[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wielkie postaci chrześcijaństwa
Fanny Crosby
Następnym razem kiedy zaśpiewamy tą znaną pieśń "Mów, mi mów o Jezusie, słuchać tej wieści bym chciał... /Śpiewnik Pielgrzyma nr 113/ zerknijmy na inicjały podpisane na dole pieśni. Z pewnością znajdziemy tam i w wielu innych pieśniach w tym śpiewniku nazwisko Fanny Crosby. Napisała ich w sumie ponad 8500. Wszystkie te pieśni są świadectwem jej miłości do Jezusa Chrystusa.
Oto niezwykła historia jej życia...
W maju 1820 roku kiedy Fanny /pełne imię Frances Jane/ mając sześć tygodni "złapała" przeziębienie na skutek czego zaczęła powoli tracić wzrok. Lekarz był akurat w tym czasie na dłuższym wyjeździe poza miastem. Rodzice zdecydowali się wezwać kogoś kto nie miał właściwych kwalifikacji lekarskich i na skutek niewłaściwej diagnozy i zastosowania złego leku Fanny całkowicie straciła wzrok a domniemany "lekarz" uciekł w panice z miasta.
Fanny nigdy nie nosiła goryczy z tego powodu w swoim sercu przez cały okres życia. A żyła aż 85 lat. Pomimo swego kalectwa starała się żyć jak inne dzieci a to dzięki zasłudze wierzących rodziców. Z wieloma innymi dziećmi jeździła konno, wchodziła na drzewa i bawiła się w różne zabawy.
Niesamowity wpływ na jej życie miała jej babcia. Pełna cierpliwości brała Fanny na spacer i opowiadała jej w szczegółach o bogactwie natury i wszystkiego wokół. Czytała jej sporo różnej literatury i poezji. Ale co najważniejsze czytała jej Pismo Święte. Fanny była w swoim rodzaju fenomenem, nic więc dziwnego, że w wieku 10 lat znała na pamięć większość Nowego Testamentu i 5 ksiąg Starego Testamentu. Była bardzo zmartwiona faktem, że nie mogła niestety uczyć się w normalnej szkole jako, że nie było w tych czasach możliwe aby niewidomi mogli się uczyć. Ale Fanny postanowiła w tej sprawie wraz z Babcią modlić się do Boga " Panie Boże, spraw bym mogła uczyć się w szkole tak jak inne dzieci". Nie trwało to zbyt długo jak jej matka oznajmiła jej tą ekscytującą nowinę, że może się uczyć w Instytucie dla Niewidomych w Nowym Jorku. Podczas pierwszego roku okazała się najlepszą uczennicą i po udanym zakończeniu nauki w szkole została tam nauczycielką.
W miarę jak dorastała z wiekiem poezja stawała się jej pasją. Kiedy miała 20 lat była bardzo poszukiwaną deklamatorką swoich wierszy podczas różnego rodzaju oficjalnych uroczystości. Była w tym czasie bardzo popularną osobą, znaną w całym mieście. Jednakże ciągle czuła jakąś pustkę w swoim życiu i dopiero wydarzenie w 1849 r. sprawiło, że zrozumiała czego naprawdę potrzebuje. W tym czasie nastąpiła epidemia cholery, która dotknęła również uczniów w Instytucie, w wyniku czego połowa z nich zmarła. Śmierć tych uczniów a również to, że jeden z nich zmarł na jej rękach sprawiło, że doznała wielkiego szoku. Sama uszła śmierci przed epidemią ale tak naprawdę wtedy zrozumiała, że naprawdę nie jest gotowa na śmierć. 20 listopada 1850 r. uklękła na kolona i oddała swoje serce Bogu. W końcu Bóg jej babci był realny również dla niej osobiście. Cała jej poezja natychmiast zmieniła się w pieśni chwały dla Boga. Tak więc kiedy tylko spotkała w 1854 r. chrześcijańskiego kompozytora Williama Bradburyego dzieło powstawania pieśni było tylko kwestią czasu. Choć pracowała z paroma innymi kompozytorami praca z Willamem okazała się najlepsza. Fanny zwykle miała utworzonych tuziny pieśni gdzieś w wym wnętrzu zanim je przelała na papier. Kiedyś wyznała : " jeśli piszę jakąś pieśń to zawsze wpierw wołam do Boga i proszę go aby on jedynie był moją inspiracją". Ciągle była osobą bardzo znaną, zapraszaną na różne uroczystości a nawet znała osobiście Prezydenta Jamesa Polka.
Mając wielu przyjaciół nigdy nie czuła się samotna. W 1858 r. Bóg wprowadził w jej życie, niewidomego muzyka Alexandra Vana Alstyne.
Wyszła za niego za mąż i przeżyli szczęśliwe 44 lata, mając jedno dziecko, które zmarło gdy jeszcze było niemowlęciem. Wtedy napisała znaną pieśń :
/Śpiewnik P. nr 423/ "W objęciu Jezusowym bezpiecznie czuję się, w objęciu Jezusowym nie zaznam męki, trosk". Fanny nawet w podeszłych latach nigdy nie narzekała na brak zajęć, oprócz poezji pracowała również wśród ubogich ich los nigdy nie był jej obojętny. Świadczyła im słowem i zachęcała do poznania Boga.
Zerknijmy na słowa jednej z jej pieśni :/Śpiewnik P. nr 655/ " Raz skończy się dźwięk zwykłych pień, i struny pękną, przyjdzie noc, lecz błogo mi, za krótki dzień, mnie wzbudzi Króla wieczna moc. Raz schyli się me ciało w proch, ja nie wiem gdzie i nie wiem dnia, lecz pewnym jest, że Jezus Bóg dla mnie tam w górze miejsce ma. Raz i mnie Pan otworzy drzwi, tej chwili cicho czekać chcę, ma lampa płonie, radość brzmi, że dusza z nim połączy się!
Tam zabrzmi psalm: spełniło się ! Jedynie łaska zbawia mię!"
Zmarła pełna pokoju w swoim domu w Bridgeport 12 lutego 1915 r. Tłumy ludzi na jej pogrzebie ujawniły jak wielki wpływ miało jej życie na życie innych. Jedna z ostatnich pieśni jakie napisała wyraża jej prawdziwą tęsknotę i mówi ; "I zobaczę Go twarzą w twarz i powiem zbawiona łaską..."
Drodzy, pomyślmy o tej wielkiej kobiecie, kiedy następny raz zaśpiewamy pieśń ze Śpiewnika Pielgrzyma nr 113 " Mów , mów o Jezusie..." a wtedy, ".....złożywszy z siebie wielki ciężar i grzech, który nas usidla, pobiegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa..." /Hebr.12,1/
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]