[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stało się: Facebook wchodzi na rynek wyszukiwarek

28.06.2010 13:40

·        

·        

·        

·        

·        

Fot. AP

Open Graph umożliwia indeksowanie stron internetowych pod względem ich "popularności" wśród użytkowników. Facebook tym samym rozpoczyna walną bitwę z Google.

 

 

Open Graph został zaprezentowany przez Marka Zuckerberga już kilka dobrych miesięcy temu, na konferencji f8. Główną funkcją wówczas zaprezentowaną , który można było umieścić na dowolnej stronie internetowej. W dwa tygodnie od umożliwienia implementacji przycisku, dokonało tego  . Teraz od f8 minęły już prawie 2 miesiące. Przycisk "Like" zaczyna przynosić rezultaty.

 

Facebook - wyszukiwarka semantyczna

 

Jak podaje, serwis społecznościowy Zuckerberga bardzo aktywnie wchodzi na rynek wyszukiwarek. Dzieje się to właśnie dzięki przyciskom "Lubię to", rozproszonych po całej Sieci. A jak to dokładnie działa?

 

 

Wpisując pewną frazę do pola wyszukiwania na Facebooku otrzymywaliśmy standardowo listę stron należących do serwisu, odpowiadających na dane zapytanie. Teraz do zestawu stron wyłącznie facebookowych, dołączają wszystkie strony internetowe, na których ktoś kliknął w "Lubię to". Oznacza to, że na samej górze listy wyników wyszukiwania znajdzie się oficjalny profil na Facebooku, a poniżej strony internetowe, uszeregowane według ilości polecających je osób. Zdaje się, że wyżej wyświetlane są te strony, które polubili znajomi wyszukującego. Facebook najwyraźniej rozumuje w następujący sposób: daną stronę polubiło bardzo dużo osób - musi być więc bardziej wartościowa, niż inna strona. Dodatkowo wśród osób polecających znajdują się znajomi osoby wpisującej fazę, więc także i ona zapewne "polubi" jej treść.

 

Jakie wnioski płyną z uruchomienia wyszukiwarki przez Facebooka? Przede wszystkim - wojna z Google. A po drugie - nie będzie to "zwykła" wyszukiwarka. Będzie ona oparta o gusta i aktywność prawdziwych ludzi a to oznacza, że wyszukiwanie będzie społeczno - semantyczne. A innymi słowy - .

 

Dlaczego Facebook może wygrać "bitwę o Internet"

 

Facebook jest jednym z nielicznych serwisów, którym udało się zatrzymać na dłużej użytkowników (przypomnijmy tylko dla formalności, że jest ich niemal 500 milionów), a jeśli już okazuje się, że jakieś inne aktywności odrywają ich od portalu, to przeważnie strona pozostaje otwarta gdzieś w tle. Publiczne udostępnienie przycisku "Like" sprawiło, że ruch prowadzący np. do strony Washington Post - znacznie bardziej ufamy treściom rekomendowanym przez znajomych, niż własnym wynikom wyszukiwania.

 

Wyszukiwarka, czyli indeksowanie


 

 

Główną różnicą, jaka wystąpi między Facebookiem a Google jest sposób indeksowania stron internetowych. Google dokonuje tego za pomocą tzw. robotów, czyli programów internetowych przemierzających Sieć, dodających do indeksu nowe strony czy też aktualizujących stare. Tymczasem wyszukiwarka Facebooka wymaga przede wszystkim obecności na danej stronie przycisku "Like", a następnie zainteresowania użytkowników jej treścią. Nawet, jeśli dana witryna zawierać będzie przełomowe informacje, lecz nie będzie uczestniczyła w Open Graph - nie ma szans znaleźć się w wynikach wyszukiwania serwisu Zuckerberga.

