[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ferdydurke - streszczenie szczegółowe
ROZDZIAŁ I - Porwanie
Bohater powieści, trzydziestoletni pisarz Józio budzi się wczesnym rankiem z poczuciem lęku,
że w wieku lat trzydziestu jest ciągle „niewypierzonym chłystkiem”. To sprawia, że robi bilans
swego życia:
Przeszedłem niedawno Rubikon nieuniknionego trzydziestaka, minąłem kamień milowy,
z pozorów wyglądałem na człowieka dojrzałego, a jednak nie byłem nim – bo czymże
byłem? Trzydziestoletnim graczem w bridża? Pracownikiem przypadkowym i przygodnym,
który załatwiał drobne czynności życiowe i miewał terminy? Jakaż była moja sytuacja?
Chodziłem po kawiarniach i barach, spotykałem się z ludźmi zamieniając słowa, czasem
nawet myśli, ale sytuacja była niewyjaśniona i sam nie wiedziałem, czym człowiek, czym
chłystek; i tak na przełomie lat nie byłem tym, ani owym – byłem niczym – a rówieśnicy, którzy
już się pożenili oraz pozajmowali określone stanowiska nie tyle wobec życia, ile po rozmaitych
urzędach państwowych, odnosili się do mnie z uzasadnioną nieufnością.
Nagle spostrzega, że w pokoju jest ktoś jeszcze – rozpoznaje w tej postaci samego siebie,
z boku obserwuje swoje wady i nie może uwierzyć, że to on. Zdenerwowany uderza
sobowtóra w twarz i każe mu się wynosić. Postanawia pisać, by w ten sposób wyrazić swoje
wnętrze.
Przerzucić się na zewnątrz! Wyrazić się! Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie
zrobiony mi!
– wykrzykuje. To dlatego, że przed chwilą doszedł do wniosku, że „człowiek jest najgłębiej
uzależniony od swego odbicia w duszy drugiego człowieka” i że nigdy
nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi,
jakimi nas widzą[.]
Zaczyna pisać swoje dzieło i wtem rozlega się dzwonek do drzwi –
We drzwiach ukazuje się T. Pimko, doktor i profesor, a właściwie nauczyciel, kulturalny filolog
z Krakowa, drobny, mały, chuderlawy, łysy, i w binoklach, w spodniach sztuczkowych, w
żakiecie, z paznokciami wydatnymi i żółtymi, w bucikach giemzowych, żółtych.
Przyjechał złożyć „kondolencje z powodu śmierci pewnej ciotki”. Profesor siada i zaczyna
czytać to, co przed chwilą napisał Józio. Stawia mu trójkę z plusem. Traktuje go jak ucznia,
zwraca się do niego: „Niech Kowalski siedzi”, zaczyna przepytywać go z deklinacji i koniugacji
łacińskich. Stawia Józiowi ocenę niedostateczną i postanawia zabrać szkoły dyrektora
Piórkowskiego, do szóstej klasy, aby uzupełnił tam braki wiedzy.
ROZDZIAŁ II - Uwięzienie i dalsze zdrabnianie
Józio trafia do szkoły, trwa właśnie duża przerwa. Uczniowie spacerują po szkolnym podwórku
podglądani zza płotu przez matki (jedna ze szkolnych metod „upupiania”, czyli zdziecinniania
młodzieży). Inną metodą ma być karteczka podrzucona przez Pimkę, na której jest napisane,
że uczniowie są niewinni. Uważa, że oni będą temu zaprzeczać i paradoksalnie właśnie
niewinni się staną. Chłopcy zaprzeczają poprzez używanie wulgarnych słów, na drzewie, za
którym schował się Pimko piszą jedno z nich i kompromitują starego belfra.
Między uczniami wywiązuje się teraz spór dotyczący niewinności. Dzielą się na dwa obozy:
tych, którzy akceptują działania profesorów, którzy chcą pozostać niewinni, czyli „chłopiąt” i
buntujących się „chłopaków”. Przywódca „chłopiąt” Pylaszczkiewicz (Syfon) tak woła do
swoich kolegów:
1
W górę serca! Proponuję, abyśmy tu natychmiast ślubowali, iż nigdy nie zaprzemy się
chłopięcia ani orlęcia! Nie damy ziemi, skąd nasz ród! Ród nasz od chłopięcia i dziewczęcia
się wywodzi! Ziemia nasza to chłopię i dziewczę! Kto młody, kto szlachetny, za mną! Hasło –
młodzieńczy zapał! Odzew – młodzieńcza wiara!
