[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JENNY V т ^Felekpuchaty kłębusz лPrzekład Renata Stasińska-SoprychIlustracje Susan HellardEGMONTSpecjalne podziękowania dla Maty Hoopper i dla Daisy - innego puchatego kotkaTytuł oryginału:Jenny Dale's Kitten Tales - Felix the Fluffy KittenFirst published 1999 by Macmillan Children's Books, EnglandCopyright O Working Partners Limited 1999 Illustrations copyright © Susan Hellard 1999 Copyright © for the Polish edition Egmant Polska Warszawa 2000 X**^*\(І FILIA % x\ ^ л mm Ol \\h 13 s) цRedakcja: Katarzyna Biegańska V* _ *vKorekta: Bożenna Jakowiecka N^rako*^32AĄhWydanie polskie Egmont Polska Sp. z o.o. 2000 00-810 Warszawa, ul. Srebrna 16 tel. (022) 625 50 05ISBN 83-237-0768-5Druk: PWP „Gryf' Ciechanów*:- #&Rozdział pierwszy0SL śtM*:-Jodie Taylor obudziła się i natychmiast przypomniała sobie, co to za dzień. Wyskoczyła z łóżka i w piżamie zbiegła ze schodów.- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, śpioszku! - powiedziała mama, gdy Jodie wpadła do kuchni. - Już miałam cię zbudzić. Zaspać dzisiaj, a to dobre!5- Obudziłam się już o piątej. Byłam ciekawa, jakie prezenty dostanę - powiedziała Jodie, przecierając oczy. - Ale potem się zdrzemnęłam.Do kuchni wszedł tata, ubrany w płaszcz.- Wszystkiego najlepszego, kochanie! - Spojrzał na zegarek. - Mam jeszcze akurat chwilkę, żeby zobaczyć, jak rozpakowujesz prezenty.Jodie spojrzała na stos kartek z życzeniami i prezentów, który piętrzył się obok przygotowanego śniadania. Usiadła i zaczęła je otwierać.Był tam jasnoróżowy sweterek od niani, gra komputerowa od wujka Jacka i plecak w kształcie jagniątka od cioci Joyce. Ale nic od mamy i taty.6Jodie popatrzyła na nich, zaskoczona. Wtedy tata mrugnął do mamy.- Teraz otwórz kartki z życzeniami - powiedział tata.Jodie zabrała się do otwierania. Kartek było osiem - tyle samo, ile skończyła lat.Na spodzie stosu leżała zwyczajna, brązowa koperta z wypisanym imieniem Jodie. Dziewczynka pokręciła gjową.- To nie wygląda jak kartka z życzeniami.Pan Taylor obejrzał kopertę.- Nie wygląda na nic innego.- Wygląda jak rachunek - powiedziała pani Taylor, próbując się nie uśmiechać.7Jodie otworzyła kopertę i wyjęła z niej mały kawałek białego papieru. Było na nim napisane:Za/72, jeden kotek.Dziewczynka spojrzała zdziwiona na mamę i tatę.- Co to znaczy?8- To znaczy - odpowiedziała mama, już nie kryjąc uśmiechu - że twój tata i ja kupiliśmy ci na urodziny kotka i że później pójdziemy go odebrać.Jodie pisnęła z zachwytu.- Naprawdę?To było to, o czym od dawna marzyła, ale rodzice wciąż mówili „nie". Aż do tej chwili!Pan Taylor zapiął płaszcz.- Po szkole mama zabierze cię do pani Dent, która ma malutkie kotki -powiedział. Pocałował Jodie w czoło.- Muszę się pośpieszyć. Miłego dnia!- I wyszedł do pracy.- Kotek - westchnęła zadowolona Jodie. - Prawdziwy mały kotek. -Uściskała mamę.9- Tata i ja uważamy, że jesteś już dość duża, żeby troszczyć się o swoje własne zwierzątko - powiedziała pani Taylor z uśmiechem.- Tak, tak, jestem! - zapewniła Jodie.- Więc dbanie o kotka będzie twoim obowiązkiem - mówiła dalej pani Taylor. - Wiesz, jak bardzo jesteśmy zajęci, i ja, i twój tata. Nie mamy czasu karmić i zabawiać zwierzątka, wysłuchiwać skarg, że cię podrapało po buzi, ani sprzątać po nim.