 

Czy Facebook zagrozi Google'owi? Możliwe. Część z nas, tych bardziej "technicznych", może pozostać przy tradycyjnym sposobie wyszukiwania - mechanizm PageRank okazał się być niezwykle skuteczny, a obecność w wynikach wyszukiwania Google nie jest obwarowana właściwie żadnymi "ale". Spodziewam się jednak, że przy wyszukiwaniu prostszych zagadnień Facebook może się sprawdzać całkiem dobrze.

 

Spam na Facebooku

 

Facebook ma niemal 500 milionów użytkowników i wciąż przyspiesza. Niedawno . Teraz rozpocząć się może kolejny wyścig - tzw. SEO, czyli optymalizacji stron pod kątem wyszukiwania. Strony internetowe mogą z większym entuzjazmem umieszczać u siebie przycisk "Like", jak również będą się zastanawiać, w jaki sposób znajdować się wyżej w wynikach wyszukiwania. Google po latach eksperymentów udało się wyeliminować strony spamerów (no dobrze, do ideału jeszcze trochę brakuje). Zobaczymy, jak poradzi sobie z tym Facebook i czy (kiedy) zaczną się pojawiać oferty "Zapłacę za kliknięcie 100 tys. razy Lubię to". Już teraz bowiem (osoby, które śledzą wybrane konto) na Allegro.

 

Google stawia na "dokładne" wyniki wyszukiwania; Facebook na zaufanie. Co jest ważniejsze?

 

Joanna Sosnowska

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - © Agora SA

Gdzie Facebook mówi dobranoc

·        

·        

·        

·        

Fot. AP

Mark Zuckerberg podczas konferencji f8 wygłosił następujące słowa:

 

Zmierzamy w kierunku Sieci, która domyślnie jest społecznościowa. Każda aplikacja i każdy produkt zostanie przebudowany od podstaw, by oddawać prawdziwą tożsamość użytkownika i jego znajomych.

 

Wszystko pięknie, ale trochę zbyt wiele ustawień zmienia się na "domyślnie" i potencjalnie niebezpieczne dla użytkowników, a diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

 

 

Obawy budzi ogłoszenie Zuckerberga dotyczące przycisku "Like", który . Oznacza to, że przeglądając strony www w całej Sieci napotykać będę wszędzie twarze znajomych, którzy wcześniej kliknęli "Lubię to". Tym samym Internet stanie się jak schronisko, albo raczej jak (przepraszam za porównanie) publiczna toaleta, w której ktoś na ścianie wydrapał "Janek tu był".

 

Facebook (czytaj: Mark Zuckerberg) już od pewnego czasu "uznaje", że coś jest normą i normę tę wprowadza w życie. Tak było w przypadku

 

zdecydowaliśmy, że takie będą teraz normy społeczne i po prostu to zrobiliśmy

 

oświadczył wówczas Zuckerberg.

 

Podobnie rzecz ma się teraz - zadecydowano, że od teraz Sieć będzie "społecznościowa". I nie mam wątpliwości, że taka właśnie będzie. Budzi to moje poważne zastrzeżenia z kilku prostych przyczyn.

 

Jest to całkowita zmiana optyki sprawiająca, że jeden serwis owija się wokół Sieci.

 

Z perspektywy Facebooka wprowadzenie w życie Open Graph jest wręcz genialne. Wiemy wszyscy, że serwisy przychodzą, przeżywają swoje pięć minut i odchodzą w zapomnienie. Tak było na przykład z MySpace. Dzieje się tak między innymi dlatego, że serwisy społecznościowe nie mogą zbyt długo przykuwać uwagi swoich użytkowników będąc jedynie przystankiem na drodze w surfowaniu po Sieci. Nawet, jeśli w tle ma się cały czas otwartą stronę z ulubionym serwisem, nie jest on punktem skupiającym cały czas uwagę. Teraz się to zmieni - Facebook będąc na wszystkich ważnych i "liczących się" w Sieci stronach niejako mimochodem bardziej utrwali swoją obecność na internetowej arenie; a tym samym przedłuży sobie życie o kilka lat. Oto kilka obszarów, na które może wpłynąć zmiana kierunku Facebooka.

