[ Pobierz całość w formacie PDF ]
FELIKS KONECZNY
CYWILIZACJA ŻYDOWSKA
Komitet Wydawniczy Październik 1974
Wydanie drugie ISBN 83 - 86449 - 05 - 5
Nakładem Komitetu Wydawniczego.
W skład Komitetu Wydawniczego wchodzą: ks. kanonik. Stanisław Bartczak (Fryburg Bryzgowijski, Niemcy), Stefan Czapliński (Kurytyba, Brazylia), Roman Galiński (East Berlin, Connecticut, Stany Zjednoczone), Jędrzej Giertych (Londyn, Anglia), Juliusz Grządziel (Lembach, Austria), Katharina Hilckman (wdowa po profesorze Antonim Hilckmanie, Moguncja, Niemcy), dr Stanisław Kozanecki (Ohain, Belgia), ojciec dr Zygfryd Leśnik, O. Cist. (Wiener Neustadt, Austria), Ewa Malińska (Chicago, Stany Zjedn.), Kazimierz Musielak (Chicago), ks. Kanonik, – postulator przy Kongregacji od Spraw Świętych, Piotr Naruszewicz (Rzym), Kazimierz Petrykiewicz (New Britain, Connecticut, Stany Zjedn.), ks. prof. dr Michał Poradowski (Santiago, Chile), Stanisław Pyka (Chicago), ks. kanonik Piotr Rogiński (Birmingham, Anglia), Klemens Sędzicki (Szwecja), prof. Stanisław Smoleński (Chicago), prof. dr Zygmunt Tkocz (Odense, Dania), Janusz Wasiak (Chicago) i Antoni Wawro (Chicago).
Sekretariat Komitetu Wydawniczego i skład główny książki:
Jędrzej Giertych, 16 Belmont Road,
Londyn N15 3LT
Wydawnictwo OJCZYZNA
00 - 511 Warszawa, ul. Nowogrodzka 25/35
tel. 628 55 22
Spis treści
Przedmowa
napisał Jędrzej Giertych
Niniejsza przedmowa jest tylko uzupełnieniem do mojej przedmowy do książki Konecznego „Cywilizacja bizantyńska". Obie książki, niniejsza i tamta, stanowią jedną całość, a raczej dwie części jeszcze większej całości i dlatego wiele rzeczy, które można było powiedzieć o jednej, odnoszą się także i do drugiej. Co więcej, okoliczności wydania obu książek, po tylu latach od ich napisania, są te same i nie ma potrzeby powtarzać tu tego, co już było na ten temat powiedziane.
Ograniczam się więc w niniejszej przedmowie do poruszenia spraw, dotyczących wyłącznie niniejszego tomu, albo co najmniej, wymagających szczególnego podkreślenia.
Tom niniejszy należy do wielkiego cyklu dzieł profesora Feliksa Konecznego, znakomitego polskiego filozofa historii, poświęconych istocie cywilizacji i różnolitości cywilizacji. Podstawowym jego dziełem z tej dziedziny jest „O wielości cywilizacyj" (Kraków 1935, Gebethner i Wolff), znane także w przekładzie angielskim jako „On the Plurality of Civilisations" (Londyn 1963, Polonica Publications, ze wstępem Anton Hilckmana i przedmowami Arnolda Taynbee i moją). Bardzo dobrze ujętym streszczeniem tego dzieła i wykładem zawartej w nich doktryny jest wstęp do wymienionego wyżej, angielskiego wydania, pióra Hilckmana, nieżyjącego już dziś profesora uniwersytetu w Moguncji i byłego kierownika Instytutu badań porównawczych nad cywilizacjami tegoż uniwersytetu.
Uzupełniającymi pracami Konecznego z tej samej dziedziny są jego „Rozwój moralności" (Lublin 1938, Tow. Wiedzy Chrześcijańskiej KUL) i „O ład w historii" (ukończone w czerwcu 1948 roku, dotąd nie drukowane). Istnieje ponadto informacja, że Koneczny pozostawił po sobie rękopisy książek pt. „Prawa dziejowe" (500 stronic) i „Państwo w cywilizacji łacińskiej" (245 stronic). Nie zdołaliśmy natrafić na ślad, gdzie się te rękopisy mogą znajdować.
