[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rozdział 16

  Alexandria siedziała w olbrzymiej wannie z marmuru, włosy miała spięte w kok, bąbelki przypominające tysiące małych palców, ocierały się o jej skórę.

Aidan zatrzymał się w progu, jego oczy były ciemne i smutne, chciałaby na zawsze usunąć ten udręczony wyraz jego twarzy.
     Gdy poczuła jego głęboki, niepokojący smutek, rozmyślnie wysłała mu erotyczne obrazy, chcąc mu pomóc, pocieszyć go. Z daleka, wiedząc, że nie musiała stanąć z nim twarzą w twarz, łatwo było jej puścić wodzę wyobraźni. Onieśmielała ją myśl o jego powrocie, gdy będzie musiała stawić mu czoło, i obrazom, które stworzyła.
     Teraz jednak, widząc, jak jego piękne oczy ściemniały, dostrzegając w ich głębinach wielki smutek, nieśmiałość odeszła w zapomnienie. Zrobiłaby wszystko żeby usunąć ten żal.
     Aidan był taki zmęczony, czuł się tak, jak gdyby już nigdy miał się nie poruszyć. Mógł tylko stanąć w drzwiach i patrzeć na Aleksandrię, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście, nie mogąc uwierzyć, że była z nim naprawdę, naprawdę i na zawsze w jego życiu. Dlaczego go? Dlaczego to właśnie on wpatrywał się w te ogromne szafirowe oczu przepełnione radością, że go widzą? Dlaczego nie Gregori, który dał tyle ich ludziom, który cierpiał tak bardzo i który zgubił tak wiele z siebie przy okazji? Dlaczego nie Julian, jego bratnia dusza, jego bliźniak, tak ciemny i poskręcany z samotnością? Jak to się stało, że bogowie wybrali właśnie jego?
     - Ponieważ byliśmy sobie przeznaczeni – powiedziała łagodnie, czytając w jego myślach. - Gregori posiada swoją życiową partnerkę, Aidanie, to on zdecydował, że pozwoli jej dorosnąć. On wytrzyma; bo posiada nadzieję, która czyni go silniejszym. Co do twojego brata, znam go z twoich myśli i wspomnień. Ma twoją siłę, i wytrzyma wieczność, jeśli to konieczne.
     Aidan przeczesał chwiejną ręką swoje włosy rozwiane przez wiatr. Oparł się o framugę drzwi i po prostu popatrzyć na nią, swoim nieruchomym złotym spojrzeniem. Była tak piękna, tak dzielna. Naprawdę nie zrobił niczego za swojego życia, żeby zasłużyć na nią, na szczęście, które mu przyniosła, radość…

Alexandria pokręciła głową, powoli uśmiech gościł na jej ustach, pogłębiając dołeczek, który tak go intrygował.

- Oczywiście, że na mnie nie zasługujesz. Jestem dobra i odważna i w ogóle idealna. - Jej uśmiech był przekorny, bardzo seksowny, a kiedy przesunęła się nieco pod powierzchnią mydlanych baniek jej pełny biust wynurzył się trochę, przykuwając jego rozgrzany wzrok.

- I taka piękna. Nie zapominaj o pięknie – powiedział cicho i wyprostował się nagle napinając wszystkie mięśnie.

Poczuła jak jej serce zaczęło szybciej bić.

- Może. Na pewno sprawiasz, że czuję się piękna. - Przechyliła brodę, jej szafirowe seksowne oczy erotyczny, spekulowały. To spojrzenie sprawiło, że jego krew zaczęła szybciej płynąć.

Jego ręka powędrowała do guzików koszuli, i powoli zaczął rozpinać każdy z nich, podtrzymując jej wzrok na sobie. Nie odwróciła go ani nie wyglądała na przestraszoną. Za to uśmiechnęła się powoli, seksownie i zapraszająco.

- Masz coś w swoim umyśle, piccola – wyszeptał łagodnie, jego ciało zastygło w oczekiwaniu.

Wzruszyła ramionami, ten powolny ruch wzburzył taflę spienionej wody.

- Zdecydowałam, że teraz byłaby odpowiednia chwila na wypróbowanie czegoś, jednej z tych twoich fantazji.

Koszula upadła na podłogę niezauważona. Patrzyła tylko na niego, jej krew śpiewała, ogień przetaczał się przez nią.

