[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fay Weldon
Diablica
Rozdział pierwszy
Mary Fisher mieszka w Wysokiej Wie
Ŝ
y nad brzegiem morza i du
Ŝ
o pisze. Pisze o
miło
ś
ci. Kłamie.
Mary Fisher jest czterdziestotrzyletni
ą
kobiet
ą
, przyzwyczajon
ą
do miło
ś
ci. Stale
otoczona m
ęŜ
czyznami, którzy j
ą
kochali, czasami nieszcz
ęś
liwie, zawsze znajdowała okazj
ę
,
aby ich miło
ść
odwzajemni
ć
, ale nigdy - jak s
ą
dz
ę
- nie był to akt desperacji. Pisze romanse.
Okłamuje siebie i
ś
wiat.
W banku na Cyprze, gdzie prawo podatkowe jest traktowane do
ść
swobodnie, Mary
Fisher ma na koncie 754300 dolarów. Odpowiada to warto
ś
ci 502867 funtów szterlingów,
1931009 marek niemieckich, 1599117 franków szwajcarskich, 185055050 jenów i tak dalej,
co ju
Ŝ
zreszt
ą
nie ma wi
ę
kszego znaczenia.
ś
ycie kobiety jest tym, czym jest. W ka
Ŝ
dym zak
ą
tku
ś
wiata. Gdziekolwiek spojrzysz,
dzieje si
ę
to samo. Tym, które maj
ą
- tak jak Mary Fisher - b
ę
dzie dodane. A takim jak ja,
nawet je
ś
li nie s
ą
zupełnie przegrane - zostanie uj
ę
te.
Wszystkie swoje pieni
ą
dze Mary Fisher zarobiła sama. Jonasz, jej pierwszy m
ąŜ
, mówił,
Ŝ
e kapitalizm jest niemoralny, ona za
ś
maj
ą
c łagodn
ą
i ust
ę
pliw
ą
natur
ę
dawała mu wiar
ę
.
Gdyby post
ę
powała inaczej, bez w
ą
tpienia posiadałaby teraz solidny pakiet inwestycji. A tak,
jest jedynie wła
ś
cicielk
ą
czterech domów, których ł
ą
czna warto
ść
zale
Ŝ
y od sytuacji na rynku
nieruchomo
ś
ci i waha si
ę
od pół do miliona dolarów.
Oczywi
ś
cie dom jako lokata kapitału ma znaczenie tylko wtedy, gdy znajdzie si
ę
kto
ś
,
kto zechce go kupi
ć
, i gdy człowiek nosi si
ę
z zamiarem sprzeda
Ŝ
y. W przeciwnym razie jest
tylko miejscem, w którym si
ę
Ŝ
yje lub gdzie mieszkaj
ą
ludzie z nami zwi
ą
zani. Je
ś
li ma si
ę
szcz
ęś
cie, posiadanie czego
ś
na własno
ść
mo
Ŝ
e da
ć
poczucie bezpiecze
ń
stwa; kiedy jednak
tego rodzaju szcz
ęś
cie nie dopisze nerwy i kłopoty pewne. Nie
Ŝ
ycz
ę
Mary Fisher szcz
ęś
cia w
sprawach maj
ą
tkowych.
Mary Fisher jest ładn
ą
, filigranow
ą
kobiet
ą
skłonn
ą
do omdle
ń
, płaczu i sypiania z
m
ęŜ
czyznami, a przy tym
ś
wietnie udaj
ą
c
ą
,
Ŝ
e tego wła
ś
nie nie robi.
Mary Fisher kocha jej doradca podatkowy, który jest moim m
ęŜ
em.
Kocham m
ęŜ
a i nienawidz
ę
Mary Fisher.
Rozdział drugi
Na zewn
ą
trz
ś
wiat si
ę
kr
ę
ci: fale bij
ą
o urwisko u stóp wie
Ŝ
y Mary Fisher i cofaj
ą
si
ę
; w
Australii wielkie kauczukowce wypłakuj
ą
swoj
ą
kor
ę
; w Kalkucie miriady iskier ludzkiej
energii roz
Ŝ
arzaj
ą
si
ę
, migoc
ą
i gasn
ą
; w Kalifornii uprawiaj
ą
cy surfing ł
ą
cz
ą
dusze z pian
ą
morsk
ą
i szybuj
ą
ku wieczno
ś
ci; w
ś
wiatowych metropoliach grupy dysydentów formułuj
ą
powody pos
ę
pnego niezadowolenia i szans
ę
zmian widz
ą
jedynie w przej
ś
ciu przez najgorsze
do
ś
wiadczenia ziemskiej egzystencji. Tkwi
ę
w tym. Tu i teraz. Uwi
ę
ziona we własnym ciele,
przykuta do jednej szczególnej sprawy: nienawi
ś
ci do Mary Fisher. To wszystko, co mog
ę
zrobi
ć
. Nienawi
ść
op
ę
tała mnie i zmieniła; jest jak przypisana mi rola. Wła
ś
nie niedawno to
odkryłam.