Książki „Cywilizacja bizantyńska" i „Cywilizacja żydowska" są rozwinięciem jego „O wielości cywilizacyj" i stanowią z tego powodu w pewnym sensie jedną całość. Powinny w istocie być czytane łącznie. Niestety, jest to całość niekompletna. Radzibyśmy mieć książkę Konecznego o cywilizacji łacińskiej, ale, niestety, Koneczny książki takiej napisać nie zdążył, choć, jak mi w 1945 roku powiedział, tyle o cywilizacji łacińskiej mówi przez przeciwstawienie w książkach o cywilizacjach bizantyńskiej i żydowskiej, że właściwie główny zrąb swego na nią poglądu już wyłożył. Radzibyśmy także mieć książkę Konecznego o cywilizacji turańskiej, trzeciej z owych trzech cywilizacji, które jego zdaniem cywilizację łacińską (europejską) podmywają i niszczą. Także i tej książki nie zdążył on napisać. Osobiście, żałuję tego może więcej, niż czego innego. Koneczny był jako historyk wyjątkowo wybitnym znawcą turańszczyzny i był także bardzo przenikliwym obserwatorem wpływów psychicznych i politycznych turańskich w Europie. Jest to szkoda niepowetowana, że swoją wiedze w tej dziedzinie zabrał ze sobą, do grobu.
Koneczny był wielbicielem cywilizacji łacińskiej, to znaczy zachodnioeuropejskiej (tych narodów – również i Polski, a może nawet więcej Polski, niż niektórych innych – które posługiwały się ongiś łaciną w swej liturgii kościelnej i także i w innych dziedzinach życia). Uważa on ją za najwyższy szczyt osiągnięć cywilizacyjnych ludzkości i pragnie obronić ja przed mogącym jej zagrozić upadkiem. Jest zresztą pełen wiary i optymizmu; mimo wszystkich nieszczęść i katastrof, uważa on, że cywilizacja ta ma wszelkie dane po temu, by się ostać i w życiu duchowym, moralnym i kulturalnym ludzkości zwyciężyć.
Ale ma wybitnie wyostrzony słuch na to wszystko, co zapowiada mogące jej grozić niebezipieczeństwa. Uważa on, że cywilizacja ta jest przez cały ciąg swoich dziejów atakowana i podgryzana przez wpływ trzech cywilizacji obcych jej, mianowicie bizantyńskiej, żydowskiej i turańskiej. I że w epoce dzisiejszej niebezpieczeństwa te grozą jej więcej jeszcze, niż w innych okresach dziejowych.
Jakie niebezpieczeństwa grożą cywilizacji łacińskiej ze strony cywilizacji bizantyńskiej i w jaki sposób ta ostatnia wpływem swoim życie cywilizacji łacińskiej dezorganizuje, Koneczny wyłożył w swoim tomie pt. „Cywilizacja bizantyńska". (Kwintesencję tego, co ten tom jako ocenę pod tym względem zawiera, starałem się wyłuszczyć na ostatniej stronicy mej przedmowy do niego). Należy tu podkreślić, że „Cywilizacja bizantyńska" nie jest przejawem jakiejś niechęci Konecznego do wschodniego chrześcijaństwa. Także i w świecie wschodniochrześcijańskim obecnych jest wiele pierwiastków, które można by określić nazwą łacińskich. Walczą one z bizantyńskimi (w rozumieniu koneczniańskim) nieraz w sposób bardzo skuteczny. Koneczny uważa, ze tak jak cywilizacja łacińska wyrosła na podłożu cywilizacyjnym starożytnego Rzymu, oczywiście, rozwijając się przez zaszczepienie na tym gruncie chrześcijaństwa, tak cywilizacja bizantyńska wyrosła na podłożu starożytnego Wschodu, a więc raczej na podstawach hellenistycznych, niż helleńskich. To tam jest źródło tego, co Koneczny widzi w bizantynizmie jako pierwiastek ujemny.
Niniejszy tom poświęcony jest cywilizacji żydowskiej. Także i jej wpływ na życie narodów, należących do cywilizacji łacińskiej, jest zdaniem Konecznego bardzo znaczny i na ogół ujemny. Gminy żydowskie żyły przez dwa tysiąclecia pośród chrześcijan jako ciało odrębne, zachowując w sposób mniej więcej nienaruszony swe cechy swoiste i z natury rzeczy, zwłaszcza od czasu swej emancypacji, potrafiły, umyślnie lub mimowoli, wywrzeć i nadal wywierać wpływ na sposób myślenia, kulturę i moralność świata łacińskiego. Wpływ ten był w taki sam sposób jak wpływ pierwiastków bizantyńskich, dezorganizujący.
