[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Najcenniejsi agenci SB nie byli formalnie rejestrowani
JANKOWSKI, TY KŁAMCO!
ß
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 14 (474) 9 KWIETNIA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
Nie pilnuj mnie...
przede mną wąskie
korytarze
i blaszane drzwi
przede mną
ogromne jak żadne
przedtem
Otwórz je,
znieś barierę,
pozwól ujrzeć inny
świat...
To fragment wiersza
więźniarki. Jednej
z tych, które popełniły
najcięższe przestępstwa
i tego się nie wypierają.
Od lat za murami
polskich zakładów
karnych czują na
plecach oddech
resocjalizacji. Nie
zawsze świeży.
ß
Str. 9
ISSN 1509-460X
ß
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 14 (474)
3 – 9 IV 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Episkopat Polski pod postacią abpa Głódzia żąda (sic!) od
rządu wyjaśnień, z jakiego to powodu w projekcie ustawy me-
dialnej nie znalazł się zapis o ochronie wartości chrześcijań-
skich. W miejsce starego zapisu wmontowano passus o prze-
ciwdziałaniu dyskryminacji. Przeciwdziałanie dyskryminacji
to dyskryminacja dyskryminujących – tak najkrócej można stre-
ścić oburzenie arcybiskupa.
TopPieronekCap
Gosiu w imieniu klubu PiS zwrócił się do marszałka Sejmu RP,
aby ten odwołał obrady parlamentu 2 kwietnia. „Bo w tym dniu
przypada 4 rocznica śmierci JPII. W związku z tym potrzeba
posłom skupienia i czasu na uczestniczenie w nabożeństwach”
– oświadczył szef Kaczego klubu. Idąc tym tropem, powinno się
także uczcić urodziny Wojtyły, imieniny Karola, jego chrzest,
pierwszą komunię, święcenia, sakrę biskupią, konklawe, zamach,
wszystkie pielgrzymki do Polski itp. Wówczas Sejm pracowałby
raz na cztery lata. 29 lutego, bo wówczas nic nie wypada.
na bieżąco z polityką, niezależnie od tego, jaki ona po-
ziom prezentuje. W polskim piekiełku sprowadza się to do
oglądania tych samych gadających głów, obrzucających się
nawzajem błotem. Do studiów i na łamy pism na poważ-
ne dyskusje zapraszane są „autorytety”, które często na-
wet z niezłą swadą i elokwencją głoszą poglądy, które
w normalnych demokracjach skutkowałyby wyśmianiem
i izolacją oszołoma. Niestety, nawet tak inteligentni dzien-
nikarze jak Lis czy Olejnik nie zauważają, że dobór rozmów-
ców wystawia świadectwo im samym. A przecież głosze-
nie poglądów antyklerykalnych powinno być – podobnie jak
lansowanie faszyzmu – ścigane przez prawo. A nawet bar-
dziej, bo klerykalizm jest dziś w Polsce większym zagroże-
niem. Tymczasem klerykalno-faszyzujące oświadczenie bi-
skupa Pieronka na temat
ustawy medialnej, w którym
opowiedział się on za dys-
kryminacją ludzi ze względu
na orientację seksualną, ra-
sę, płeć i wyznanie... pozo-
stawia się w największych
mediach bez komentarza!
Niedobrze się robi od nad-
miaru wazeliny. Podobnie jak
od aktualnego festiwalu pod
hasłem: sławne nazwiska na
pierwsze miejsca list wybor-
czych do europarlamentu.
Słowa „kompetencja”, któ-
re powinno być kluczem
w obecnej kampanii, prawie
nie słychać. Liczy się sztu-
ka i gęba, koniecznie znana
z telewizora. No bo przecież nie wiedza, szerokie horyzon-
ty czy języki obce, których zresztą prawdziwi Polacy z PiS
czy LPR nie mają zamiaru lub nie są w stanie się nauczyć.
Ale całą tą polską patologią nie wolno się załamywać.
Ku pokrzepieniu serc pamiętajmy zawsze, że oprócz Polski
D jest również Polska A. I Polacy A, jak Asy. To ci, któ-
rzy używają obydwu półkul mózgowych i nie byli poczęci
po pijaku pod świętym obrazem.
Zacznijmy od informatyków. Od ponad 8 lat polscy li-
cealiści i studenci informatyki (z Politechniki Warszawskiej
i Koszalińskiej oraz Uniwersytetu Warszawskiego) co roku
miażdżą swoich konkurentów na wszelkich światowych
konkursach programowania. Od 2005 roku pierwsze miej-
sce w rankingu uczelni kształcących najlepszych programi-
stów zajmuje Wydział Informatyki UW. W najważniejszym
światowym systemie konkursowym TopCoder gwiazdą od
2003 roku jest Tomasz Czajka, student UW. W tym roku
wśród 24 finalistów TopCoder Open znalazło się 4 Polaków.
A do finału najtrudniejszego konkursu TopCoder Collegiate
Challenge dostała się piątka naszych. Inne szczawiki znad
Wisły od 6 lat co roku wygrywają w Zespołowych Mi-
strzostwach Świata w Programowaniu – gromią swoich
kolegów z Europy Zachodniej, USA, Chin, Japonii i Rosji.
Rząd tej ostatniej funduje swoim najlepszym studentom in-
formatyki stypendia po kilkadziesiąt tysięcy dolarów mie-
sięcznie. Wszystko na nic – i tak wygrywają Polacy.
W tym roku w rozgrywkach zadaniem było przygotowanie
oprogramowania dla sterowników robotów obsługujących
mikroprecyzyjne maszyny. Do ścisłego finału po morder-
czych rozgrywkach weszły 4 polskie drużyny, które zajęły
4 pierwsze miejsca na 24. Ponadto Polacy zaprojektowali
oraz administrują drugą na świecie platformą internetową,
dzięki której co dzień toczą się międzynarodowe rozgrywki
programistów. Biznesowe rozwiązania polskich informaty-
ków rozkładają konkurencję na łopatki. Wśród nich jest m.in.
najlepszy na świecie anglojęzyczny syntezator mowy.
A to wszystko w państwie, które jeszcze do II połowy
lat 90. było objęte embargiem na dostawy najnowszych
technologii. Ów fenomen jednak łatwo wyjaśnić. Otóż Pol-
ska ma tradycję wysokiego poziomu nauczania matema-
tyki. W XX wieku słynęliśmy z tak zwanej polskiej szkoły
matematyki. Tak więc edukacja procentuje! Talenty ło-
wiono w szkołach poprzez konkursy, zawody i olimpiady
– głównie za „obrzydliwej komuny”, ale dziś także. Tyle
że, według ekspertów, łowi się za późno, bo dopiero w li-
ceum. Zmarnować talent – poprzez brak bodźców i moż-
liwości rywalizacji z innymi – jest bardzo łatwo. W kra-
jach, gdzie zamiast w rozwój sieci parafii postawiono na
sieć internetową, rówieśnicy młodych Polaków od najmłod-
szych lat są poddawani bacznej obserwacji. Bardzo szyb-
ko wyławia się talenty idące potem indywidualną ścieżką
edukacyjną. I to wszystko
bez zabierania dzieciństwa.