Lepiej nienawidzi
ć
, ni
Ŝ
rozpacza
ć
. Sławi
ę
nienawi
ść
, wychwalam energi
ę
, która j
ą
podsyca.
Ś
piewam hymn na
ś
mier
ć
miło
ś
ci.
Je
ś
li wybierasz si
ę
w podró
Ŝ
w gł
ą
b l
ą
du, to od wie
Ŝ
y Mary Fisher
Ŝ
wirowy podjazd
(ogrodnik otrzymuje sto dziesi
ęć
dolarów tygodniowo, co jest w ka
Ŝ
dej walucie sum
ą
niewielk
ą
) poprowadzi ci
ę
a
Ŝ
do smaganej wiatrem alei smutno wi
ę
dn
ą
cych topól (czy
Ŝ
by
zemsta ogrodnika?). Dalej, ju
Ŝ
poza terenem posiadło
ś
ci, droga biegnie przez faliste
2
zachodnie wzgórza i opada w dół ku rozległym polom pszenicy. Potem jeszcze sto
kilometrów i doje
Ŝ
d
Ŝ
asz do przedmie
ś
cia oraz domu, w którym mieszkam, i do niewielkiego
zielonego ogrodu, gdzie bawi
ę
si
ę
z dzie
ć
mi Bobba. Tysi
ą
c mniej lub bardziej podobnych do
siebie domów rozci
ą
ga si
ę
na cztery strony
ś
wiata; my jeste
ś
my po
ś
rodku, dokładnie
po
ś
rodku miejsca zwanego Eden Grove, Rajski Gaj. Podmiejska miejscowo
ść
. Nie jest to ani
miasto, ani wie
ś
; co
ś
mi
ę
dzy jednym a drugim. Schowana w zieleni, zasobna i - jak niektórzy
mówi
ą
- pi
ę
kna. To pewne,
Ŝ
e
Ŝ
yje si
ę
tu lepiej ni
Ŝ
na ulicy w dolnym Bombaju.
Poniewa
Ŝ
musiałam pozna
ć
geografi
ę
nieszcz
ęś
cia i wiele czasu sp
ę
dziłam nad mapami,
wiem, jak centralnie jestem usytuowana w tym pozbawionym centrum miejscu. Odległo
ść
mi
ę
dzy moim domem a wie
Ŝą
Mary Fisher wynosi sto osiem kilometrów lub sze
ść
dziesi
ą
t
mil. Odległo
ść
pomi
ę
dzy domem a stacj
ą
- jeden i
ć
wier
ć
kilometra, z domu do sklepów jest
sze
ść
set sze
ść
dziesi
ą
t metrów. W odró
Ŝ
nieniu od wi
ę
kszo
ś
ci moich s
ą
siadów nie prowadz
ę
samochodu. Nie jestem tak dobrze jak oni zorganizowana. Przepadłam na czterech
egzaminach prawa jazdy. "Nie ma nic złego w chodzeniu pieszo" - mówi
ę
sobie, skoro i tak
niewiele jest tu do zrobienia. W tym miejscu zaplanowanym jako raj wystarczy tylko raz
zamie
ść
k
ą
ty i wszystko przetrze
ć
do połysku.
- Jak cudownie - mówi
ę
, a oni mi wierz
ą
- spacerowa
ć
po niebie.
Mieszkamy z Bobbem przy ulicy Nocnego Ptaka 19, specjalnie wybranej ulicy w
najlepszej cz
ęś
ci Eden Grove. Domy s
ą
zupełnie nowe, jeste
ś
my pierwszymi lokatorami. Nie
dochodz
ą
tu
Ŝ
adne odgłosy. Mamy dwie łazienki i francuskie okna. Czekamy, a
Ŝ
urosn
ą
drzewa, i zapowiada si
ę
,
Ŝ
e niebawem b
ę
dziemy tu mie
ć
zaciszne odosobnienie.