Zdenerwowany Miętus odpowiada:
[…] dlaczego nie dacie kopniaka temu orlęciu, chłopięciu? Czy już nie ma w was wcale
krwi? Czy nie ma ambicji? Kopniaka, kopniaka dlaczego nie dacie? Kopniak tylko może was
uratować! Chłopakami bądźcie! Pokażcie mu, żeśmy chłopaki z dziewczynami, nie jakieś
tam chłopięta z dziewczętami!
Przeciwko niewinności i młodzieńczym ideałom „chłopiąt”, „chłopaki” postanawiają się
buntować używając „najbardziej plugawych powiedzonek”.
Pimko zabiera Józia do dyrektora Piórkowskiego. Ma wtedy możliwość zaobserwowania, jak
wygląda grono pedagogiczne. To – jak mówi dyrektor – wyłącznie „ciała pedagogoczne”,
nie ma nikogo przyjemnego, sympatycznego, każdy ma jakąś drażniącą cechę.
Nigdy nie zdarzyło mi się widzieć razem tylu i tak beznadziejnych staruszków.
– podsumowuje Józio. Dyrektor jest dumny, że -
żaden z nich nie ma jednej własnej myśli; jeśliby zaś i urodziła się w którym myśl własna, już ja
przegonię albo myśl, albo myśliciela. To zgoła nieszkodliwe niedołęgi, nauczają tylko tego, co
w programach, nie, nie postoi w nich myśl własna.
Po chwili rozpoczyna się lekcja języka polskiego prowadzona przez nauczyciela zwanego
Bladaczką. W klasie panuje rozgardiasz, a wzywani do odpowiedzi uczniowie wymyślaj
kolejne wymówki. Jeden tylko Pylaszczkiewicz jest przygotowany. Profesor zaczyna wykład o
Słowackim polegający na powtarzaniu utartych formułek typu
Słowacki wielkim poetą był!
Kiedy Gałkiewicz stwierdza, że poezja ta nie zachwyca go, nauczyciel, zamiast coś wyjaśnić,
powtarza te same banały.
ROZDZIAŁ III - Przyłapanie i dalsze miętoszenie
Dzwonek kończy wreszcie lekcję polskiego i wśród uczniów powraca temat niewinności.
Planują rozegranie „pojedynku na miny”. Józio, który słyszał, że Miętus chce uświadomić
Syfona siłą, prosi o pomoc Kopyrdę – jedynego, jak mu się wydaje normalnego chłopca, o
pomoc w zapobieżeniu tej sytuacji. Na razie zaczyna się jednak kolejna lekcja, tym razem
łaciny – równie nudna i niewnosząca niczego ważnego w życie uczniów, tak że znów
Zagrażać jęła powszechna niemożność.
W trakcie przerwy Syfon i Miętus rozgrywają „pojedynek na miny”, w którym rolę
„superarbitra” wyznaczają Józiowi. Zasady pojedynku są następujące:
Przeciwnicy staną naprzeciwko siebie i oddadzą serię min kolejnych, przy czym na każdą
budującą i piękną minę Pylaszczkiewicza Miętalski odpowie burzącą i szpetną kontr-miną.
Miny – jak najbardziej osobiste, swoiste i wsobne, jak najbardziej raniące i miażdżące –
stosowane być mają bez tłumika aż do skutku.
Wydaje się już, że pojedynek wygra wzniesiony w górę palec Syfona, Miętalski się jednak nie
poddaje i uświadamia Pylaszczkiewicza siłą, „gwałcąc go przez uszy”. W klasie panuje wielkie
2
zamieszanie, na podłodze znajdowało się już tylko kłębowisko ciał. Wtedy nagle wchodzi
Pimko.