Jeśli mi wolno pokusić się o streszczenie w kilku zdaniach tego, co Koneczny uważa za główną odrębność cywilizacji żydowskiej, oraz za pierwiastek jej wpływu ujemnego na życie narodów, należących do świata cywilizacji łacińskiej, to po pierwsze, rysem szczególnym tej cywilizacji jest jej „aprioryczność” a więc skłonność do naginania życia do teorii, powziętych z góry i często najzupełniej utopijnych i z życiem realnym nie dających się pogodzić. (Od siebie dodałbym, że owo pojęcie teorii obmyślonych „a priori" można by zastąpić o wiele bardziej wyrazistym terminem teorii „prokrustowych", od mitycznego bohatera starogreckiego, Prokrusta, który kładł swoich gości na „prokrustowym łożu" i potem dopasowywał ich wzrost do rozmiarów tego łoża, bądź obcinając im za długie nogi, bądź wyciągając ich ciało do właściwej długości). Po wtóre, rysem cywilizacji żydowskiej jest wedle Konecznego jej „sakralność", a więc sztywne skostnienie życia religijnego i sprowadzenie go do bezdusznego formalizmu, z którego treść duchowa uleciała. Po trzecie, etyka żydowska jest odmienna od łacińskiej: jest to etyka podwójna, inna dla swoich i inna dla obcych. Po czwarte, cechą cywilizacji żydowskiej jest jej sucha i formalistyczna prawniczość: litera prawa jest ważniejsza od życia, można co najwyżej tę literę naginać sztuczną i obłudną interpretacją.
Zdaniem Konecznego, marksizm, z całym swym „aprioryzmem" i prokrustową dążnością do dostosowywania życia do wymagań utopii, jest produktem cywilizacji żydowskiej. Rzecz jeszcze ciekawsza: zdaniem Konecznego, również i hitleryzm, mimo swej postawy antysemickiej, jest owocem wpływu pojęć cywilizacji żydowskiej na postawę środowiska europejskiego, zbuntowanego przeciwko chrześcijaństwu i przeciwko cywilizacji łacińskiej; do elementów światopoglądu hitlerowskiego należy przecież pojęcie narodu wybranego, wyższego nad inne, oraz pojęcie moralności, odmiennej w zastosowaniu do swoich i obcych *).
Przy okazji słówko o cywilizacji turańskiej, o której Koneczny książki nie napisał.
Zdaniem Konecznego, cywilizację tę cechuje samowola i osobisty, nieodpowiedzialny charakter władzy państwowej i w ogóle wszelkiej władzy. Wedle niego, Rosja, której państwowość zastała ukształtowana przez wpływ systemu rządów Dżengis-chana i jego następców na Moskwę, ma charakter cywilizacyjnie turański, mimo że rosyjskie życie cerkiewne miało zawsze charakter bizantyński i że bizantyńskie wpływy na nowożytną państwowość rosyjską przenikały także i z Niemiec, a ponadto, że nie brak jest w Rosji też i pierwiastków łacińskich. Koneczny był również zdania, że wpływy turańskie, pochodzące od Połowców i Pieczyngów, obecne były także i w starej Rusi Kijowskiej, a po niej odziedziczone zostały przez Ruś południową czasów nowych. Również i dawna Litwa była silnie zaprawiona wpływem turańskim. A co więcej: Koneczny dostrzega obecność wpływu turańskiego także i w Polsce, zarówno przedrozbiorowej, mianowicie głównie w wieku osiemnastym, jak w czasach najnowszych, mianowicie w systemie rządów „sanacyjnych".