Eden Grove jest przyjaznym miejscem. S
ą
siedzi zapraszaj
ą
si
ę
wzajemnie na wieczorne
przyj
ę
cia. Dyskutujemy raczej o rzeczach ni
Ŝ
ideach, wymieniamy informacje, nie za
ś
teorie,
i panujemy nad sob
ą
, skupiaj
ą
c si
ę
na szczegółach. Uogólnienia wywołuj
ą
niepokój.
Zwracanie si
ę
ku odległej przeszło
ś
ci mo
Ŝ
e by
ć
bezowocne, ku przyszło
ś
ci - podobnie.
Dlatego tera
ź
niejszo
ść
musi by
ć
wła
ś
ciwie wywa
Ŝ
ona.
W tych dniach
ś
miało serwowano kotlety schabowe po chi
ń
sku. Papierowe serwetki,
miseczki. Smak zmiany. M
ęŜ
czy
ź
ni pokiwali nad tym głowami i nie
ź
le si
ę
bawili. Kobietom,
które
ś
miechem pokrywały zmieszanie, naczynia wypadały z r
ą
k.
- To jest dobre
Ŝ
ycie - mawia Bobo. Teraz bywa w domu znacznie rzadziej, nie powtarza
wi
ę
c tego tak cz
ę
sto jak dawniej.
Czy Mary Fisher kocha mojego m
ęŜ
a? Odwzajemnia jego miło
ść
? Czy spogl
ą
da mu w
oczy i przemawia bez słów?
Pewnego razu zabrano mnie do niej z wizyt
ą
. Kiedy podchodziłam, potkn
ę
łam si
ę
o
dywan, prawdziwy kaszmirski dywan wart 2540 dolarów. Mam prawie metr osiemdziesi
ą
t
osiem wzrostu. To dobre dla m
ęŜ
czyzny, lecz nie dla kobiety. Moja karnacja jest równie
ciemna, jak jasna jest karnacja Mary Fisher. Mam typow
ą
dla postawnych brunetek mocno
wysuni
ę
t
ą
szcz
ę
k
ę
, oczy gł
ę
boko osadzone, a nos haczykowaty, szerokie i ko
ś
ciste ramiona,
masywne biodra i muskularne nogi, r
ę
ce za
ś
- przysi
ę
gam - w stosunku do całego ciała
nieproporcjonalnie krótkie. Moja natura i wygl
ą
d nie pasuj
ą
do siebie. Mam pecha, jest tak,
jakby moje kobiece serce biło pod skór
ą
jakiego
ś
olbrzyma.
Kiedy drobnymi kroczkami przebiegałam po dywanie, Mary Fisher u
ś
miechn
ę
ła si
ę
z
przymusem. Zauwa
Ŝ
yłam,
Ŝ
e zerkn
ę
ła porozumiewawczo na mojego m
ęŜ
a, jakby wła
ś
nie
rozegrała si
ę
scena, któr
ą
wcze
ś
niej sobie wyobrazili.
- Opowiedz mi o swojej
Ŝ
onie - mogłaby zamrucze
ć
w łó
Ŝ
ku.
- To niezdara - prawdopodobnie by odpowiedział. Je
ś
li za
ś
miałabym szcz
ęś
cie, jeszcze
by dodał: - Nie jest zbyt pi
ę
kna, ale za to zacna z niej dusza. - My
ś
l
ę
,
Ŝ
e mógłby tak
powiedzie
ć
, gdyby chciał siebie usprawiedliwi
ć
, a mnie pogr
ąŜ
y
ć
. Nie oczekujmy od
m
ęŜ
czyzny,
Ŝ
e b
ę
dzie wierny wspaniałej matce i dobrej
Ŝ
onie, gdy
Ŝ
nie te zalety s
ą
ź
ródłem
erotycznych pragnie
ń
.
3
W poczuciu winy i radosnym podnieceniu pewnie byłby równie
Ŝ
zdolny wspomnie
ć
: -
Ma cztery brodawki na brodzie i z trzech wyrastaj
ą
włosy. - Wyobra
Ŝ
am to sobie. Któ
Ŝ
zreszt
ą
temu by si
ę
oparł? W łó
Ŝ
ku, po miłosnej sesji - chichoty, piski, łaskotania i powa
Ŝ
ne
rozmowy o
Ŝ
yciu?