ROZDZIAŁ IV - Przedmowa do Filodora dzieckiem podsztego
W rozdziale tym autor przerywa narrację i zamieszcza dygresję o swoich poglądach na temat
sztuki. Zapowiada także historię, którą chce opowiedzieć w rozdziale następnym (również
niepowiązaną bezpośrednio z główną fabułą). Gombrowicz mówi tu o dziele, które powstaje
w pisarskich mękach, a jest później odbierane przez czytelników jedynie częściowo
„pomiędzy telefonem a kotletem”. Zadaje więc pytanie o zasadność wysiłków twórczych.
Porusza tu również problem formy:
To my stwarzamy formę czy wreszcie ona nas stwarza?
i buntuje się przeciwko naśladownictwu w sztuce, wyraża tu swój dystans wobec uznanych
kanonów, demaskuje grę pozorów i fałszywe ideały. Głosi też pochwałę niedojrzałości jako
wartości konstruktywnej i twórczej.
ROZDZIAŁ V - Filidor dzieckiem podszyty
To historia pojedynku pomiędzy Filidorem – profesorem Syntetologii uniwersytetu w Lejdzie a
Anty-Filidorem – analitykiem na Uniwersytecie Columbia. Analityk zawsze wszystko rozkładał
na części, aż w końcu zrobił to także z żoną Filidora (najpierw rozebrał ją wzrokiem, następnie
wskazywał kolejne części ciała, po czy zrobił jej błyskawiczną analizę moczu). Po takich
przeżyciach kobieta trafiła do szpitala, a mąż zaczął myśleć o zemście – czyli zsyntetyzowaniu
partnerki Anty-Filidora, Flory Gente. W tym celu sprzedaje swój majątek, gotówkę rozmienia
na złotówki, Flora, która te pieniądze na kupę sama powoli staje się sumą. Później dochodzi
do pojedynku na pistolety – obaj profesorowie odstrzeliwali wówczas te same części ciała
partnerki rywala. Gdy po latach Filidor wspomina ów pojedynek z rozrzewnieniem słyszy, że
mówi jak dziecko. Na to profesor odpowiada:
Wszystko podszyte jest dzieckiem.
ROZDZIAŁ VI - Uwiedzenie i dalsze zapędzanie w młodość
Następuje tu powrót do głównej fabuły utworu, do momentu, kiedy Pimko wchodzi do klasy.
Udaje, że nie dostrzega tego, co tam się dzieje. Jego zdaniem uczniowie grają w piłkę.
Konsekwentnie traktuje Józia jako dziecko i oznajmia mu, że zabiera go teraz na stancję do
domu Młodziaków – nowoczesnego inżynierostwa hołdującego postępowym prądom. W tym
miejscu Józio ma stracić resztki swej dorosłości. Profesor zaznacza, że Młodziakowie mają
córkę Zutę – nowoczesną pensjonarkę, zdradzając jednocześnie lęk przed nią.
Drzwi otwiera Zuta, Pimko zachowuje się przy niej zupełnie inaczej, w pewnym momencie
zaczyna śpiewać. Chce, aby Józio zakochał się w pensjonarce. Profesor wypowiada się na
temat wyznaczników nowoczesnej kultury:
[…] nogi, znam was, znam wasze sporty, obyczaj nowego zamerykanizowanego pokolenia,
wolicie nogi niż ręce, dla was nogi najważniejsze, łydki! Kultura ducha dla was niczym, tylko
łydki. Sporty! łydki, łydki — pochlebiał mi strasznie — łydki, łydki, łydki!
Kiedy wraca Młodziakowa, Pimko przedstawia jej Józia jako udającego dorosłość pozera.
Rozmowa toczy się na temat rewolucji obyczajowej, jaka się dokonała, czego wyrazem ma
być m.in. kopnięcie Józia w kostkę przez Zutę, a także wypowiedź pensjonarki, w której
zdradza, że nie wie, kim był Norwid. Pimko zostawia Józia na stancji i sam wychodzi.
ROZDZIAŁ VII - Miłość
3
Po wyjściu profesora Józio rozpaczliwie próbuje Zucie wyjaśnić, że nie jest pozerem i
człowiekiem nienowoczesnym. Myśli też o dyskretnej ucieczce, jednak ostatecznie zwycięża
urok pensjonarki i zakochany Józio zostaje w domu Młodziaków.