 

Prywatność

 

Po pierwsze - (i po raz kolejny) kwestie prywatności. Klikając na mały i niewinnie wyglądający przycisk "Like" dzielę się swoimi danymi z przedstawicielami zewnętrznych witryn współpracujących z Facebookiem. W zamian będzie można serwować mi lepiej dopasowane reklamy czy sugerować nowe produkty. Nasze prywatne dane na przykład twórcom aplikacji. Aplikacje jednak pozostają integralną częścią Facebooka, nie są stronami zewnętrznymi. Teraz, gdy na przykład odwiedzimy stronę sklepu internetowego będzie dużo łatwiej zasugerować nam produkty, które potencjalnie mogą się nam spodobać. Jeśli gdziekolwiek w Sieci ujawnię, że podoba mi się jakiś film, produkt czy usługa, informacja ta trafia do wszystkich zainteresowanych.

 

 

Zapisując się na dowolny serwis społecznościowy wchodzimy na nim w interakcje z przyjaciółmi. Dzielimy się prawdziwymi zainteresowaniami, myślami, poglądami. Nie zachowujemy bariery ochronnej, bo przecież jesteśmy wśród swoich. Dane z lutego pokazują, że ok. , co teraz może skutkować tym, że jeśli odwiedzą jakąś stronę i postanowią "polubić" znajdujące się na niej treści, to tym samym ujawnią je danemu partnerowi Facebooka.

 

Reklamy - specjalnie dla Ciebie

 

Ujawnienie danych prowadzi do (ładnie określanego przez Zuckerberga) "personalizowania doświadczeń użytkownika". Wydawcy będą mogli dostosować wyświetlanie treści na swoich stronach dokładnie do preferencji danej osoby. Profil użytkownika może powstawać na kilka sposobów - Google do tej pory tworzył go na podstawie wyszukiwania i tego, w jakie linki klika użytkownik. Facebook ma znacznie szersze pole do popisu - dysponując informacjami na temat zależności społecznych, może wyświetlać reklamy marek, które "lubimy", treści, które kiedyś nam się spodobały, itd.

 

Klikając w Sieci na mały przycisk "Lubię to" udostępniamy więc Facebookowi oraz jego partnerom część naszych upodobań, które dołączają do wielkiej, zbiorczej bazy wiedzy. Stają się częścią swego rodzaju pszczelego, zbiorowego umysłu, wielkiego katalogu upodobań użytkowników. Co więcej - każda z osób ma swoją tożsamość, znajomych, przeważnie podaje także swoją lokalizację. Kierowanie reklam do takiej grupy odbiorców jest zupełnie czymś innym niż "osobie łączącej się z danego nr IP". Jest na przykład zabójczo skuteczne.

 

Dzięki otwartemu API Open Graph między Facebookiem a stronami www nieustannie przepływać będzie dwutorowy strumień informacji, pokazujący czym dzielą się poszczególni użytkownicy. Oznacza to prawdopodobnie znaczny wzrost sprzedaży dla różnego rodzaju sklepów online.

 

Struktura Sieci

 

Dzisiejsza Sieć funkcjonuje raczej jako seria nieustrukturalizowanych linków między stronami. Był to bardzo sprawny model, ale to zaledwie początek. Open Graph w centrum Sieci umieszcza ludzi. Oznacza to, że Sieć może stać się zestawem połączeń między ludźmi i rzeczami mających znaczenie osobiste i semantyczne

 

wieszczył w swoim przemówieniu Mark Zuckerberg.

 

Innymi słowy - anonimowy link nie ma takiej wagi jak link polecany przez 20 tys osób, w tym naszych znajomych. Połączenia socjalne mogą okazać się silniejsze, niż tradycyjne linki. I każdy jest zadowolony - Facebook, bo jest na każdej stronie internetowej; partnerzy, bo uczestniczą w wymianie ruchu internetowego z Facebookiem; użytkownicy - bo mają zapewnione dostosowane do swoich wymagań treści.

