. Znając galaktyczny kod poszczególnych epok, każdy jest w stanie przewidzieć ich
nadejście i skutecznie z nimi współdziałać. W taki sposób pojmowała Wszechświat większość
pierwotnych ludów, choć zapewne bez tego subtelnego wyczucia niuansów, które cecho-wało Majów.
Podobną koncepcję czasu odnajdujemy w średniowiecznej, zachodniej tradycji religij-nej. Zgodnie z nią
każdą epokę charakteryzowały określone cechy, wywodzące się z boskiego źró-dła, a wiedza o jakości
czasu umożliwiała jednostce głębsze wniknięcie w boskie zamiary.
Dostrzegłem ideę „galaktycznych epok", analizując trwającą 20 miliardów lat historię Kosmosu. Kiedy
przyglądamy się naszej wiedzy o przeszłości, widzimy, że każda epoka miała swoją specyficz-ną jakość,
unikalny moment i szczególny, twórczy charakter.
Dla przykładu: Pół miliona lat po rozpoczęciu kosmicznej epopei nadszedł czas formowania się
atomów wodoru. Należy podkreślić, że w skali makrofazowej ten rodzaj kreacji zachodził wyłącznie w
jednym, ściśle określonym momencie kosmicznym. Do tego momentu atomy wodoru jeszcze nie
powstawały, po nim już nie powstawały. Ale w tej jednej fazie mogły [powstawały w liczbie sięgającej
kwintyliona. We wszystkich kosmicznych epokach jest wiele podobnych przykładów, ale żeby wyodrębnić
charakterystyczne cechy aktywności danego momentu kosmicznego, najlepiej pozostać przy opisie
narodzin atomów wodoru.
Powstanie pojedynczego atomu wodoru było w zasadzie możliwe także przed tym momentem, tzn.
zanim jeszcze pojawił się wodór. Wymagało to jednak olbrzymiego nakładu energii, ale taki
atom szybko stapiał się w kosmicznym pratyglu. W tym czasie wytwarzanie atomów wodoru było
działaniem niezgodnym z ówczesnymi prawami Wszechświata. Intensywność i niewymagająca wysił-ku
twórczość zależała od dwóch czynników: wewnętrznej potrzeby wodoru do wyodrębnienia się i od jakości
danego momentu czasu Wszechświata. Zgodnie ze słowami Arguellesa, efektywny pro-ces twórczy jest
możliwy tylko wtedy, gdy „chwilowa potrzeba łączy się z uniwersalnym celem". Kie-dy jakość
Wszechświata dojrzała do powołania do życia atomów wodoru, pojawiły się one w wiel-kiej obfitości.
Aktywność takich kosmicznych i galaktycznych faz odnajdujemy na przestrzeni 20 miliardów lat
uniwersalnej historii.
W naszym zachodnim umyśle natychmiast rodzi się pytanie: „Skoro istnieją fazy, w których powstają
atomy, to czy są też inne, w których powstają galaktyki i pierwotne komórki? A moje własne myśli? A
kultura? Czy na nie również wpływają zmiany galaktycznych epok?" Te pytania prowadzą nas do
kolejnego punktu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]