U nas PiS i Kościół walczą
z zerówkami w szkołach.
Robią to z premedytacją,
wiedząc, że ich wyznawcy
nie grzeszą intelektem, po
co więc mnożyć szeregi
oponentów. Przy okazji osła-
biają wielki potencjał mło-
dych umysłów, jakim Pol-
ska dysponuje. Ale może
wkrótce – przy tak wielkich
nakładach na katechizację
– usłyszymy o polskich
olimpijczykach z dziedzin:
Wojtyłologia, demonologia,
klerowłazidupstwo stoso-
wane, czy choćby klepa-
nie różańca na czas. Problem w tym, że nikt takich olim-
piad nie organizuje. Poza Polską...
Niestety, w Polsce nie ma za to powszechnego dostę-
pu do szybkiego internetu, a ten pomógłby skutecznie po-
mnożyć talenty. W aktualnym – na 2009 rok – światowym
rankingu rozwoju społeczeństwa informacyjnego nasz kraj
spadł w porównaniu z rankingiem z przełomu roku 2006/2007
aż o sześć miejsc. Zajęliśmy 69 miejsce za Rumunią,
Ukrainą, Bułgarią. Zawdzięczamy to historycznym (od zaj-
mowania się historią) rządom PiS i niemocy ekipy Donal-
da Tuska, która postanowiła przesunąć środki z UE – prze-
znaczone jeszcze przez Marka Belkę na budowę sieci świa-
tłowodowych – na... inne cele. Tak więc wysiłki trzech
ww. uczelni są osamotnione. Ale są!
I drugi fenomen: w zwykłym warsztacie powstał prze-
bój rynkowy – Bielik vel Orlik, mały lekki samolot odrzu-
towy, przeznaczony na szkolenia, patrole i powietrzne tak-
sówki. To dzieło polskiego inżyniera Edwarda Mariańskie-
go i jego rodzinnej firmy. Do zawojowania światowych ryn-
ków brakuje jednak kilkunastu milionów złotych, niezbęd-
nych do zakończenia budowy platformy szkoleniowej dla
Bielika. Pozwoli to na pełne pokazy i pierwsze zamówie-
nia. Według szacunkowego popytu – i to teraz, w kryzy-
sie – przy produkcji Bielika pracę znalazłoby od zaraz 9 ty-
sięcy ludzi. A bielscy inżynierowie mają w zanadrzu jesz-
cze jeden hit – czeka na produkcję Diana, lekki bezzałogo-
wy samolot patrolowy zaadaptowany z szybowca. I zno-
wu brakuje trochę kasy i rządowego patronatu.
Przy wsparciu ze strony państwa Polska może stać się
centrum produkcji małych samolotów. Nie zapominajmy,
że dzisiaj samolot to jeden wielki komputer. A nasi infor-
matycy są najlepsi. Już wyobrażam sobie te czasy, kiedy
Polska słynie w Europie nie z wetowania, lecz z nowych
technologii! I jeszcze z wykształconych, światłych, przed-
siębiorczych ludzi, którymi w większości jesteśmy. Pie-
ronkowi i Kaczyńskim na złość.
W sondażu pod tytułem „Czy IPN powinien być rozwiązany?”
wzięło udział ponad 60 tysięcy respondentów. 70 procent z nich
odpowiedziało, że natychmiast! Instytucja Patologicznej Niena-
wiści twierdzi, że to skutek medialnej nagonki. Możliwe, ale
i tak bardzo lubimy, gdy myśliwy zamienia się w zwierzynę.
Poseł PiS Marek Łatas został złapany przez policję, kiedy pro-
wadził samochód pod wpływem... jabłek. Alkomat wskazał
0,7 promila, a inkryminowany tłumaczył się, że jabłuszka po-
pił wodą i... chyba jeszcze musiał zagryźć drożdżami. Teraz
czeka go wyrok. No bo wychodzi na to, że Łatas jest jednym
wielkim destylatorem do nielegalnego pędzenia bimbru.
„Chcemy pomóc kibicom wszystkich krajów w godnym przeży-
waniu Euro 2012 – mówi bp Marian Florczyk, delegat episko-
patu ds. duszpasterstwa sportowców. W związku z tym księża
kapelani mistrzostw Europy w piłce kopanej uczą się języków
obcych, aby w nich odprawiać nabożeństwa. Czyli chłopaki nie
próżnują. A Ty co z siebie dajesz, Antyklerykale?
„Sytuacja Polski jest obecnie gorsza niż przed rozbiorami”
– mówił ojdyr Rydzyk w jasnogórskiej kaplicy do studentów
Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. „Ta konfron-
tacja została wpisana w plany Bożej Opatrzności; jest to czas
próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególno-
ści” – zawodził Rydzyk, mając zapewne w pamięci, że tuż po
rozbiorach Polacy wieszali na drzewach biskupów zdrajców.
Młodzi Polacy – jak wynika z ostatnich badań – marzą o praw-
dziwej miłości, dostatnim życiu, niezależności i wolności wy-
boru. Na życie zgodne z regułami religii katolickiej stawia...
całe 3 procent populacji młodzieży! To z grubsza przychówek
katechetek i kościelnych – całe pokolenie JPII.
„Jan Paweł II od dawna jest już w gronie błogosławionych,
a nawet świętych” – wie to na 100 procent i mówi o tym postu-
lator procesu kanonizacyjnego JPII, ksiądz Oder. Oczywiście!
Nawet wiadomo, że w niebieskim chórze śpiewa w trio ze św.
Jerzym i św. Barbarą, którzy nigdy nie istnieli.
Ależ to był hicior. „Wielki test z historii” zorganizowała
w Operze Krakowskiej Telewizja Polska. A ponieważ historia
to życiorys JPII, więc quiz tego właśnie dotyczył. Startowali
dziennikarze, sportowcy i politycy. W tej liczbie byli... mini-
stranci Kalisz i Olejniczak. I nawet daleko zaszli. Teraz liczą
na wzrost poparcia katolików dla SLD. Oby się przeliczyli.
Do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga trafił akt oskarżenia
przeciwko byłemu ministrantowi i byłemu dyrektorowi Insty-
tutu Księdza Jankowskiego (w jednej osobie) Mariuszowi O.
Bohater naszych publikacji, w których informowaliśmy o jego
licznych nadużyciach i wyłudzeniach, ma zarzuty... licznych
nadużyć i wyłudzeń, za które może posiedzieć nawet 8 lat.