[…] sport, gibkość, hardość, łydki, nogi, dzikość, dancing, starek, kajak – to była nowa
kolumnada mej rzeczywistości
– wyznaje bohater. Kilkakrotnie próbuje wywrzeć na dziewczynie jak najlepsze wrażenie,
jednak podejmowane przez niego działania okazują się nieskuteczne.
Nagle słychać w przedpokoju wrzask służącej – to pojawił się Miętus, który „chciał dopuścić
się na niej gwałtu”. Przyniósł ze sobą „półbutelkę czystej monopolowej” i serdelki. Józio
zwierza się Miętusowi, że zakochał się w Zucie. Ten – z kolei – informuje go, że Zutą interesuje
się już Kopyrda. Miętus marzy za to o poszukiwaniach „prawdziwego parobka”:
[…] uciec do parobka. Na łąki, na pola, uciec, zwiać – mamrotał. – Do parobka… do
parobka…
ROZDZIAŁ VIII – Kompot
Kolejny nudny dzień w szkole, podczas którego zakochany Józio myśli tylko o Zucie. Chce
zbliżyć się do Kopyrdy, aby odkryć w końcu, co łączy go z pensjonarką, jednak działania te
nie przynoszą żadnego rezultatu. Zgwałcony przez uszy Syfon umarł, nie mogąc zapomnieć
słów, którymi go uświadomiono. Miętusowi to jednak nie pomogło, chodzi ciągle z
przyprawioną mu „gębą”, marzy coraz więcej o parobku i opowiada o swoich planach
wobec służącej Młodziaków.
Młodziakowa zauważa, że Józio jest zakochany w Zucie. Pimko jest niezwykle zadowolony z
nadanej przez to podopiecznemu infantylnej „pupy”. W scenie obiadu obserwujemy kolejne
cechy nowoczesnej pensjonarki:
[…] siedzi doskonale, z nieco bolszewicką fizkulturą i w gumianych półbucikach. Zupy jadła
mało – a za to wypiła duszkiem szklankę zimnej
wody i zagryzła kromką chleba, zupy unikała, rozwodniona papka, ciepła i zbyt łatwa,
musiała zapewne szkodzić jej na typ i prawdopodobnie chciała być jak najdłużej głodna,
przynajmniej do mięsa, gdyż dziewczyna nowoczesna głodna jest wyższej klasy niż
dziewczyna nowoczesna syta.
Młodziakowa zaczyna prowokować w rozmowie córkę do łamania konwenansów. Widziała
Zutę wracającą ze szkoły z jakimś chłopcem i proponuje jej:
Zuta, a może umówiłaś się z nim? Doskonale! Może chcesz wybrać się z nim na kajak – na
cały dzień? A może chcesz pojechać na week-end i nie wracać na noc? Nie wracaj w takim
razie – rzekła usłużnie – nie wracaj śmiało! Albo może chcesz wybrać się bez pieniędzy, może
chcesz, żeby on za ciebie płacił, a może wolisz płacić za niego, żeby on był na twoim
utrzymaniu – w takim razie dam ci pieniędzy.
Ojciec idzie jeszcze dalej:
– Pewnie, nic w tym złego! Zuta, jeżeli chcesz mieć dziecko nieślubne, bardzo proszę! A cóż w
tym złego! Kult dziewictwa ustał!
Lekceważony Józio zwraca się w kierunku pensjonarki ze słowami: „Mamusia, mamusia…”.
Jest to tak nieoczekiwane, że zadziwia wszystkich i sprawia, że bohater odzyskuje siły. Zaczyna
„babrać się w kompocie” i wtedy Młodziakowie chyłkiem opuszczają pokój, inżynier
chichocząc – Józio uświadamia sobie, że może rozbić tę przyjętą przez Młodziaków maskę
nowoczesności. Wyzwoli się wówczas od nowoczesnej pensjonarki i profesora Pimki.
4
ROZDZIAŁ IX - Podglądanie i dalsze zapuszczanie się w nowoczesność
Józio rozmyśla, jak pozbawić Zutę jej nowoczesności. Zaczyna ją podglądać, co początkowo
wzbudza w nim tylko coraz większą fascynację. Później dopiero zaczyna ją przedrzeźniać,
naśladując jej siąkanie nosem, kiedy zaś Zuta wychodzi z domu przeszukuje jej osobiste rzeczy.