Do powyższego dodałbym od siebie coś, co mogłoby Konecznego zadziwić: uważam, że obecność wpływu turańskiego można by dostrzec i w Anglii. Koneczny uważa Anglię – i słusznie – za jedną z najmocniejszych twierdz cywilizacji łacińskiej. Wedle Konecznego, tylko cywilizacja żydowska nieco łacińskość Anglii podważa, działając poprzez protestantyzm, zwłaszcza w jego odmianie kalwińskiej, oraz poprzez pojęcia i metody kapitalistyczne. Koneczny może trochę nie docenia wpływu bizantyńskiego w Anglii, widocznego zwłaszcza w roli kościoła państwowego (anglikańskiego). Niewątpliwie ma jednak rację, uważając że Anglia jest wybitnie łacińska, co się wyraża w niezależności i aktywności społeczeństwa, w jej praworządności, w jej duchu wolności.
Ale mimo bezsprzecznej, imponującej praworządności życia angielskiego jest w zakamarkach tego życia też najzupełniej turański element samowoli i bezprawia. Przejawia się on w zakulisowej działalności niektórych organów jej aparatu państwowego, mianowicie przede wszystkim jej służby wywiadowczej; nie tyle w samej Anglii, co po za jej granicami. Wystarczy przeczytać książkę Caldera o działalności Maughana w 1917/ roku jako agenta wywiadu **), a zwłaszcza czytać powieści Grahama Greene'a, które są wprawdzie tylko literackim zmyśleniem, ale oparte są na osobistym doświadczeniu autora i zawierają wiele prawdy, by zrozumieć, że służba wywiadowcza brytyjska potrafi od czasu do czasu robić rzeczy, ani trochę nie mieszczące się w granicach prawa. O tym samym świadczą niewątpliwe dowody udziału brytyjskiego w organizowaniu zamachów na życie Napoleona, Hitlera i niektórych innych osobistości nie brytyjskich, a więc działalności, która zdaje się przypominać czyny średniowiecznej, syryjskiej sekty assasinów. (W czasach nowszych, to samo zjawisko zakulisowej samowoli rozszerzyło się na aparaty wywiadowcze także i innych krajów). Pierwiastek turański, który Koneczny dostrzegał w metodach rządów sanacyjnych w Polsce, miał źródło nie tylko we wpływie Rosji, lecz także i w niewątpliwym wpływie na obóz Piłsudskiego aparatu wywiadowczego angielskiego.
Skąd mogły się wziąć wpływy turańskie w Anglii? Stawiam hipotezę: z Indii. Jako władczyni podkontynentu indyjskiego, Wielka Brytania była spadkobierczynią imperium Mogułów. A władcy tego imperium byli bezpośrednimi, w prostej linii, potomkami, po mieczu i kądzieli, zarówno Tamerlana, jak Dżengis-chana we własnych osobach. Dynastia Mogułów nominalnie panowała w Delhi – pod faktycznym protektoratem Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej – aż do roku 1858. Jaką rolę odgrywała w rządach brytyjskich w Indiach służba wywiadowcza, dowiadujemy się choćby z powieści Kiplinga. Trudno wątpić, ze symbioza rządów Kompanii angielskiej i rządów Mogułów w stołecznym Delhi, musiała oznaczać wpływy nie jednostronne tylko, lecz dwustronne.
„Cywilizacja żydowska" została przez Konecznego w zasadniczym zrębie napisana jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej: w jednym z przypisków do swego „O wielości cywilizacyj", wydanego w roku 1935 (w wydaniu angielskim na str. 313), pisze on, że „już prawie ukończyłem opis cywilizacji żydowskiej i bizantyńskiej". Wiemy jednak skądinąd, że Koneczny podaje jako rok ukończenia tej książki rok 1943. W samym tekście znajdujemy także i zupełnie nieznaczne uzupełnienia późniejsze, z podaną datą ich dopisania. Świadczą one jednak, że Koneczny swej książki po roku 1943 nie przerabiał, tylko ją w kilku miejscach uzupełnił drobiazgami. Jest to więc w istocie dzieło z roku 1943, zaczęte o wiele wcześniej, ale wtedy wykończone.
Trochę to ambarasujące wydawać w roku 1974 książkę, będącą w niemałym stopniu historią narodu żydowskiego, napisaną w roku 1943. Ileż rzeczy się w ciągu tych 31 lat w życiu tego narodu zmieniło! Ale nie czujemy się upoważnieni do robienia w tym dziele przeróbek, ani do uzupełniania go nowymi rozdziałami. Wydajemy tę książkę z całym pietyzmem, bez żadnych zmian, jako pomnik tego, co Koneczny myślał w czasach, gdy żył i działał.