Teresa Król, redaktorka katolickiego miesięcznika dla nauczy-
cieli „Wychowawca”, postuluje na łamach „Dziennika Polskie-
go”, by edukacji seksualnej w szkołach nauczały katechetki,
które powinny głosić, że w seksie nie ma niczego ciekawego
ani przyjemnego. Ciekawe, czy młodzież uwierzy. Idąc tym
tropem, wychowania plastycznego powinni uczyć niewidomi,
zaś muzyki – głuchoniemi.
Władze polskiego Kościoła zleciły profesjonalnej agencji mar-
ketingowej przygotowanie filmów promujących życie w zako-
nach. Ma to być antidotum na dramatycznie spadającą liczbę
powołań. Jeśli obrazy zostaną nakręcone rzetelnie i pokażą au-
tentyczne życie za murem, to niejeden dewiant może się skusić.
Radni Legnicy nadali (SLD był za!) tytuł honorowego obywa-
tela grodu urzędującemu tu od 3 lat biskupowi. Legniczanie są
zbulwersowani, czemu dają wyraz na lokalnym forum interne-
towym. „Przecież ten gość niczym się nie zasłużył” – piszą. No-
oo, to może i nawet dobrze, że miasto jeszcze od niego nie ucier-
piało, bo biskup nazywa się Cichy. A cicha wod...
W Montanie (USA) rozbił się samolot. Zginęło 14 osób,
w większości małe dzieci. Ofiary to rodzina Irvinga Moore
Feldkampa – właściciela sieci klinik, w których legalnie do-
konywano aborcji. Maszyna gruchnęła w cmentarz, tuż koło
symbolicznego grobu nienarodzonego dziecka. „To kara bo-
ska za zbrodnie i znak od Niego” – nie bez ukrywanej satys-
fakcji doniosły katolickie (także polskie) media. Z niezmien-
ną od stuleci i właściwą sobie katolicką miłością bliźniego.
JONASZ
Z
morą życia człowieka mediów jest konieczność bycia
Nr 14 (474)
3 – 9 IV 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
że legendarny (uchodzący za
kapelana „Solidarności”, bo
nikt nie śmie zauważyć, że
w archiwach kościelnych nie ma śla-
du takiej nominacji) ksiądz prałat
Henryk Jankowski kolaborował
z nieboszczką Służbą Bezpieczeń-
stwa, która traktowała go jako
„wy-
jątkowo cennego agenta wpływu”.
„Z naukową pewnością roz-
strzygamy, że ks. Jankowski to
kontakt operacyjny „Libella” vel
„Delegat”
– potwierdził 25 marca
2009 r. szef Biura Edukacji Publicz-
nej IPN
Jan Żaryn
na łamach ga-
zety „Dziennik”, zaś „Rzeczpospo-
litej” tłumaczył, dlaczego ich tak
formalnie niezarejestrowanym (naj-
cenniejsi agenci nie byli rejestrowa-
ni), „Libellą” a sztabem kryzysowym
Ministerstwa Spraw Wewnętrz-
nych, gdzie latem 1980 r. przygo-
towywano treść homilii prałata
do strajkujących stoczniowców
.
Świadkowie tamtych dni opo-
wiadali na łamach „FiM”:
„Ostateczną, zaaprobowaną
przez ministra wersję homilii z wy-
eksponowanym wątkiem o potrzebie
pracy wręczono »Libelli« tuż przed
jego wyjazdem do stoczni. »Prze-
czytaj ją, Heniu, dokładnie, żebyś
szefa nie przeskoczył« – oznajmił
major. Chodziło o to, że kilka dni
wcześniej prymas Wyszyński wygłosił
„Tylko idiota mógł oczekiwać,
że »Delegat« pójdzie pod prąd
.
Co, miał mówić, że komuna jest pięk-
na?! W Gdańsku byłoby to równo-
znaczne z samobójstwem. No i stra-
ciliśmy go bezpowrotnie, gdy we wrze-
śniu 1983 roku z polecenia ministra
Kiszczaka
wszczęto przeciwko Jan-
kowskiemu śledztwo o „nadużywa-
nie wolności sumienia i wyznania”.
Sami
wypromowaliśmy Henia na
bohatera narodowego
” – ironizo-
wał „nasz major”
Ryszard B.
w roz-
mowie z dziennikarzami „FiM”.
W późniejszych artykułach ob-
szernie opisywaliśmy m.in., jak za-
zdrosna bezpieka broniła się przed
„Przed wizytami udzielaliśmy
»Delegatowi« instruktażu. Spotyka-
liśmy się z nim w Warszawie, w na-
szym mieszkaniu konspiracyjnym na
Krakowskim Przedmieściu” – ujaw-
nił „FiM” tajemnice przygotowań
płk
J.
z Departamentu IV MSW;
„Henryk bał się tam cokol-
wiek powiedzieć i w zasadzie tylko
słuchał. Wskazując mi na kontakty
w ścianach, łapał się za uszy, suge-
rując możliwość istnienia podsłu-
chu. Nie chciał również otwarcie
rozmawiać u Wałęsy. »Dajcie mi ja-
kiś dyktafon, to wyjdę z Leszkiem
do ogrodu i spokojnie z nim poga-
dam«, poprosił” – wspominał ma-
jor Ryszard B.
Gdy tylko ks. Jankowski dowie-
dział się, że został zdemaskowany
już jak najbardziej oficjalnie i przez
instytucję państwową, zaczął opo-
wiadać straszne głupstwa...
Przyznał, że znał z widzenia
majora Ryszarda B. i czasem mówi-
li sobie „dzień dobry”. „On miał kie-
dyś tu w budynku plebanii mieszka-
nie. Na dole, gdzie teraz jest jadal-
nia. Był tu zanim ja się sprowadzi-
łem i mieszkał jeszcze jakiś czas,
a w stanie wojennym się wyprowadził”
– bujał prałat reporterów radiowych;
Kilkanaście godzin później mó-
wił im: „Ten ubek próbował [wyko-
rzystując fakt czasowego zamieszki-
wania
vis-à-vis
jego gabinetów] ze
Kapuś „Solidarności”
Po niemal pięciu latach namysłu Instytut
Pamięci Narodowej przyznał nam rację.
Ksiądz Jankowski apeluje, żeby dać im
za to po ryju...
próbami „wypożyczenia” ks. Jankow-
skiego przez radzieckie KGB („De-
legat” – „FiM” 33/2006), a w lipcu
2008 roku pokazaliśmy kilka atu-
tów trzymanych w rękawie na wy-
padek procesu, który prałat nam
głośno obiecywał, ale jakoś póź-
niej zapomniał...
Z „Prałata w sosie własnym”
(„FiM” 28/2008) można się było
wówczas dowiedzieć, że:
gdy w stanie wojennym spec-
służby poszukiwały ukrywającego się
Bogdana Borusewicza
, ks. Jankow-
ski zaalarmował pewnego dnia swo-
jego opiekuna z SB: „Widziałem
»Borsuka« w mieście. Zapuścił wą-
sy i nosi teraz okulary”.
mną rozmawiać, uzyskiwać jakieś wia-
domości z kurii i tak dalej, ale mnie
to nie interesowało w ogóle, bo nie
zajmuję się głupotami i dokładnie
wiedziałem, kim pan Ryszard B. jest”.