Chce zburzyć harmonię panującą w jej otoczeniu. Widzi w jej sportowym pantoflu goździk, co
uznaje za szczególnie trafny gest, umieszcza w nim okaleczoną przez siebie, ale wciąż żywą
jeszcze muchę. Czyta wiersze w zeszycie Zuty i dopisuje własne przynoszące erotyczne
skojarzenia tłumaczenie.
W pewnym momencie odnajduje plik listów miłosnych od rówieśników Zuty (w tym od
Kopyrdy), ale także starszych mężczyzn (w tym profesora Pimki). I wówczas rodzi się w jego
głowie plan następujący: pismem Młodziakówny pisze dwa listy:
Jutro, w czwartek, o 12-tej w nocy zastukaj do okna z werandy, wpuszczę. Z.
i zaadresował, jeden do Kopyrdy, drugi do Pimki. Nie ma jeszcze pojęcia, jak skończy się cała
afera, kiedy dwaj adoratorzy się spotkają – cel jednak jest jasny: ośmieszyć Pimkę Kopyrdą i
Kopyrdę Pimką.
ROZDZIAŁ X - Hulajnoga i nowe przyłapanie
Rano bohater obserwuje rodzinę Młodziaków z ukrycia – kobiety podczas kąpieli, widzi też, że
inżynier zaczyna zachowywać się infantylnie. W nowoczesnym domu daje się wyczuć
napiętą atmosferę, Młodziakowie wyraźnie boją destabilizującego wpływu na utarty
porządek w domu nowo przybyłego lokatora. Tylko Zuta pozostaje spokojna i nie wyłamuje
się ze swej roli nowoczesnej pensjonarki.
Nadchodzi wreszcie wieczór, a wraz z nim chwila prawdy. W środku nocy do okna Zuty puka
Kopyrda, ta nie daje po sobie poznać zaskoczenia i wpuszcza go do środka. Józio
podglądający całą sytuację przez szparę w drzwiach podziwia jej spokój i opanowanie. Zuta
pierwsza chwyta Kopyrdę za włosy i całuje go – to wyraz jej obyczajowego wyzwolenia.
Wtem jednak słychać drugie pukanie do okna i pojawia się Pimko. Daje wyraz swojemu
zaskoczeniu listem Zuty i marzy o tym, by się z nią spoufalić. W tym momencie ukryty za
drzwiami Józio zaczyna krzyczeć, że w mieszkaniu jest złodziej. Pimko i Kopyrda chowają się w
szfach. Przybiegają Młodziakowie, a sprytna pensjonarka udaje, że śpi. Józio otwiera szafę z
Kopyrdą – rodzice pozostają jeszcze w roli nowoczesnych i nie tylko nie mają nic przeciwko
obecności Kopyrdy, a wręcz ganią Józia za wtrącanie się w nie swoje sprawy. Wtedy bohater
otwiera drugą szafę i oczom Młodziaków ukazuje się Pimko. To jednak – jak się okazuje – dla
nich już za wiele. Dwóch mężczyzn i do tego jeden dużo starszy od ich córki. Pimko pokrętnie
tłumaczy swoją obecność, inżynier wpada w gniew i policzkuje profesora, a następnie
zaczyna szarpać się z Kopyrdą. Dołącza do nich Młodziakowa, która chce pomóc mężowi, a
ostatecznie także i Zuta. Z zamieszania, jakie wyniknęło z tej bijatyki korzysta Józio i wymyka
się z domu Młodziaków, wyzwalając się jednocześnie od narzucanych mu tu form. W ostatniej
chwili dołącza do niego Miętus, który właśnie uwiódł w końcu służącą i udają się na
poszukiwanie parobka.
ROZDZIAŁ XI – Przedmowa do Filiberta dzieckiem podszytego
[…] zniewolony jestem do przedmowy, nie mogę bez przedmowy i muszę przedmowę, gdyż
prawo symetrii wymaga, aby Filidorowi dzieckiem podszytemu odpowiadał – dzieckiem
podszyty Filibert, przedmowie zaś do Filidora przedmowa do Filiberta dzieckiem podszytego.
Choćbym chciał, nie mogę, nie mogę i nie mogę uchylić się żelaznym prawom symetrii oraz
analogii.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]