Oczywiście, warto wymienić, co się w ciągu tych 31 lat stało. Stały się przede wszystkim dwie rzeczy: Żydzi w środkowowschodniej Europie, także i w Polsce, zostali przez Niemcy hitlerowskie wymordowani; oraz narodziła się w Ziemi Świętej republika Izraelska, w której granicach zgromadziło się parę milionów żydowskiej ludności i w której skrystalizowało się życie żydowskie na nowych całkiem podstawach, z językiem hebrajskim jako żywą mową potoczną, oraz ze wszystkimi przejawami nowoczesnego życia państwowego, z aparatem urzędniczym i rządowym, potężną armią, marynarką wojenną (także i handlową) i lotnictwem, które zdały swój egzamin bojowy w trzech zwycięskich i jednej prawie że zwycięskiej wojnie, z dyplomacją, parlamentem, własnymi uniwersytetami, rolnictwem i przemysłem, ze wszystkimi kłopotami i napięciami sporów społecznych, politycznych i ideowych wewnętrznych.
Ale to nie wszystko. W latach 1939-41 pojawiła się wśród Żydów, oraz w Niemczech i w Anglii, myśl skoncentrowania polskiego i w ogóle środkowoeuropejskiego żydostwa w Lubelszczyźnie i powołania tam do życia żydowskiego państewka; początki akcji kolonizacyjnej żydowskiej w Lubelszczyźnie zostały już w owych latach zrobione. W latach 1939-1943 Niemcy przeprowadzili akcję koncentrowania ludności żydowskiej w Polsce w wielkich gettach, z gettem warszawskim na czele i gettom tym nadali samorząd wewnętrzny, z żydowską administracją („Judenraty"), sądownictwem i policją. W roku 1943 w getcie warszawskim, a potem w kilku mniejszych gettach we wschodniej Polsce, wybuchły żydowskie powstania, krwawo stłumione. Po roku 1945 Stalin posłużył się głównie komunistami Żydami (obok zruszczonych Polaków, takich jak marszałek Rokossowski i generał Papławski), do rządzenia Polską i przelotnie, przez kilka lat, można powiedzieć, że Polska była pod panowaniem żydowskim, W latach następnych, Rosja, w której aparacie rządzącym Żydzi od roku 1917 odgrywali ogromną rolę, weszła w konflikt z narodem żydowskim i stała się w świecie jedną z czołowych potęg, nieprzyjaznych Żydom. Natomiast wpływ żydowski w innych krajach świata bardzo wzrósł.
Wszystko to jest w dziele Konecznego nieobecne.
Koneczny nie mógł w tym dziele opisać funkcjonowania republiki Izraelskiej, ani jej osiągnięć politycznych i gospodarczych, oraz jej zwycięskich wojen, zważywszy, że narodziła się ona w roku 1948, a więc w 5 lat po ukończeniu przez Konecznego pisania tej książki (1943) i na niecały rok przed jego śmiercią (luty 1949). Nie mógł także śledzić życia w gettach, takich jak warszawskie, gdyż choć jeszcze w owym czasie żył i pisał, nie miał z życiem gett żadnego kontaktu, ani nie mógł jeszcze mieć o nim żadnej dokumentacji. Nawet rzeź Żydów uszła na ogół jego uwagi: jej kulminacyjnym punktem był rok ukończenia książki Konecznego (1943), a zaczęła się na wielką skalę w roku poprzednim (1942). Trudno się temu dziwić, zważywszy, że miał w roku 1943 lat 81, oraz że żył (na przedmieściu Krakowa) życiem mało ruchliwym i mało się z ludźmi stykał, a w gazetach było o tej sprawie głucho.
Oczywiście, studium Konecznego o cywilizacji żydowskiej zasługuje na uzupełnienie, poświęcone wszystkim powyższym punktom. Jak Żydzi umierali w czasie hitlerowskiej rzezi, jak się przed tą śmiercią chronili, jak sobie wzajemnie pomagali, jak szukali pomocy u nie-Żydów, jak się w obliczu śmierci zachowywali; także: jaki był rejestr tych śmierci i jakie rozmiary rzezi, oraz jak inne narody, Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Litwini, Białorusini, nie mówiąc już o Węgrach, Rumunach, Włochach, Francuzach i Holendrach, a także i niektórych Niemcach, usiłowały (lub nie usiłowały) im przeciwdziałać.