Zanim ks. Jankowski ochłonął,
zdążył jeszcze zaapelować, żeby
z IPN-em „nie dyskutować, tylko
wyrżnąć jednego w gębę i do widze-
nia”, zaś w pierwszej kolejności
unieszkodliwić Żaryna („kopnięte-
go w głowę”, „umysłowo chorego”
– jak go określił).
Tego samego, który jak mógł
próbował załagodzić wydźwięk „na-
ukowo pewnego” komunikatu o „Li-
belli” vel „Delegacie” i sugerował
w późniejszych wywiadach, że – kon-
spirując z bezpieką – prałat:
„najprawdopodobniej nie
wiedział o rejestracji”;
„mógł wyobrażać sobie
podczas rozmów z oficerem
prowadzącym, że uczestniczy
w grze politycznej” itp.
Opanowany przez czarną
prawicę IPN jest w obecnym
kształcie instytucją, o której
mamy bardzo niedobrą opi-
nię. Uważamy, podobnie zresztą
jak ks. Jankowski, że częstokroć re-
alizuje się tam paskudne – czasem
gołym okiem widoczne – zapotrze-
bowania polityczne. Ale czyż z tej
zbieżności ocen wynika, że powin-
niśmy milczeć, gdy prałat notorycz-
nie łże w żywe oczy?
Po raz kolejny zarzucamy mu
kłamstwo, bo mamy twarde dowo-
dy, że
major Ryszard B. nigdy nie
mieszkał w budynku dzisiejszej
plebanii parafii św. Brygidy
. Dziel-
nym reporterom śledczym „Rzepy”
podpowiadamy (i mamy nadzieję, że
za kilka lat o tym u nich przeczyta-
my): owym lokatorem był pan
Edward Bender
– ówczesny wice-
dyrektor Muzeum Stutthof, który
z bezpieką miał tyle wspólnego, co
„Libella”–„Delegat” z, pożal się Bo-
że, kapelanem „Solidarności”.
ANNA TARCZYŃSKA
nagle naszło: „Postanowiliśmy za-
mknąć tę niegdysiejszą dyskusję
i podać rozwiązanie zagadki”.
O jakąż to „dyskusję” chodzi?
„Trzy lata temu media po raz
pierwszy pisały o osobie z bliskiego
otoczenia
Lecha Wałęsy
i pryma-
sa
Stefana Wyszyńskiego
, która
od grudnia 1980 r. do maja 1982 r.
była informatorem SB. Nie ustalo-
no jednak wówczas, kto nim był”
– twierdzi telewizja TVN;
„Sugestie, że KO „Libella”
vel „Delegat” to ks. Henryk Jan-
kowski,
pojawiły się w tekstach
opublikowanych w „Rzeczpospo-
litej”, ale nikt do tej pory nie na-
pisał o tym wprost
” – wy-
pina piersi dziennikarka
„Rzepy”, nawiązując do ar-
tykułu z 5 sierpnia 2006 r.,
w którym – jak sprawdzili-
śmy w archiwum – dwaj dziel-
ni dziennikarze tej gazety zdra-
dzili straszną tajemnicę, że już
„domyślają się”, kim był pewien
ważny agent bezpieki działający na
styku Kościół – „Solidarność”, jed-
nak nie mają odwagi podzielić się
tą wiedzą z opinią publiczną.
„Mo-
że być i tak, że jego nazwisko nigdy
nie ujrzy światła dziennego”
– napi-
sali. No, chyba że
„on sam opowie,
jak było”...
bardzo stonowane przemówienie na-
wiązujące do strajków na Wybrzeżu
i nie chcieliśmy, żeby
»Libella«, któ-
ry w tym momencie stawał się nie-
zwykle cennym agentem wpływu
,
wyskoczył przed szereg”;
„Wprawdzie jego informacje
trafiały tylko na najwyższe piętra
władzy i były zniekształcane tak, by
zakamuflować źródło, jednak ktoś,
kto zadałby sobie trud przeanalizo-
wania całości meldunków, z łatwo-
ścią domyśliłby się, od kogo po-
chodzą. Agent
otrzy-
mał więc
nowy pseudonim:
Delegat
, a jego kolejnym za-
daniem była salka BHP, czyli
pertraktacje przywódców strajku
z delegacją rządową.
Przekazywał
niezwykle cenne informacje o prze-
biegu rozmów i taktyce negocja-
torów
Wałęsy”.
W rzeczonym 2004 r. wyjaśniliśmy
również, jak to się stało, że ks. Jan-
kowski przeszedł na drugą stronę ba-
rykady, gdy owocną współpracę z SB
zakłócił stan wojenny. Odreagowywał
go ostrymi kazaniami, a że nic tak nie
boli jak zdrada, Warszawa postawiła
ultimatum: zaprzestanie drażniących
władzę wystąpień publicznych albo wy-
toczą mu proces karny.
po ogłoszeniu
stanu wojennego Wałęsa nie został
od razu formalnie internowany, lecz
był „gościem” – jak to określano
– władz. Z przewiezionym do rzą-
dowej willi w Chylicach pod War-
szawą i ściśle odizolowanym od świa-
ta przewodniczącym NSZZ „Soli-
darność” prowadzono poufne roz-
mowy w sprawie rekonstrukcji związ-
ku, a w tym najgorętszym okresie
ks. Jankowski
odwiedzał go z bło-
gosławieństwem Służby Bezpie-
czeństwa
aż czterokrotnie;
„Agent Libella”, to tytuł nasze-
go artykułu
z sierpnia 2004 r.
(„FiM” 34/2004). Napisaliśmy wów-
czas jasno i wyraźnie, że po serii roz-
mów operacyjnych zachowanych
przez ks. Jankowskiego w tajemnicy
przed przełożonymi taki właśnie pseu-
donim nadał mu oficer, o którym
gdańscy księża mówili ciepło: „nasz
major”. To on był łącznikiem mię-
dzy głęboko zakonspirowanym, nigdy
Innym razem raportował: „On
ma dupę, ekspedientkę w Domu
Książki we Wrzeszczu. Była u mnie
po lekarstwa na wrzody żołądka,
a pamiętam, że Borusewicz się na
nie uskarżał. Te lekarstwa z pewno-
ścią były dla niego.
Pochodźcie za
nią, doprowadzi was prosto do
celu
” – doradzał „Delegat” prowa-
dzącemu go oficerowi.
I
PN odkrył Amerykę i ogłosił,
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 14 (474)
3 – 9 IV 2009 r.