Jestem te
Ŝ
prawie pewna,
Ŝ
e przy tej lub przy innej okazji Bobo, w typowy dla
wszystkich m
ęŜ
ów sposób, mógłby powiedzie
ć
: - Kocham j
ą
, ale nie jestem w niej
zakochany, a przynajmniej nie w taki sposób jak w tobie. Czy rozumiesz?
Mary Fisher skin
ę
łaby głow
ą
, rozumiej
ą
c bardzo dobrze.
Wiem, jakie jest
Ŝ
ycie i czego mo
Ŝ
na si
ę
spodziewa
ć
po ludziach. Wszyscy
wynajdujemy podobne powody do samo okłamywania i pobo
Ŝ
nych
Ŝ
ycze
ń
. A najch
ę
tniej
czyni
ą
to popełniaj
ą
cy cudzołóstwo kochankowie.
Tak sobie rozmy
ś
lam, kiedy naczynia s
ą
umyte, w domu panuje cisza i przemija
Ŝ
ycie,
odmierzane tykaniem zegara. Nie mam wtedy innego zaj
ę
cia ni
Ŝ
zgadywanie, czy Bobo i
Mary Fisher s
ą
teraz razem. "Teraz..." Jakie to dziwne... czas jest zagadk
ą
. My
ś
l
ę
nad tym i
my
ś
l
ę
. Odgrywam rol
ę
ka
Ŝ
dego z nich, czasami jego, niekiedy jej; to sprawia,
Ŝ
e czuj
ę
si
ę
cz
ęś
ci
ą
cało
ś
ci, któr
ą
tworz
ą
, ja, dla której nie ma tam przecie
Ŝ
miejsca. A potem dzwoni
Bobo i oznajmia,
Ŝ
e nie b
ę
dzie go w domu. Dzieci wracaj
ą
ze szkoły i dziwnie znajoma cisza
zapada w domu, grubym, tłumi
ą
cym hałasy kocem spowijaj
ą
c nasze
Ŝ
ycie. I nawet kiedy kot
złowi mysz, piski i szamotanina dochodz
ą
tylko z daleka, jakby z innego
ś
wiata.
Bobo jest przystojnym m
ęŜ
czyzn
ą
i to prawdziwy dar losu,
Ŝ
e go złapałam. S
ą
siedzi nie
sk
ą
pi
ą
uwag na jego temat: "Szcz
ęś
ciara z ciebie,
Ŝ
e jeste
ś
z kim
ś
takim jak Bobo". Nie dziwi
mnie,
Ŝ
e z ich oczu mog
ę
wyczyta
ć
, i
Ŝ
wiedz
ą
o jego ci
ą
głej nieobecno
ś
ci. Bobo ma metr
siedemdziesi
ą
t siedem wzrostu i jest o dziesi
ęć
centymetrów ni
Ŝ
szy ode mnie, o pi
ę
tna
ś
cie za
ś
wy
Ŝ
szy od Mary Fisher, która nosi trzeci rozmiar butów i tylko w ubiegłym roku wydała na
pantofle 1200 dolarów.
Kiedy jeste
ś
my w łó
Ŝ
ku - wszystko jest w porz
ą
dku, Bobo nie ma problemów z potencj
ą
.
Przymyka tylko oczy, ale jak mi wiadomo, przymyka równie
Ŝ
oczy, kiedy jest z ni
ą
. Cho
ć
tak
naprawd
ę
trudno mi w to uwierzy
ć
. Pewnie nic nie dzieje si
ę
tak, jak to sobie wyobra
Ŝ
am.
S
ą
dz
ę
,
Ŝ
e inne kobiety w Eden Grove s
ą
lepsze ode mnie w sztuce samo oszukiwania.
Ich m
ęŜ
owie tak cz
ę
sto przebywaj
ą
poza domem,
Ŝ
e one, by zachowa
ć
dobre samopoczucie,
po prostu musz
ą
si
ę
okłamywa
ć
.
ś
yj
ą
w kłamstwie, a i to nie zawsze je ratuje. Niejedn
ą
znaleziono martw
ą
: albo si
ę
wieszaj
ą
w gara
Ŝ
u, albo umieraj
ą
w mał
Ŝ
e
ń
skim ło
Ŝ
u z
przedawkowania. Miło
ść
je zabija, mordercza w swoich
ś
miertelnych drgawkach, ra
Ŝą
ca,
trucicielska.