Jak funkcjonowały maleńkie ośrodki autonomiczne pod wewnętrzną żydowską administracją, w rodzaju warszawskiego getta. (Jest już dziś na temat życia w gettach obfita, udokumentowane literatura). A przede wszystkim: jak żyje i działa Republika Izraelska, oraz formujące się w jej granicach nowe, już nie w diasporze przebywające żydowskie społeczeństwa. Cóż to za pasjonujące widowisko – owe „sabry", już na własnej ziemi urodzone, uprawiające rolę, wbrew dawnej opinii o nieprzydatności Żydów do służby wojskowej, umiejące bronić jej po bohatersku na lądzie, morzu i w powietrzu, dumnie proklamujące swą żydowskość i nie chcące się z nikim asymilować! Czy nie pojawiają się tam wpływy cywilizacji łacińskiej? Czy nie widać ich w opuszczaniu „kibuców" przez młode pokolenie, nie chcące przebywać w kolektywach i pragnące żyć w normalniej zorganizowanym życiu rodzinnym? I czy nie są one obecne w atmosferze i duchu sil zbrojnych? I w mającym przecież bardzo europejskie cechy patriotyzmie? Albo w tym, że pojawiają się w Izraelu Żydzi-chrześcijanie, jak owi karmelici w Haifie, jeden z Polski, a drugi z Afryki Południowej?
Sprawy te studiować kiedyś będą, ze stanowiska łacińskiego, całkiem inni ludzie.
Książka Konecznego nie jest książką aktualną. W swej dokumentacji i wnioskach nie jest doprowadzona aż do dzisiejszego dnia. Ale to nie umniejsza ani trochę jej wielkiej wartości i przydatności także i dla dzisiejszego czytelnika.
Książka wyraża poglądy Konecznego, wydawcy więc, rzecz prosta, nie muszą się z tymi poglądami w każdym punkcie zgadzać, ani ponosić za nie odpowiedzialności.
Wymieniłbym tu zwłaszcza jedno zagadnienie.
Osobiście mam trochę uczucia, że może zbyt jaskrawo ujęta jest w tej książce krytyka Starego Testamentu.
Koneczny byt katolikiem wierzącym i nie wydaje mi się – nie jestem zresztą znawcą biblistyki i nie umiem tego w jego interpretacji Starego Testamentu w sposób kompetentny ocenić – by były jakiekolwiek punkty o treści nieortodoksyjnej. Ale gdy się czyta rozdziały starotestamentowe tej książki, ma się mimo wszystko uczucie (choć jest to tylko wrażenie pozorne), jakby nić obecności i wpływu Ducha Świętego i w samym Starym Testamencie i w opisywanych w nim dawnych, żydowskich dziejach, trochę się w wykładzie Konecznego gubiła.
Oczywiście, zadaniem Konecznego nie było śledzić nić monoteizmu, biegnącą przez dzieje narodu wybranego już po przyjcie Chrystusa; nie pisał on książki o Objawieniu i o źródłach wiekuistej prawdy. W książce swej szukał on czegoś innego, mianowicie źródeł judaizmu, tego judaizmu, który odrzucił Chrystusa i o którego przedstawicielach („synach Abrahama") sam Chrystus powiedział: „Bo nie możecie słuchać mowy mojej. Wy z ojca diabła jesteście i pożądania ojca waszego czynić chcecie. (...). Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; dlatego wy nie słuchajcie, że z Boga nie jesteście". (Św. Jan. 8, 43-47). Źródła początków judaizmu, przeciwstawnego chrześcijaństwu, znaleźć można nie tylko w Nowym Testamencie, opisującym rozłam między chrześcijaństwem a judaizmem w sposób ostateczny, ale i w Starym Testamencie. Nie tylko chrześcijaństwo, ale także i judaizm, łącznie z Talmudem, wywodzą się ze Starego Testamentu i ze społeczności, w której ten ostatni powstał.