POLKA POTRAFI
Huzia na Józia
„Zdaniem seksuologów, odkurza-
nie dywanu i zmywanie podłóg na ko-
lanach może doprowadzić chłopaka
do szaleństwa. W trakcie wykonywa-
nia domowych prac kobieta odczu-
wa silną ekscytację i świadomie uwo-
dzi mężczyznę” – obwieścił „Super
Express”. Dla niedowiarków są zdję-
cia. Na pierwszym modelowa polska
famme fatale
żwawo odkurza. Jej part-
ner siedzi na kanapie z pilotem do
telewizora, ale... już łapczywie zer-
ka! Zdjęcie drugie: już po odkurza-
niu, nasza uwodzicielka – na kola-
nach, uzbrojona w szmatę i wiadro
z mydlinami – pucuje podłogę. Jej
partner wymienił pilota na puszkę pi-
wa i jeśli wierzyć parafce pod zdję-
ciem, „z trudem opanowuje pożąda-
nie”. Dla wytrwałych, którzy zasto-
sują się do powyższych rad, jest na-
groda! Można przyłączyć się do wiel-
kiej akcji „Cała Polska wącha pier-
si”. Wybitni naukowcy (którym wy-
bitnie się nudziło...) zlokalizowali na
kobiecym ciele „trójkąt miłości”. To
miejsce, w którym stykają się piersi,
mniej więcej na wysokości mostka,
gdzie wprost roi się od feromonów.
„Chcesz, żeby on szalał z miłości do
ciebie, żeby wciąż patrzył na ciebie
wygłodniałym wzrokiem? Wystarczy,
że dasz mu zanurzyć nos w swoje pier-
si i pozwolisz, by upajał się ich zapa-
chem”. Ponoć wystarczy kilka sekund.
Aha! Działaniu „trójkąta miłości” wy-
bitnie szkodzą perfumy, wszelkie an-
typerspiranty oraz... mycie. Natural-
ny zapach najważniejszy. O który
– jeśli w pierwszej kolejności zafun-
dujemy sobie krochmalenie, zmywa-
nie garów, odkurzanie, szorowanie
podłóg i polewanie „Łomżą” – mar-
twić się już właściwie nie trzeba.
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
W niecodzienny sposób podchodził
do swoich obowiązków pewien li-
stonosz z Będzina. Policjantom wyjaśnił, że korespondencji nie wyrzucał,
tylko mu wypadała, kiedy się przewracał. A przewracał się, bo równo-
wagi pozbawiała go za ciężka torba. No i jeszcze coś... Pan listonosz pra-
cował z 3 promilami w wydychanym powietrzu.
Feministka Gretkowska napisała:
„Mężczyzna jest urządzeniem ła-
twym w obsłudze, bo ma tylko
jedną wajchę”. Mądrym kobietom
taka wiedza wystarcza. Reszta
czyta „bestsellery” o tym, że fa-
ceci są z Marsa, one z Wenus,
i tym podobne pierdoły.
Babskie rubryki ojczyźnianych
brukowców co rusz informują o ja-
kimś doniosłym odkryciu dotyczą-
cym kwestii fundamentalnych – jak
się podobać, jak poderwać. Wszyst-
kie oparte na wnikliwych obserwa-
cjach i potwierdzone przez „wybit-
nych ekspertów”. Oto parę epoko-
wych mądrości z ostatnich tygodni:
Dzięki amerykańskim naukow-
com wiemy, że stosowany w wiejskich
gospodarstwach wybielająco-usztyw-
niający krochmal doskonale usztyw-
nia także dwa damskie zwisy. „Wy-
starczy, że poprosicie partnera, że-
by wykrochmalił wam biust, a mi-
seczka A zamieni się w pełne D”.
Z kolei uczeni niemieccy zaob-
serwowali, że piersi rosną też w cza-
sie zmywania naczyń. Wystarczy
kilka razy dziennie energicznie wy-
szorować gary i... efekt gwaranto-
wany! Przełomowe odkrycie, na po-
trzeby prasy, potwierdziła uśmiech-
nięta młoda dziewoja, warszawian-
ka, która bardzo cierpiała, bo jej
piersi przypominały „małe cytryn-
ki”. A teraz? Ho, ho! Dziewczynie
tak urosły, że nie można jej od zle-
wu odgonić. Rewelacyjnego newsa
poświadczył nasz rodzimy lekarz
i fizjoterapeuta, przypominając jed-
nakowoż, że „jak już biust się ład-
nie uformuje, to też ciągle trzeba
ćwiczyć”.
Szczęśliwie dowiedzieliśmy się
i o tym, że zimne piwko to nie tyl-
ko kusząca pianka i błogosławione
procenty, ale – uwaga – witaminy
i inne cenne składniki, które zapew-
niają jedwabistą skórę. „Odkąd ro-
bię sobie piwny prysznic, mam jędr-
ną i lśniącą skórę” – zwierzyła się
na łamach prasy bardzo uradowa-
na Polka. Trzeba tylko wziąć bro-
warek, wstrząsnąć i polewać. Nie do
szklanki, ale na siebie. Żeby wszyst-
ko było jasne, młoda pani zapozo-
wała w wanience, w różowym biki-
ni, z dwiema
butelkami
piwa marki
„Łomża”.
Przez cztery lata 28-letni mieszkaniec
Katowic dorabiał do taksówkarskiej
pensji jako kurier. Przewoził amfetaminę, marihuanę, tabletki ecstasy oraz
kokainę. Łącznie 50 kilogramów o wartości około 420 tysięcy złotych.
Nie na wnuczka czy inkasenta, ale
na wielką wygraną w loterii jedne-
go z hipermarketów naciąga starszych mieszkańców Dębicy młody męż-
czyzna podający się za menedżera. Jedna z poszkodowanych kobiet stra-
ciła ponad 19 tysięcy złotych, które tytułem podatku wpłaciła za wygra-
ny na loterii samochód. Teraz jeździ zeznawać na policję. Autobusami.
20-latek spod Jarosławia zaprosił do
domu kilku kumpli i w towarzystwie
matki nieźle sobie z nimi popił, a gdy goście wyszli, zaatakował śpiącą
rodzicielkę i brutalnie zgwałcił. Już nie po raz pierwszy. Gdy usnął, ko-
bieta uciekła do mieszkującej w pobliżu córki, która powiadomiła policję.
W wiosce, gdzie oboje mieszkają, pojawiają się już opinie, że kobieta
,,wstydu nie ma i Boga się nie boi’’, bo wbrew zasadom porządnej ka-
tolickiej familii sprawy rodzinne wywleka na zewnątrz.
Opracowali: WZ i JA
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nie obchodzi mnie, czy moja ustawa dotycząca in vitro jest zgodna z na-
uczaniem Kościoła.
(Jarosław Gowin, poseł PO)
¹¹¹
My nawet nie zdobyliśmy się na to, by po 1989 r. wysadzić w powietrze Pa-
łac Kultury i Nauki. A II Rzeczpospolita potrafiła zerwać symboliczną więź
z czasami niewoli i zburzyć cerkiew, która należała do najpiękniejszych
w cesarstwie rosyjskim i stała na obecnym placu Józefa Piłsudskiego.