- Nie będzie żadnego sprzątania -zaznaczyła Jodie. Sporo wiedziała o zwierzętach, a najwięcej o kotkach. - Kotki są naprawdę czyste. Mamy uczą je tego już od urodzenia.10- Miło mi to słyszeć - stwierdziła pani Taylor, odwracając się do zlewu, żeby przetrzeć go do połysku. - Bo wiesz, jak bardzo nie lubię nieporządku.Jodie znała już zamiłowanie swojej mamy do czystości, więc prawie jej nie słuchała. Będzie miała kotka! Będzie miała swojego własnego kotka. Nie mogła się doczekać!*:- *:«*Rozdział drugite*- *Ł*Ł W4» Чи»^p<P- Ojej, wszystkie są śliczne! - powiedziała Jodie, gdy pięć maleńkich kotków baraszkowało u jej stóp. Trzy kociaki były szare i puchate, jak ich mama, a dwa - słodziutkie czarno--białe z różowymi noskami.Jodie głęboko westchnęła.- Nigdy nie zdołam wybrać jednego! - Pochylała się i podnosiła kotki po kolei. - Och, nie wiem!12Mama uśmiechnęła się.- Pani Dent, czy może nam pani pomóc?- Wszystkie są miłymi, czystymi ko-ciątkami - powiedziała pani Dent. - Ale o te krótkowłose, czarno-białe łatwiej będzie dbać. Szare, długowłose kotki wymagają o wiele więcej czesania.- Nie mam nic przeciwko temu -zapewniła Jodie. - Cudownie będzie czesać swojego kotka. - Podniosła jednego z szarych puchatków. - Ten ma najbardziej niebieskie oczy. I jest naprawdę puchaty.Kotek spojrzał na Jodie i miauknął:- Wybierz mnie!Jodie zaśmiała się i postawiła go na podłodze, żeby móc znowu spojrzeć13na pozostałe. Ale wciąż wracała do tego najbardziej puszystego.Kotek podszedł do dziewczynki i otarł pyszczek ojej nogę.- Wyglądasz miło - zamruczał. - Będę tęsknił za mamą, za braciszkami i siostrzyczkami, ale i tak chętnie pójdę z tobą do domu.- Będziesz musiała zebrać myśli, kochanie - powiedziała mama Jodie.14- Pani Dent na pewno ma wiele innych zajęć.Jodie patrzyła na baraszkujące kociaki. Każdy starał się wyglądać naj-słodziej.- Zdecyduj się, Jodie - nalegała mama.Najbardziej puchaty kotek wdrapał się na but dziewczynki, miaucząc do niej. I... cóż, jeśli koty mogą się uśmiechać, to właśnie on to zrobił.Jodie zmiękło serduszko.- No dobrze, chcę... - wzięła głęboki oddech i podniosła puchatego kotka - tego! Już go kocham najbardziej na świecie!Zachwycony kotek wtulił główkę w szyję Jodie.15- Dobry wybór - zamruczał.- Wreszcie - powiedziała paniTaylor.- Jak go nazwiesz, kochanie? - zapytała z uśmiechem pani Dent.Jodie długo się namyślała.- Felek - odparła. Przytuliła kociąt-ko. -Jesteś moim puchatym Felkiem.Zmęczony kocimi igraszkami, Felek zamknął oczy, wtulił nos w ramię Jodie i zasnął. Mama ułożyła go w nosidełku dla zwierząt, które wcześniej kupiły w sklepie zoologicznym.Jodie spojrzała na swojego śpiącego kotka i uśmiechnęła się.- Popatrzcie - powiedziała - jest tak puchaty, że trudno dojrzeć, w którą stronę się odwrócił.16- Rzeczywiście ma piękne, długie futerko - zgodziła się pani Dent. - Najdłuższe, jakie kiedykolwiek widziałam. Będziesz potrzebowała specjalnego grzebienia do wyczesywania go. I trzeba go szczotkować codziennie. - Pani Dent zapisała na kartce dokładne wskazówwki dla Jodie.Dziewczynka podziękowała jej i dała Felkowi lekkiego prztyczka, zanimzamknęła koszyk. Feliks zamruczał, nie budząc się. Jakie milutkie życie będzie miał u tej nowej rodziny...Po drodze do domu Jodie z mamą wstąpiły do sklepu Wspaniałe Zwierzaki Реагсе'а przy głównej ulicy.