 

Głośnych i masowych protestów nie słychać - jedynie kilku przedstawicieli Google zdezaktywowało swoje konta na Facebooku.

 

Nie dziwię się. Jeśli Google jest tak "pazerny na informacje" jak się o nim mówi, to ktoś w Mountain View musi sobie teraz bardzo pluć w brodę, że sam nie wpadł na pomysł rozprzestrzenienia małego przycisku "Like".

 

 

Zastrzeżenia zgłasza też . Organizacja zaleca zrewidowanie swoich ustawień prywatności, by potem nie obudzić się z ręką w nocniku. W Sieci "domyślnie społecznościowej" możemy nie chcieć "domyślnie" dzielić każdej informacji z każdym.

 

 

Lubić czy nie lubić

 

Zapoczątkowując platformę Open Graph i wszechobecny przycisk "Lubię to" Facebook za jednym zamachem dokonał zmiany ustawień pionków na planszy. Zmienia się układ senior - wasal, zmienia się układ płacących lenno.

 

 

<br /> scrolling="no" frameborder="0"<br /> style="border:none; width:450px; height:80px">

 

Ave Facebook. Poddani oddają Ci hołd.

 

Joanna Sosnowska

Ocena:

słabe

nic specjalnego

dobre

bardzo dobre

znakomite

29 głosów

·        

·                     
Ja to jest w Waszym związku. Może Zdrada już jest między Wami!

·                     
Content Managment System Zarządzanie zawartością witryny

·                     
Koniec z remontem. Pokochaj nową IKEA. Sprawdź ofertę i promocje !

REKLAMA

Komentarze:

26.04.10, 16:10
kosmiczny_swir

Ludzie sie pluja, ze Google narusza ich prywatnosc, a potem ida na Facebooka podaje swoje dane na tacy.

Facebook to najwieksze zagrozenie prywatnosci w historii ludzkosci. Facebook to prawdziwy wielki brat. Najgorsze, ze ludzie nie zdaja sobie z tego sprawy, bo Facebook ma twarz, a raczej twarze ich znajomych. Google to maly pikus przy Facebooku.

Suma sumarum, Chinczcycy w sumie moga dobrze wyjsc na blokowaniu Facebooka. Z reszta widocznie, rzad chinski jest albo zbyt glupi albo niedostatecznie podly zeby wykorzystac Facebooka do szpiegowania swoich obywateli. Chociaz, swoja drogi, oni moga miec swojego chinskiego nardowoego facebooka i robic wszystko to samo, tyle ze policja moze miec bezposredni dostep do danych uzytkownikow.

26.04.10, 16:12
yulek_cezar

Można nie lubić? Jeśli nie, to o dupę rozbić takie rozwiązanie. Równie dobrze można napisać rand() zamiast liczby osób które lubią.

26.04.10, 16:33
przekolo

Ignoruje te portale. Wolę pobiegać, pojeździć na rowerze, czy pójśc do znajmoych na imieniny, a nie opalać się przy świetle monitora godzinami, ze szkodą dla mojego zdrowia i sylwetki. To samo z telewizją. Oglądam tylko wyrywkowo, raz na jakiś czas. Niech się podtruwają syfem ci co chcą. Ja wysiadam.

26.04.10, 16:54
von.g

@kosmiczny

Pomyslalem dokladnie to samo. Ludzie psiocza na googla a sami umieszczaja swoje nr telefonow , gg , zdjecia partnera na naszych-zenadach czy facebookach.

Swoja droga to nie daje facebookowi duzysz szans w przyszlosci. Robi sie zaduzy i juz nie wiadomo do czego sluzy.

26.04.10, 17:21
dobredowcipy

"zdecydowaliśmy, że takie będą teraz normy społeczne i po prostu to
zrobiliśmy"
a ja myślałem że to społeczeństwo wyznacza normy
...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wiolkaszka.pev.pl
  •