A jak próbuj
ą
przetrwa
ć
budz
ą
ce lito
ść
ś
wiata kobiety brzydkie? Psy - tak nas nazywaj
ą
.
Powiem ci: post
ę
puj
ą
podobnie jak ja. Unikaj
ą
prawdy i robi
ą
si
ę
gruboskórne. Przeciw
wiecznym poni
Ŝ
eniom hartuj
ą
własn
ą
skór
ę
, a
Ŝ
staje si
ę
twarda i zimna jak grzbiet krokodyla.
Czekamy na staro
ść
, która wszystko wyrówna. Jako staruchy jeste
ś
my bowiem doskonałe.
Moja pi
ę
kna matka wstydziła si
ę
mnie. Mogłam to wyczyta
ć
w jej oczach. Byłam
najstarszym dzieckiem. - Jeste
ś
wizerunkiem ojca mawiała. Matka wyszła powtórnie za m
ąŜ
.
Ojca opu
ś
ciła du
Ŝ
o wcze
ś
niej, od dawna nim gardz
ą
c. Moje dwie przyrodnie siostry zabrała
ze sob
ą
. Były istotami delikatnymi, kruchymi i umiały wykorzysta
ć
swój wdzi
ę
k: nawet mnie
potrafiły oczarowa
ć
. - Brzydkie kacz
ą
tko - powiedziała pewnego razu matka i prawie płacz
ą
c
pogładziła moje sztywne włosy. - Co mamy z tob
ą
pocz
ąć
? Co z ciebie wyro
ś
nie? - Wydaje
mi si
ę
,
Ŝ
e mo
Ŝ
e nawet pokochałaby mnie, gdyby tylko mogła. Ale oburzały j
ą
rzeczy
brzydkie, pozbawione harmonii. Mówiła o tym wystarczaj
ą
co cz
ę
sto i cho
ć
jej słowa
bezpo
ś
rednio mnie nie dotyczyły, mogłam si
ę
zorientowa
ć
, co ma na my
ś
li i do czego
zmierza.
4
Podejrzewam,
Ŝ
e urodziłam si
ę
z koniuszkami nerwów wystaj
ą
cymi nad powierzchni
ę
skóry: były napi
ę
te i wiecznie dr
Ŝ
ały. Rosłam masywna i toporna, usiłuj
ą
c osłania
ć
własny
system nerwowy. Nie bardzo jednak wiedziałam, jak sobie z tym poradzi
ć
.
Nawet ze wzgl
ę
du na matk
ę
nigdy nie potrafiłam si
ę
nauczy
ć
, jak by
ć
u
ś
miechni
ę
t
ą
i
spokojn
ą
. Mój umysł, niczym okropnie rozstrojone pianino, wygrywał co popadnie i nigdy si
ę
nie wyciszał. Na chrzcie matka dała mi imi
ę
Ruth. Czy
Ŝ
by - jak podejrzewam - ju
Ŝ
w moich
pierwszych dniach pragn
ę
ła o mnie zapomnie
ć
? Imi
ę
krótkie, odstr
ę
czaj
ą
ce i pełne smutku.
Moje przyrodnie siostry nazwano Jocelyn i Miranda. Wyszły dobrze za m
ąŜ
i przepadły w
szerokim
ś
wiecie, bez w
ą
tpienia budz
ą
c jego podziw.
Rozdział trzeci
Mary Fisher, rezydentko Wysokiej Wie
Ŝ
y! Co masz dzisiaj na obiad? By
ć
mo
Ŝ
e nawet
nie wiesz, pozostawiaj
ą
c te sprawy słu
Ŝ
bie. Kto dotrzyma ci towarzystwa? Czy spo
ś
ród
swoich licznych kochanków nie umiesz wybra
ć
tego, z którym patrz
ą
c przez wielkie tafle
szyb ogl
ą
dałaby
ś
na zmieniaj
ą
cym barwy niebie wschód ksi
ęŜ
yca nad przystani
ą
i morzem?
A mo
Ŝ
e nic nie jesz, tylko z my
ś
lami zaprz
ą
tni
ę
tymi pół na pół jadłem i seksem spełniasz si
ę
w miłosnym akcie? Szcz
ęś
ciara z ciebie! Ale dzisiejszego wieczoru, bez wzgl
ę
du na to, kim
jeste
ś
, nie mo
Ŝ
esz mie
ć
Bobba. Dzisiejszego wieczoru Bobo jest ze mn
ą
.