- Mam jakieś fantazję? – Zapytał łagodnie. Jego naprężone ciało, stwardniało, pożądało, i potrzebowało. Ledwie mógł mówić, ledwie mógł się ruszyć.

Jej śmiech pieszczotliwie ślizgał się po jego skórze.

- Powiedziałabym, że niektóre z nich są interesujące. Ale nie podniecaj się tak Zaczniemy od czegoś łatwego.

Uniósł brwi i sięgnął w dół żeby zdjąć buty i skarpetki. Każdy jego ruch był nieśpieszny i wolny, ale jego stopione oczy pożerały ją wraz ze wzrostem temperatury. Oddech Aleksandrii uwiązł jej w gardle. Nachylał się, to wszystko, zwykły, codzienny ruch, ale jego twarz była tak zmysłowa, jego ciało tak płynne, kontrolował się jeszcze. Przygryzła wargę, jej rzęsy opadły, żeby ukryć napływające pożądanie.

- Chcę żebyś mnie chciała, Alexandria – zbeształ ją cicho. – Muszę wiedzieć, że mnie chcesz. Nie ukrywaj się przede mną.
     Wbrew jej woli, jej usta układały się już w odpowiedzi, pogłębiając jej dołeczki.

- To dlatego, że jesteś taki piękny, Aidan.

- Kobiety są piękne, nie mężczyźni.

- Jesteś piękny – poprawiła go. – Spójrz na siebie moimi oczami. – To było przekorne wyzwanie

Odnalazł to, trudno było się mu oprzeć. No i było w tym coś seksownego, zobaczyć siebie takim, jakim ona go widziała. Pragnienie, potrzeba. Głód. Jego ręce powędrowały do jego spodni, opuszczając je na biodra z celową powolnością, skręcając ją w oczekiwaniu.

- Widzisz? – Usiadła w wannie na kolanach, bąbelki buzowały wokół jej klatki piersiowej, odsłaniają jej nagie piersi zwilżone wodą. Jej oczy spoczywały na jego szczupłych biodrach i twardej, wystającej męskości, kiedy wchodził do wanny, bąbelki wirowały wokół jego nóg, jak maleńkie języki ocierały się o jego skórę.

Alexandria powoli wypuściła powietrze z płuc. Jego uda były silne, umięśnione kolumny pokryte drobnymi złotymi włosami. Jej ręce sięgnęły w górę do jego łydek, przyciągając go bliżej. Poczuła jak cały drży i uśmiechnęła się uwodzicielsko.

Koniuszki jej palców poruszały się wolno po rzeźbionych mięśniach, a jej ciepły i kuszący oddech poczuł na swojej erekcji.

Aidan zamknął oczy w ekstazie, kiedy jej język poruszał się w powolnej, leniwej pieszczocie po jego aksamitnym członku. Mięśnie brzucha napięły się pod dotykiem jej ust, mocnych, gorących i wilgotnych, zamkniętych wokół niego. Z głębi jego serca wydobył się jęk. Złapał jej włosy w pięści i przyciągnął ją bliżej, a jego ciało niemal wybuchło z przyjemności, gdy ścisnęła jego pośladki i wzięła go głębiej. Z ustami zaciśniętymi wokół jego członka i miękkimi piersiami tuż przy jego udach, bąbelkami opływającymi jego łydki, i jej jedwabistymi włosami w jego pięściach, każda myśl ulotniła się z jego umysłu, liczyła się tylko ona, i czysta przyjemność.

Palcami masowała jego pośladki, mocno naciskając na twarde mięśnie, zachęcając go. Poruszył się, wolno, leniwie, zaciskając zęby z przyjemności, która niemal trawiła go. Jej usta poruszały się, raz po raz. Palce wplótł w jej włosy tak mocno, że bał się, że zrobi jej krzywdę, ale nie mógł już dłużej się kontrolować.

Jego umysł szukał z nią kontaktu, i znalazł go, jej radosne podniecenie, i potrzeba, dzieliła z nim całą przyjemność. Zdawała sobie sprawę z tego, co mu robiła i upajała się tym, jej wpływem na niego. Zniknął rozsądek, wszystkie wątpliwości, cały niepokój. Było tylko jego ciało, jej usta, dotyk jej aksamitnej skóry i bąbelki wokół nich. Fajerwerki. Trzęsienie ziemi. Biały piorun. Bezradnie wyszedł na przeciw niej, odrzucając do tyłu głowę, jego radości i zachwyt były nie tylko fizyczne, radowała się też jego dusza.