(Janusz Kurtyka, prezes IPN)
¹¹¹
Myślę, że ci ludzie, czasami tak bardzo agresywni wobec tego, co kościel-
ne, co dobre, noszą w sobie wielkie rany. Oni potrzebują lekarza na mia-
rę Chrystusa. Chciałbym powiedzieć tak: w tych ludziach Kościół jest zra-
niony, Kościół cierpi.
ale jej nie będzie. Miała być dyskusja o eu-
tanazji, ale głos premierowi uwiązł w gardle. Ko-
ściół, największy papierowy tygrys naszego kraju,
nie przestaje napędzać strachu rządzącym.
W polityce, podobnie jak w innych dziedzinach ży-
cia, wygrywa ten, kto robi lepsze wrażenie. Może być
tak, że lepsze wrażenie oznacza gorsze. Bo czasem
sukces odnosi ten,
kto przeciwnika
potrafi porządnie
przestraszyć i prze-
konać, że dalsza
walka nie ma sen-
su. Potrafią to ro-
bić skutecznie także zwierzęta inne niż ludzie, strosząc
pióra, rycząc lub demonstrując wielkość swojego ciała.
Sztukę zastraszania i robienia wrażenia opanowała
oczywiście także najbardziej sprawna politycznie organi-
zacja świata – Kościół rzymskokatolicki. Kiedy rozmawia
się z katolikami niezbyt wprawdzie gorliwymi, ale korzą-
cymi się przed domniemaną wielkością Kościoła, moż-
na od nich często usłyszeć, że w tej instytucji jest „coś”,
coś niezwykłego, co pozwoliło jej przetrwać stulecia.
Zgadzam się z tym, że Kościół ma w sobie „coś”. Tym
czymś jest bezwzględność. Potrafi on bez skrupułów wy-
korzystać każdą sytuację dla poprawienia swojej sytuacji.
Kiedy nie ma innego wyjścia, kładzie się u stóp możnych
tego świata; kiedy czuje własną siłę albo ma świadomość,
że inni uważają go za silnego, potrafi swoich wrogów
przyprawić nawet o śmierć. Oczywiście, najchętniej cu-
dzymi rękoma. Tak jak wtedy, kiedy poparł i współtwo-
rzył jeden z najokrutniejszych reżimów Europy i świata
– Katolickie Państwo Narodu Chorwackiego
Ante Pave-
licia
. Bywało, że włoscy faszyści i hitlerowcy brzydzili się
swoim zwyrodniałym chorwackim sojusznikiem. Kościół
nigdy się nim nie zgorszył. Schronienie przed aliantami
zgotował Paveliciowi inny oddany syn i dobroczyńca Ko-
ścioła, generał
Franco
, rzeźnik Hiszpanii.
Kiedy słyszę, jak katolicy mówią, że Bóg jest po
stronie ich Kościoła, bo istnieje on już od 2000 lat,
mam zwyczaj od-
powiadać, że dia-
beł, w którego tak-
że wierzą, jest
znacznie starszy i,
gdy patrzymy na
świat, to widać, że
świetnie mu się powodzi. Możliwe nawet, że coraz lepiej.
Nie wiem, czy pan
Tusk
o tym wszystkim wie, i dla-
tego boi się Kościoła. Pragnę go jednak zapewnić, że nie
ma się już czego lękać. Kościół w Polsce A.D. 2009 jest
już tyko wydmuszką po dawnej chwale i sile. Te nie wię-
cej niż 20 procent prawowiernych katolików, którzy bio-
rą poważnie wskazania episkopatu, nie głosuje raczej na
Platformę. Nikt Kościołowi nie może w Polsce obiecać
więcej niż
Kaczyńscy
, oddani biskupom tak jak pragnie-
niu władzy – bezwarunkowo, niczym niektórzy ministran-
ci własnym proboszczom. Zrobią wszystko za snickersa
władzy. Może więc warto, Panie Premierze, pomyśleć
o zmianie frontu? Już raz Pan to zrobił: ze zwolennika
prawa do aborcji przepoczwarzając się w prawowiernego
katolika. Ludzie zapomnieli. I teraz zapomną. Proszę zo-
baczyć, jak
Palikotowi
pięknie się udało: z konserwatyw-
nego wydawcy „Ozonu” w forpocztę obyczajowego libe-
ralizmu. Nie opłacało się?
(abp Józef Michalik)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
Nie stawiamy na gwiazdy z zewnątrz, nie podpalamy partii, postawiliśmy
na twarze partii, na twarze lojalne. Stąd Kurski. W przeciwieństwie do
PO. Teraz na listach brakuje niani Frani i braci Mroczków.
(Joachim Brudziński o listach do Parlamentu Europejskiego)
¹¹¹
Przeciwko Samoobronie wytaczano działa największego kalibru, by nie
mogła realizować swojego programu, który jest zagrożeniem dla tzw. elit.
Nie poddamy się jednak. Im bardziej będziemy prześladowani, tym bę-
dziemy mocniejsi (...). Przepraszamy wszystkich za to, że weszliśmy w ko-
alicję z ludźmi chorymi. Mieliśmy nadzieję, że PiS, formując rząd i przej-
mując władzę, chce poprawić sytuację Polaków. Okazało się, że władza
była dla nich celem samym w sobie.
Tusk ma wielkie oczy
(Andrzej Lepper)
¹¹¹
Narasta świadomość Polaków, że szarogęszenie się Kościoła przekracza
wszelkie granice. Biskupi mają zdecydowanie za duży wpływ na życie pu-
bliczne i decyzje polityków. Zaproponowałbym hasło: Konstytucja powin-
na być ważniejsza niż Ewangelia. Jeżeli Kościół chce ewangelizować, to
niech robi to za pomocą instrumentów charakterystycznych dla tego typu
działalności. Niech naucza i świeci przykładem, a nie próbuje tworzyć pra-
wo, którego zobowiązane są także przestrzegać osoby, które z nauką Ko-
ścioła w wielu sprawach się nie zgadzają. Polska powinna być państwem
republikańskim, w którym rozdział Kościoła od państwa istnieje faktycz-
nie, a nie tylko na papierze.
(Leszek Miller)
¹¹¹
Trudno się dziwić, że są książki o Wałęsie, także idiotyczne, tak samo jak
są idiotyczne książki o papieżu.
(Andrzej Olechowski)
Wybrali: OH i DS
ADAM CIOCH
LUDZIE, ZEJDŹCIE Z DROGI...
TAKSÓWKARZ
WIELKA GRA
GRUNT TO RODZINKA
M
iała być mądra ustawa rządowa o in vitro,
Nr 14 (474)
3 – 9 IV 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
WYŚCIG
DO BRUKSELI
CUD W MIELCU
do zakupu może w ogóle nie dojść,
gdyż całej sprawie szkodzi wątpliwa
popularność jednego z biskupów
z bractwa, który neguje Holocaust.