W jadalni, je
ś
li wiatr si
ę
nie zerwie, otworz
ę
wychodz
ą
ce na ogród francuskie okna.
Mamy rosn
ą
ce przy gara
Ŝ
u pi
ę
kne lewkonie, które wieczorami pachn
ą
jak oszalałe. W oknach
s
ą
podwójne szyby.
Rachunek Mary Fisher za utrzymanie okien w czysto
ś
ci wyniósł tylko w ostatnim
miesi
ą
cu 295 dolarów i 75 centów. Suma została przekazana z banku na Cyprze na rachunek,
z którego pokrywane s
ą
jej wydatki domowe. Bobo, gdy zdarza mu si
ę
bywa
ć
w domu,
przynosi rachunki Mary Fisher. Kiedy m
ąŜ
jest ze mn
ą
, nie mog
ę
spa
ć
. Wstaj
ę
w nocy z
łó
Ŝ
ka, po cichu id
ę
do jego gabinetu i przegl
ą
dam
Ŝ
ycie Mary Fisher. Bobo sypia dobrze.
Naprawd
ę
przychodzi do domu tylko po to, aby wypocz
ąć
i odrobi
ć
zaległo
ś
ci w spaniu.
Nasze okna myj
ę
sama. Wtedy mój wzrost oddaje mi nieocenione usługi.
Dzisiejszego wieczoru przy Nocnego Ptaka 19 b
ę
dziemy mieli zup
ę
grzybow
ą
, vol-au-
vent z kurczakiem i mus czekoladowy. Przychodz
ą
z wizyt
ą
rodzice Bobba. Nie chc
ą
c ich
martwi
ć
, b
ę
dzie odgrywał rol
ę
przykładnego m
ęŜ
a i ten jeden raz zasi
ą
dzie u szczytu stołu.
B
ę
dzie spozierał na malwy, mak pachn
ą
cy i winoro
ś
l. Lubi
ę
zajmowa
ć
si
ę
ogrodem.
Przyjemnie jest mie
ć
wpływ na przyrod
ę
i czyni
ć
rzeczy pi
ę
knymi.
Bobo dobrze daje sobie w
Ŝ
yciu rad
ę
. Stał si
ę
człowiekiem sukcesu. Kiedy
ś
był
skromnym urz
ę
dnikiem wydziału skarbowego, lecz zrezygnował z tej posady; wyzbył si
ę
przesadnej ostro
Ŝ
no
ś
ci, zaryzykował utrat
ę
emerytury i rozpocz
ą
ł prac
ę
na własny rachunek
jako doradca podatkowy. Zarabia teraz du
Ŝ
o pieni
ę
dzy. Odpowiada mu to, bo mo
Ŝ
e mnie
trzyma
ć
z dala od siebie w Eden Grove. Bobo wynajmuje miłe mieszkanie w centrum miasta,
pi
ę
tna
ś
cie kilometrów dalej na wschód, pi
ę
tna
ś
cie kilometrów dalej od Mary Fisher; tam
pozostaje na noc, je
ś
li wymagaj
ą
tego interesy. Przynajmniej tak mówi. Bardzo rzadko
odwiedzam mieszkanie Bobba lub jego biuro. Pozwalam, by s
ą
dzono,
Ŝ
e jestem na to zbyt
zaj
ę
ta. Gdyby zobaczyli mnie jego nowi, wytworni klienci, Bobo byłby zakłopotany. Oboje o
tym wiemy. Pozbawiona wdzi
ę
ku
Ŝ
ona Bobba! Przypuszczam,
Ŝ
e to, co jest dobre dla
poborcy podatkowego, nie zawsze musi by
ć
odpowiednie dla niezale
Ŝ
nego i
ś
wietnie
prosperuj
ą
cego eksperta od zagadnie
ń
finansowych.
Mary Fisher, mam nadziej
ę
,
Ŝ
e dzisiejszego wieczoru, kiedy b
ę
dziesz jadła czerwonego
łososia, z puszki wydob
ę
d
ą
si
ę
truj
ą
ce opary. Niestety, pró
Ŝ
ne nadzieje. Mary Fisher ma
zwyczaj jada
ć
ś
wie
Ŝ
e łososie i zawsze mo
Ŝ
e zaufa
ć
swemu delikatnemu podniebieniu, którym
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]