Głód Aidana wzrastał, ale pamiętał o tym, że jej potrzeby musi stawiać wyżej niż swoje własne. Z delikatną agresywnością pchnął ją z powrotem do wody, jego wzrok jak lawa działał na jej skórę. Zdążyła tylko wydać z siebie niemy krzyk, zanim jego usta znalazły się na jej gardle, na jej piersiach, jego ręce wędrowały po całym jej ciele. Czuła się taka mała, taka delikatna, gdy jego dłonie dotykały jej skóry, gorącej i mokrej od wody. Dotykał ją wszędzie. Potem jego palce odnalazły jej kremowe wejście czekające na przyjęcie go. Wszedł w nią, patrząc w jej oczy, a jej ciało odpowiedziało nową falą płynnych pragnień. Wszedł w nią głębiej, jego usta wędrowały po jej ciele, jego zęby drażniły jej piersi, jej brzuch. Czuł, jak jej mięśnie zaciskają się wokół niego, aksamitne i ciepłe. Całował jej biodra, wcięcie w talii, które doprowadzało go do szaleństwa, a później podniósł ich z wody.

Zwolnij, zwolnij, upominał się w myślach, ale jego ciało miało inne plany. Płonął, cała jego skóra płonęła. Zwilżył ustami swoje palce, chcąc rozpalić ją tak bardzo jak on był rozpalony. Jęknęła, ten dźwięk doprowadzał go do szału. Smakowała jak gorący miód, ostry i wciągający. Zaatakował, płonący potrzebą miłości i przemocy, nienasyconą rządzą.

Wiła się i krzyczała pod dotykiem jego ust. Woda rozlewała się po brzegach wanny. Jej ciało spięło się, zwolniło, kolejna fala pożądania przepłynęła przez jej ciało. Chwyciła się go tracąc zupełnie kontrolę, nad tą straszna, wspaniałą jazdą, która ciągnęła się bez końca.

Aidan w końcu uniósł głowę, jego oczy były głodne, usta zmysłowe. Przyciągnął jej ciało do swojego, oplatając jej nogi wokół swojego pasa.

- Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Alexandrio. Sprawiasz, że szaleje na punkcie posiadania cię. - Jego głos był chropowaty, i napierał na nią, twardy i gruby, popychając tak agresywnie, że jej ciało wolno otwierało się, pozwalając mu na wejście. Uczucie to było wspaniałe, wolne spalanie, gorący aksamit trzymający go kurczowo i oplatający go, to tarcie prawie nie do zniesienia. Jego ręce unieruchomiły jej wąską talię, trzymając ją stanowczo, podczas gdy on wchodził w nią powoli i głęboko, w gorącą, wilgotną pochwę.

- Spójrz na mnie, Alexandrio. Wiedz, że jestem twoim życiowym partnerem i, że zawsze będziesz należała do mnie - rozkazał łagodnie, jego złote spojrzenie trzymało jej niebieskie, zmuszając do najwyższej intymności, chciał ją całą, każdy centymetr jej ciała, chciał złączyć się z nią całkowicie, ciało do ciała, umysł do umysłu, dusza do duszy.

Znów zaczął się poruszać, powolne pchnięcia jego bioder wypełniały ją w całości. Przygryzła wargę, maleńka kropla krwi spowodowała, że kły zaczęły wyłaniać się z jego ust. Jego ręce przysunęły ją jeszcze bliżej, tak, że jej ciało wygięło się w łuk, odchyliła głowę, obnażając delikatne gardło, i tak samo kuszące piersi. Jego język wędrował w górę, mocno zlizując wodę z jej skóry, śledził każdą krzywiznę jej ciało aż w końcu jego usta spoczęły tuż nad tętnem na szyi.

Czuł jak jej ciało zastyga w oczekiwaniu, jego zęby drażniły jej skórę, w końcu nie wytrzymała i przycisnęła jego głowę do swojej szyi. Zadowolenie błysnęło w jego złocistych oczach. Jego język zakreślił ścieżkę wzdłuż jej pulsu, kiedy znów w nią wszedł. Jego biodra napierały na nią coraz mocniej i mocniej.