Swoje wątpliwości w tej spra-
wie zgłosił anglikański biskup Man-
chesteru, który jest jednocześnie
przewodniczącym Narodowej Ra-
dy Chrześcijan i Żydów. Okazuje się
więc, że anglikanie, którzy mogliby
zarobić na transakcji, mają skrupu-
ły moralne przed umową z lefebry-
stami. Wątpliwości takich nie miał
Benedykt XVI
, który ułaskawił ich
zupełnie gratis.
Mielec nawiedził cudowny krzyż.
Była procesja, droga krzyżowa, msza
i adoracja relikwii. A tak, relikwii,
bo za taką – choć świętego jeszcze
nie ma – uznano już krzyż, który
JPII
trzymał ponoć w rękach na
osiem dni przed śmiercią. A wszyst-
ko dzięki jego osobistemu sekreta-
rzowi, obecnemu metropolicie lwow-
skiemu abp.
Mieczysławowi Mo-
krzyckiemu
, który po śmierci sze-
fa przezornie zabrał to cacko do
Polski.
Liderzy polskich partii politycz-
nych nie wyciągnęli praktycznie żad-
nych wniosków z kończącej się wła-
śnie pierwszej kadencji naszych eu-
rodeputowanych. Zamiast eksper-
tów chcą do Brukseli wysłać poli-
tycznych awanturników i bankrutów.
I tak PO rekomenduje
Mariana
Krzaklewskiego
, fatalnego lidera
AWS i propagatora intronizacji Je-
zusa Chrystusa na Króla Polski i Eu-
ropy.
Jarosław Kaczyński
pragnie
wysłać
Zbigniewa Ziobrę
(były mi-
nister sprawiedliwości), prof.
Ry-
szarda Legutkę
, który publicznie
opowiada, że jest wrogiem toleran-
cji, oraz politycznego wędrownika
Ryszarda Czarneckiego
. Obok nich
PiS rekomenduje eurodeputowa-
nych:
Urszulę Krupę
,
Mirosława
Piotrowskiego
i
Witolda Tomcza-
ka
. Cała trójka znana jest ze związ-
ków z Radiem Maryja. W Brukseli
zajmowali się dotąd modlitwami na
sali obrad europarlamentu oraz wal-
ką z żydowsko-masońskim spiskiem.
Politycy Ligi Polskich Rodzin
skryli się pod nowym szyldem Li-
bertas Polska. Pod nim mają się zna-
leźć między innymi: eurodeputowa-
ny profesor
Maciej Giertych
, któ-
ry w Brukseli zajmował się głównie
walką z teorią
Darwina
,
Artur Za-
wisza
– bohater naszych licznych
publikacji – oraz
Mirosław Orze-
chowski
, były wiceminister eduka-
cji (wsławił się akcją liczenia uczen-
nic w ciąży). Swoje listy wystawić
ma Samoobrona, ale bez
Andrze-
ja Leppera
. Za to mają się na niej
znaleźć
Sandra Lewandowska
(miss poprzedniej kadencji Sejmu)
oraz
Janusz Maksymiuk
– jej po-
lityczny wychowawca.
MiC
SPZOZ (niegdyś wiceminister zdro-
wia), który w budynkach ogromnej
plebanii zamierza uruchomić niepu-
bliczny zakład opieki zdrowotnej.
Skąd nietypowa prośba prezyden-
ta? Jak się okazuje, Wutzow zasły-
nął doprowadzeniem niemal na skraj
przepaści pabianickiego szpitala
(100-milionowe zadłużenie) i dąże-
niem do przejęcia placówki. Udało
się ją uratować w ostatniej chwili.
Pabianiczanie mają dość cwaniaków
żerujących na schorowanej służbie
zdrowia. Tymczasem prałat twier-
dzi, że spełnienie żądań prezyden-
ta będzie trudne, bo ruszyła już kosz-
towna adaptacja pomieszczeń dla
Wutzowa. A kasa, jak wiadomo,
rzecz święta...
ŚWIĘTY MARSZAŁEK
Co było najważniejszym punk-
tem obrad lubelskiego sejmiku w mi-
niony poniedziałek? Marszałek wo-
jewództwa
Krzysztof Grabczuk
za-
prosił radnych, a także innych samo-
rządowców, do wzięcia udziału w re-
kolekcjach, jakie miały się odbyć
w jednym z lubelskich kościołów.
Marszałek Grabczuk jest auto-
rem naukowej pracy na temat wpły-
wu katolickiej nauki społecznej na
funkcjonowanie samorządu teryto-
rialnego w Polsce.
JA
PPr
JPII PRYWATNY
OSZUST
Z CHARYZMĄ
KC
Amok budowlany spiżowych po-
staci JPII skrytykowali wreszcie na-
wet hierarchowie Krk, co sprawi-
ło, że nowych monumentów jest jak-
by mniej. Ale pojawiło się zjawi-
sko dotąd prawie nieznane: papie-
skie pomniki fundują osoby prywat-
ne. Po posągu przed DPS przy ul.
Krzemienieckiej w Łodzi odsłonię-
to właśnie drugi w tym mieście pry-
watny monument papieża. Ufundo-
wali go przed kościołem pod we-
zwaniem Najświętszego Serca Je-
zusowego małżonkowie
Barbara
i
Piotr Klemmowie
. Polak biedny,
bo głupi.
CUD STRAŻACKI
W Atlancie zmarł
Earl Paulk
– charyzmatyczny kaznodzieja i cu-
dotwórca, założyciel jednego z pierw-
szych amerykańskich mega kościo-
łów. W USA było o nim głośno tak-
że z innych powodów. Wielebny
Paulk był oskarżony przez liczne pa-
nie o molestowanie i pod przysięgą
przyznał, że utrzymywał stosunki po-
zamałżeńskie tylko z jedną kobietą.
Sąd jednak był dociekliwy, a po zro-
bieniu przymusowego testu na ojco-
stwo okazało się, że ma dziecko tak-
że z własną bratową. Liczba owie-
czek Paulka stopniała wówczas z 10
tysięcy do tysiąca. Nic dziwnego, że
się staruszek załamał.
MaK
BS
Gdy pacjent zostaje wyleczony,
zasługi przypisuje się zwykle Panu
Bogu, gdy zaś umiera – winien jest
najczęściej lekarz. Przypomniały nam
się te słowa w związku z 20 roczni-
cą obchodów szczęśliwego ocalenia
Białegostoku. W marcu 1989 r. w re-
jonie ul. Poleskiej doszło do kata-
strofy kolejowej i wykolejenia 5 cy-
stern z trującym chlorem. Dzięki ak-
cji strażaków nie nastąpiło rozszczel-
nienie ani jednego zbiornika i wszyst-
ko zakończyło się dobrze. Na pamiąt-
kę tego wydarzenia w miejscu kata-
strofy stanął krzyż i odbywają się
rocznicowe modły dziękczynne. Cud
przypisywany jest wstawiennictwu sa-
mego błogosławionego ks. Michała
Sopoćki. Czemu nie św. Floriana, pa-
trona strażaków?
