[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JOHN
FANTE
PYŁ
Przełożył
Andrzej Appel
Przedmowa
JAKO MŁODY CZŁOWIEK przymierałem głodem, piłem i próbo­
wałem zostać pisarzem. Przesiadywałem godzinami w biblio­
tece publicznej w centrum Los Angeles, ale nic z tego, co
czytałem, nie odnosiło się do mnie, do codziennego życia uli­
cy ani do ludzi wokół mnie. Wydawało się, że wszyscy auto­
rzy po prostu bawią się językiem i że tylko ci pisarze, którzy
nie mają nic do powiedzenia, cieszą się uznaniem. Ich utwo­
ry stanowiły zgrabną mieszankę subtelności, rzemiosła i for­
my; czytano je i omawiano, przyswajano i przekazywano da­
lej. Literaci uwili sobie przytulne gniazdko w eleganckiej
i ostrożnej Kulturze Słowa. Jeśli ktoś szukał w literaturze ry­
zyka i pasji, musiał sięgać po dzieła przedrewolucyjnych pisa­
rzy rosyjskich. Zdarzały się dobre utwory, ale bardzo rzadko,
więc ich lekturę kończyło się szybko, a potem człowiek znów
zostawał z długimi rzędami niebywale nudnych książek.
Współcześni pisarze mimo przewagi, jaką dawał im fakt, że
mogli się uczyć od mistrzów poprzednich epok, niczym szcze­
gólnym nie imponowali.
6
Zdejmowałem z półek kolejne książki. Dlaczego nikt nic
nie powiedział? Dlaczego nikt nie krzyknął?
Próbowałem szczęścia w innych salach. Dział książek reli­
gijnych był dla mnie niczym ogromne grzęzawisko. Wgryzłem
się więc w filozofię. Znalazłem paru zgorzkniałych Niemców,
którzy na pewien czas poprawili mi humor, ale na tym się
skończyło. Potem próbowałem czytać książki matematyczne,
ale z wyższą matematyką było jak z religią - szybko się znu­
dziłem. Miałem wrażenie, że szukam igły w stogu siana.
Zaciekawiła mnie geologia, ale - jak się niebawem okaza­
ło - nie na długo.
Potem natrafiłem na kilka książek poświęconych chirur­
gii. Spodobały mi się, były w nich słowa, których nie znałem,
i wspaniałe ilustracje. Opis operacji krezki okrężnicy tak bar­
dzo przypadł mi do gustu, że nauczyłem się go na pamięć.
Porzuciłem chirurgię i wróciłem do dużej sali z powieścia­
mi i zbiorami opowiadań. (Kiedy dysponowałem tanim winem,
nie chodziłem do biblioteki. Warto było tam iść, kiedy nie mia­
ło się nic do picia i do jedzenia, a właścicielka kamienicy upo­
minała się o zaległy czynsz. W bibliotece można było przynaj­
mniej korzystać z bezpłatnych toalet). Widywałem tam wielu
kloszardów, większość z nich spała na stertach książek.
Krążyłem wytrwale po wielkiej sali - ściągałem książki
z półek, czytałem po kilka zdań, kilka stron, a potem odkła­
dałem na miejsce.
Pewnego dnia sięgnąłem po jakąś książkę, otworzyłem ją
i to było to. Stałem przez chwilę i czytałem. Potem, czując się
jak człowiek, który znalazł złoto na miejskim śmietniku, za­
niosłem ją do stolika. Linijki tekstu toczyły się swobodnie,
płynęły. Każda tętniła energią. Sama struktura poszczegól­
nych linijek nadawała stronie formę, tak że można było od­
nieść wrażenie, iż coś w niej wyryto. Oto wreszcie był czło­
wiek, który nie bał się uczuć. Humor i ból współistniały na
kartach książki w sposób prosty i naturalny. Początek powie­
ści poraził mnie jak grom.
Miałem kartę biblioteczną. Wypożyczyłem tę książkę,
wróciłem z nią do swojego pokoju, położyłem się na łóżku
i zacząłem czytać. Na długo przed ukończeniem lektury wie­
działem już, że mam do czynienia z pisarzem, który wypra­
cował własny styl. Powieść miała tytuł
Pyl,
a jej autorem był
John Fante. Jego książki wywarły na moją twórczość przemoż­
ny wpływ i tak jest aż do dzisiaj. Po przeczytaniu
Pyłu
odszu­
kałem w bibliotece inne książki Fantego, były jeszcze dwie:
Dago Red
i
Wait Until Spring, Bandini.
To książki równie do­
bre, też napisane prosto z serca i z głębi trzewi.
Tak, Fante miał na mnie ogromny wpływ. Wkrótce po prze­
czytaniu jego książek zamieszkałem z pewną kobietą. Była
jeszcze większą pijaczką niż ja i dochodziło między nami do
ciągłych awantur. Wtedy krzyczałem do niej: „Nie mów, że je­
stem skurwysynem! Ja jestem Bandini, Arturo Bandini!".
Fante był moim bogiem. Wiedziałem, że bogów należy zo­
stawić w spokoju, że nie puka się do ich drzwi. Jednak lubi­
łem snuć domysły na temat miejsca, w którym mieszkał przy
Schodach Aniołów, i wyobrażać sobie, że nadal tam mieszka.
Niemal codziennie przechodziłem tamtędy i zadawałem so­
bie pytania: Czy to jest okno, przez które wślizgnęła się Ca-
milla? Czy to są drzwi tego hotelu? Czy to ten hol? Mogłem
się tylko domyślać.
8
Trzydzieści dziewięć lat później, czyli w tym roku, znów
przeczytałem
Pył.
Książka nie straciła na świeżości, podob­
nie jak inne utwory Fantego, ale ten do dziś jest moim ulu­
bionym, bo dzięki niemu odkryłem magię twórczości tego pi­
sarza. Oprócz
Dago Red
i
Wait Until Spring, Bandini
Fante
napisał jeszcze
Full of Life
i
Bractwo winnego grona.
Obecnie
pracuje nad powieścią zatytułowaną
A Dream of Bunker Hill.
Pewne okoliczności sprawiły, że w tym roku poznałem Joh­
na Fantego osobiście. Jego losy są znacznie bogatsze niż to, co
poznajemy z kart jego książek - to historia szczęścia, boles­
nych doświadczeń i rzadkiej, naturalnej odwagi. Kiedyś ta hi­
storia zostanie opowiedziana, ale sądzę, że on by nie chciał,
abym zrobił to tutaj. Powiem więc tylko tyle: to, co Fante pisze
i co robi, jest takie samo - mocne, dobre i ciepłe.
Wystarczy. Oddaję książkę w wasze ręce.
Charles Bukowski
5 czerwca 1979 roku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wiolkaszka.pev.pl
  •