- O, przyniosłaś swojego kotka - powiedział właściciel sklepu, pan Pearce.Felek pozwolił wyjąć się z koszyka, położyć na ladzie i pokazać.- Piękny kociak - zachwycił się pan Pearce. -1 jakie ma cudowne futerko.Feliks czyścił sobie futerko, mrucząc głośno. Można przywyknąć do tych wszystkich pochwał!Jodie skinęła gjową, zadowolona. - Jest śliczny, prawda?18- Nie chcesz czasem go sprzedać? - zażartował pan Pearce.- W żadnym razie - powiedziała Jodie. - Przy szły śmy tutaj, żeby kupić specjalny grzebień do czesania długowłosych kotów. - Podała panu Pearce'owi kartkę od pani Dent z zapisanym typem grzebienia.- Niestety, nie mam takiego - powiedział pan Pearce. - Ale zamówię19go dla ciebie. Zapisz mi swój numer telefonu. Zadzwonię, kiedy już będzie.- Mam nadzieję, że to nie potrwa długo - westchnęła mama Jodie, zapisując numer. - Nie chcę, żeby kocie kłaczki rozniosły mi się po całym domu!Pan Pearce połaskotał Felka za uszkami.- Przy tak długim futerku jak to wkrótce wyczeszecie z niego tyle kłaczków, że wystarczy na cały wełniany sweter! - zażartował.Jodie zaśmiała się.- Chcę po prostu, żeby ładnie wyglądał.- Powiem wam coś - stwierdził pan Pearce. - On jest takim pięknym ko-20ciakiem, że chciałbym zrobić mu zdjęcie i umieścić je na wystawie mojego sklepu. Jestem pewien, że przyciągnąłby uwagę wielu przechodniów. W zamian dałbym wam grzebień i ładną nową obrożę. Co wy na to?- Świetnie! - powiedziała Jodie. - Możemy, mamo?- Nie widzę przeszkód.Feliks zaczął czyścić sobie pyszczek, żeby jak najlepiej wyglądać na fotografii.- Może wybierzesz obrożę, kiedy ja pójdę po aparat? - powiedział pan Pearce.Jodie przykładała Felkowi raz czerwoną, raz zieloną obrożę, wreszcie wybrała czerwoną. Właśnie wkłada-21ła mu ją ostrożnie, kiedy wrócił pan Pearce ze swoim aparatem.Felek po prostu uwielbiał być w centrum uwagi. Teraz wszyscy w sklepie patrzyli na niego.- Czy tak będzie dobrze? - mruczał, patrząc przez ramię i prężąc uniesiony w górę ogonek. - Albo tak -miauknął, przewracając się na grzbiet i patrząc swoimi dużymi, niebieskimi oczkami do góry, prosto w aparat. - Widzieliście już coś tak słodkiego?- On chyba wie, że robię mu zdjęcie - powiedział pan Pearce z uśmiechem. - Pozuje jak model. Myśli, że jest jednym z tych supermodeli.„Supermodeli? Raczej superkocia-ków" - pomyślał Felek.«-«•*:•Rozdział trzeci*:- *:-##i»»- Musisz postarać się trzymać Felka z dala od tej sofy, Jodie - powiedziała pani Taylor kilka dni później.Jodie właśnie przyszła ze szkoły i siedziała z Felkiem na ręku, oglądając telewizję.Pani Taylor dotknęła sofy wilgotną ścierką i zmarszczyła brwi, kiedy zobaczyła na niej szare włosy.23- Nowy garnitur, w którym tata usiadł tu dziś rano, też był cały szary- mówiła dalej.- Przykro mi - powiedziała Jodie.- Spróbuję później wyczesać z sierści Felka trochę kłaczków, które już wypadły. - Zamierzała robić to starą niebieską szczotką do włosów, dopóki nie dostanie w sklepie zoologicznym specjalnego grzebienia.Mrucząc pod nosem, pani Taylor poszła po stojący w ką...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]