SUPERKAPELAN
BS
NIEZASPOKOJONY
WICE
ŚLUB 8-LATKI CD.
W wybiedniałym Wałbrzychu
władze zorganizowały huczne ob-
chody rocznicy śmierci
JPII
, oczy-
wiście na koszt podatników. Zapro-
testowały przeciw temu APP RA-
CJA i stowarzyszenie Młodych So-
cjalistów. W odpowiedzi na protest
wiceprezydent Wałbrzycha
Piotr
Sosiński
z PiS zarzucił antyklery-
kałom... walkę z publicznym wyzna-
waniem wiary, a marnotrawienie
środków publicznych tłumaczył chę-
cią „zaspokojenia potrzeb” miejsco-
wej ludności.
Straż Miejska w Słupsku ma od
niedawna nowego kapelana. Zo-
stał nim bohater naszych artyku-
łów ks.
Jan Giriatowicz
, znany
m.in. z nielegalnego ustawienia krzy-
ża w centrum miasta. Z pomysłem
powołania Giriatowicza na kapela-
na wyskoczył komendant SM
Wal-
demar Fuchs
. Lewicowy – z nazwy
– prezydent Słupska
Maciej Koby-
liński
(SLD) natychmiast podchwy-
cił hasło i zaproponował Giriato-
wiczowi objęcie posady od marca.
Giriatowicz jest już kapelanem
wszystkich najważniejszych służb mun-
durowych w Słupsku – policji, woj-
ska i straży pożarnej. Jednak bez wa-
hania przyjął propozycję i w nagro-
dę podarował Fuchsowi statuetkę
Anioła Stróża. Czy to ten sam stróż
Anioł, co dbał o porządek w serialu
„Alternatywy 4”?
BS
Sąd apelacyjny w Rijadzie (Ara-
bia Saudyjska) odrzucił zarządzenie
pierwszego sądu, który zezwolił
47-letniemu mężczyźnie poślubić
8-letnią dziewczynkę. Oznacza to,
że małżeństwo jest co prawda na-
dal ważne, ale sąd uznał, że matka
dziewczynki miała prawo walczyć
o dziecko i może to robić nadal.
Zgodę na ślub dziecka wyraził jego
ojciec, który pozostaje w separacji
z matką. Werdykt z radością przy-
jęły organizacje walczące o prawa
człowieka i prawa kobiet. Sprawa
ślubu 8-latki wybuchła w grudniu,
kiedy sędzia z Onaizy odmówił anu-
lowania małżeństwa z powodów
prawnych. Małżeństwa dzieci, choć
stosunkowo rzadkie, wzbudzają co-
raz większą irytację społeczeństwa
Arabii, tym bardziej że wiążą się one
ze zwykłą sprzedażą dziewczynek
starszym mężczyznom.
PPr
JPII ODNOWICIEL
Jeśli ktoś myśli, że Polacy obda-
rzyli Jana Pawła II wszystkimi moż-
liwymi komplementami, to powinien
zajrzeć na łamy ostatniego numeru
tygodnika „Niedziela” (29 III). Tam
w jednym z artykułów dominikanin
o.
Jan Góra
nie tylko przyznaje pa-
pieżowi przydomek „Wielki”, ale
i wnosi publicznie o uhonorowanie
go tytułem... „Odnowiciela mowy pol-
skiej”. Góra pisze m.in. tak:
„Będąc
jeszcze klerykiem, podziwiałem jego
odwagę jako mówcy...”
. Dalej wspo-
mina lata komunizmu, w których rze-
komo „wykoślawiły nam się słowa”,
a JPII zaczął to naprawiać już od ho-
milii w czasie inauguracji swego pon-
tyfikatu. Można podejrzewać, że ja-
kieś nadgorliwe katolickie jury na-
prawdę posłucha Góry i nazwie pa-
pieża Odnowicielem. Dlatego pro-
ponujemy nadać naszemu rodakowi
jeszcze kilka iście królewskich przy-
domków. Co byście powiedzieli na
JPII Kłótnik (patrz: wykrzyczana piel-
grzymka do ojczyzny z 1991 roku),
JPII bez Ziemi (gdy leciał samolo-
tem), JPII Krzywousty (gdy kłamał
o świętości Stanisława ze Szczepa-
nowa), Szczodry (gdy masowo kano-
nizował współwyznawców), Śmiały
(gdy przyjmował
Peatza
na prywat-
nej audiencji) itp., itd.?
OP
ZARZĄD
WARTOŚCIAMI
Zarząd Transportu Miejskiego,
który odmówił reklamy społecznej
organizatorkom Manify 8 Marca
(„FiM” 10/2009), z wdzięcznością
przyjął plakaty archidiecezji war-
szawskiej. Agenda kościelna zapra-
sza w nich na Ogólnopolską Drogę
Krzyżową Ludzi Pracy. Podsuwamy
działaczkom kobiecych organizacji
pomysł na przyszły rok – niech ko-
lejna manifa będzie nazwana „Dro-
gą Krzyżową Polskich Kobiet”. Zgo-
dę na reklamę macie murowaną.
Poza tym los kobiet w Katolandzie
nie odbiega od smętnego nastroju
katolickiego nabożeństwa, więc na-
zwanie tego „drogą krzyżową” jest
absolutnie na miejscu.
MaK
MaK
SKRUPUŁY
ANGLIKANÓW
Świetną okazję kupna nieużywa-
nego obecnie kościoła pod wezwa-
niem św. Jerzego w Gordon w An-
glii wywęszyło bractwo św. Piusa
X, czyli ułaskawieni przez papieża
lefebryści. Okazuje się jednak, że
AS
JECHAŁ „PO MSZY”
Ponad dwa promile wskazał al-
komat u kierującego bmw księdza
z parafii w Tomaszowie Lubelskim.
51-letni ks.
Józef S.
wpadł 26 mar-
ca podczas policyjnej akcji „Trzeź-
wość”, zorganizowanej w powiecie
tomaszowskim. Księżowskie bmw
odholowano na strzeżony parking.
Miejmy nadzieję, że duchowny usły-
szy zarzut kierowania samochodem
pod wpływem alkoholu zamiast po-
całowania w łapkę.
LECZNICZA PLEBANIA
Prezydent Pabianic
Zbigniew
Dychto
poprosił proboszcza parafii
św. Maksymiliana Kolbego, prałata
Ryszarda Olszewskiego
, by zerwał
umowę z
Jackiem Wutzowem
,
byłym dyrektorem pabianickiego
AK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wiolkaszka.pev.pl
  •