Stary Testament opisuje nieustanną walkę prawowierności monoteistycznej, reprezentowanej zarówno przez Mojżesza, jak przez późniejszych proroków, ze skłonnościami politeistycznymi żydowskiego ludu. Koneczny zwraca uwagę na to, że dostrzec można w Starym Testamencie i inną jeszcze walkę, bardziej utajoną i z bardziej nieuchwytnym prądem nieortodoksyjnym, mianowicie z monolatrią, skłonnością do uważania Boga nie za Pana Wszechświata i Ojca wszystkich narodów, ale za boga plemiennego, opiekującego się tylko Żydami. Myślę, że temu spostrzeżeniu nic z punktu widzenia katolickiej prawowierności nie można zarzucić.
Gdyby teologowie-bibliści byli innego zdania i gdyby kompetentne władze kościelne to ich zdanie potwierdziły, rzecz prosta, z góry podporządkowuję się orzeczeniu tych władz i ich decyzję przyjmuję. Myślę, że jestem w tym wyrazicielem poglądu także i innych członków komitetu wydawniczego.
Usiłujemy tę książkę wydać tak starannie, jak to tylko możliwe. Nie jest to zadanie łatwe. Zarówno niedoskonałość posiadanego przez nas maszynopisu, pochodzącego nie z pierwszej ręki, jak i braki i niedostatki naszego własnego aparatu wydawniczego sprawiają, ze dzieło ukaże się z pewnością z wielką ilością usterek i uchybień. Pisałem już o tym wszystkim w przedmowie do „Cywilizacji bizantyńskiej". Ale robimy z najlepszą wolą to, co możemy i jak umiemy.
Pisownię stosujemy nową; posiadany przez nas maszynopis jest pod względem pisowni pełen niekonsekwencji; co się zaś tyczy samego Konecznego, pisał on w sposób oczywisty pisownią nie starą, lecz bardzo starą, której odtwarzać nie sposób i nie ma powodu.
Ale w wielu wypadkach stoimy wobec wątpliwości ortograficznych bezradni. Czy na przykład w imionach własnych (i nie tylko własnych) stosować formy spolszczone, czy nie spolszczone? Nie powzięliśmy w tej sprawie decyzji stanowczej i na ogól trzymamy się maszynopisu. Powoduje to niejednokrotnie brak konsekwencji. Np. piszemy to Arystoteles, to Aristoteles; to Tora, to, Thora; to Majzels, to Meisels, to Mojmon, to Maimon, to Marx, to Marks.
Nazwy hebrajskie Koneczny podaje w wymowie „aszkenazyjskiej", a nie w przyjętej w Izraelu „sefardyjskiej". Np. „cyces", a nie „cycoth". Trzymamy się wymowy, przyjętej przez Konecznego.
Polszczyzna Konecznego zdradza osobliwości, które szanujemy. Najbardziej uderzającą z nich jest właściwe mu, swoiste zastosowanie wyrazu „jako".
W tekście łatwo dostrzec szereg błędów. Błędów tych nie poprawiamy, nie chcąc samowolnie oddalać się od przekazanej nam wersji. Czytelnicy równie dobrze jak my mogą sobie porobić poprawki takie, jakie wydają się słuszne; a może ci, co mają dostęp do lepszych maszynopisów, albo i do rękopisu, porobią i udostępnią nam „Errata", które będziemy kiedyś mogli ogłosić. Np. cudzysłowy są czasem nie zamknięte, lub nie otwarte, a więc nie wiadomo, gdzie się cytata kończy, lub zaczyna. Miejscami brak jest „nie", choć należało by się go domyślać. Brak jest niektórych przypisów. Albo też trafiają się takie zdania, jak na str. 42: „jadalnym jest (...) w wodach wszystkich to, co ma skrzele i łuskę". Domyślamy się, że powinno być „wszystko", nie „wszystkich", ale nie poprawiamy tego, nie chcąc zmieniać tekstu, jaki otrzymaliśmy. Dają się również miejscami zauważyć jakby nieporadności stylistyczne; przypisujemy je omyłce w przepisywaniu i nie próbujemy zgadywać, co autor chciał powiedzieć.
Ale obok wszystkich tych usterek i uchybień, które powtarzamy za posiadanym przez nas maszynopisem, nie wątpimy, że zakradną się do tekstu książki także i liczne nasze błędy, o charakterze zecerskim i korektorskim. Nie możemy ich uniknąć: zrobiliśmy cztery korekty; więcej korekt robić nie możemy; a to w takim dziele za mało.
Za wszystkie braki i usterki przepraszamy Czytelników. Wyrażamy także pośmiertne ubolewanie wo...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]