- Aidan! – Jej miękki krzyk był zarzutem.

- Jeszcze nie, cara, jeszcze nie. – Wstał unosząc ją do góry, woda wylewała się z wanny. Jej nogi oplotły go w pasie, a jej ręce zawisły mu na szyi, i wtedy wszedł w nią jeszcze głębiej, raz jeden drugi, chcąc wypełnić ją sobą całą.

Wbijała mu paznokcie w ramiona, sprawiając mu tym rozkoszny ból. Oparł ją o ścianę dla lepszego wykorzystania swoich bioder tak dzikich, bezwzględnych i szalonych. Jego zęby drażniły, podgryzały. Potem krzyknęła czując ból, tak słodki i zmysłowy, kiedy jego kły wbiły się w nią głęboko, pożądając jej krwi tak samo jak jego ciało pożądało ją.

Doprowadzała go do szaleństwa, i jego drapieżna natura w końcu przejęła nad nim kontrolę, nieokiełzana i dominująca, tak charakterystyczna dla mężczyzn jego gatunku. Jego usta pracowały przy jej gardle, biorąc od niej to, co dawało mu jej ciało, tuliła go do siebie, owijając się wokół niego, do chwili, gdy krzyknął z intensywnej przyjemności. Czerwona kropelka spłynęła po krągłości jej piersi, i jego język podążył tym szlakiem.

Alexandria pogrążała się w ciemności jak sama noc. Dzikość, z jaką Aidan się kochał powinna ją przerazić, ale dopasowała się do jego intensywności, wychodziła mu na przeciw, jego blond włosy owinęła sobie wokół palców, mocno przylgnęła do niego, w jego ramionach tłumiła własne krzyki.
     Jego okrzyk namiętności, wzniósł się do nieba, niesiony przez wiatr. I tak trzymał ją w ramionach, oddychając ciężko, i opierając ich obu o ścianę, z daleko z nocy przebyła odpowiedź. Gniewna. Zła. Wycie wiatru stało się nagle dzikie. Dźwięk rzucił się z pazurami na nich, wypełniony nienawiścią.

Przerażona, Alexandria spojrzała w stronę okna.

- Słyszałeś to?

Powoli i niechętnie opuścił ją na nogi, nadal jednak obejmował ją w pasie.

- Tak, słyszałem – przyznał ponuro.

Na zewnątrz, chmury zaczęły ciemnieć złowrogo, zjadliwie. Grad wielkości pięści zaczął uderzać o dach i okna. Instynktownie Aidan odwrócił ją, stając przed nią i chroniąc ją przed odłamkami lodu.

- Czy to Gregori? - Wyszeptała, pamiętając o niewiarygodnej mocy tego człowieka, sączącej się z porów na skórze.

Aidan pokręcił głową.

- Gdyby Gregori pragnął naszej śmierci, Aleksandrio, już dawno zniknęlibyśmy z tego świata. Nie, ten jest ostatnim z grupy nieumarłych, która przekroczyła granice miasta, dla celu, którego nie znam. Z niewiarygodnym słuchem naszej rasy, zgaduję, że ten ktoś nie podziela naszej radości.

- Brzmiał groźnie - powiedziała. – Jak ranny niedźwiedź.

Aidan uniósł jej pochyloną brodę, jego złote oczy spoglądały na jej twarz zaborczo i delikatnie zarazem.

- On jest niebezpieczny, piccola. Dlatego muszę polować na takich jak on i pilnować by nie wyrządzali szkód na tym świecie.

Spoglądając w dół na jej twarz, spuchnięte wargi i zaczerwienione policzki, ślady swojej “miłości”, nie mógł się powstrzymać od złożenia na jej ustach delikatnego pocałunku.

- Dziękuje, cara, że uwalniasz mnie od moich wewnętrznych demonów.

Zanurzyła się znów w wannie, po prostu milcząc, i spojrzała na niego tymi swoimi wielkimi oczami.

- Mógłby… cię zabić?

- Tak myślę, jeśli byłbym nie ostrożny. – Usiadł na przeciwko niej, poziom wody wrósł, gdy wszedł do wanny. – Ale nie będę nie ostrożny, piccola, nawet przez chwilę...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wiolkaszka.pev.pl
  •