[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Amy J. Fetzer
Powód do ślubu
Tytuł oryginalny:
The Seal's Surprise Baby
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
„To dziewczynka! Gratulacje!”
Czytając pocztówkę od siostry, porucznik Jack Singer
aż zamrugał powiekami ze zdumienia. Zaraz jednak po-
czuł radość i dumę.
-
Hej, zostałem wujkiem! Lisa ma córeczkę! - wy-
krzyknął na cały głos.
-
Wspaniale! Przekaż Lisie i Brianowi moje najle-
psze życzenia - poprosił z uśmiechem Reese Logan, ko-
lega i przyjaciel Jacka z drużyny SEAL.
Ale gdy opadła pierwsza fala radości i jeszcze raz
przeczytał pocztówkę, poczuł niepokój. Dziwne. Lisa, ta-
ka maniaczka fotografii, nie przysłała żadnego zdjęcia.
I, co jeszcze dziwniejsze, nawet mu nie powiedziała
o swojej ciąży. Chociaż to pewnie dlatego, pomyślał, że
mogła do niego pisać tylko na adres skrzynki pocztowej,
do której nie miał dostępu od początku tajnej operacji,
czyli od piętnastu miesięcy. Podczas misji nie wolno było
kontaktować się z nikim z zewnątrz, przez co więzy z ro-
dziną i przyjaciółmi stawały się coraz słabsze, aż w koń-
cu ludzie o tobie zapominali. To właśnie Jack uważał za
najtrudniejszy aspekt służby w SEAL, formacji koman-
dosów marynarki wojennej.
I Melanie Patterson najwyraźniej o nim zapomniała.
Przejrzał pocztę, ale nie dostrzegł tego, co miał na-
dzieję znaleźć. Listu od niej. Wiadomości, że kobieta,
z którą po ślubie siostry spędził przyprawiającą o zawrót
głowy noc, nie wymazała go z pamięci. Zamknął skrzyn-
kę, schował kluczyk do kieszeni i poszedł do dowództwa.
Miał przed sobą miesiąc urlopu i dokładnie wiedział,
2
gdzie go spędzi. Odwiedzi siostrę, zobaczy nową siostrze-
nicę, a potem może odnajdzie Melanie i spyta, czemu,
u diabła, ani razu się do niego nie odezwała.
Oczywiście, mogła po prostu o nim zapomnieć. Może
nawet powinien się z tego cieszyć, tyle że wcale się nie
cieszył.
Tego by chyba nie zniósł, bo tak naprawdę ze ślubu
siostry pamiętał tylko ją. Melanie, najlepsza przyjaciółka
Lisy, trzy lata od niej starsza, była jej pierwszą druhną.
A także kobietą, na widok której mężczyźni są diabelnie
zadowoleni z tego, że są mężczyznami.
Jack skierował się ku telefonom. Zadzwoni do Lisy
i spyta, czy ostatnio widziała się z Melanie. Chociaż nie.
Najpierw wypadałoby pogratulować jej córeczki, a do-
piero potem załatwiać własne sprawy.
Kilka miesięcy temu zdarzyła mu się jedyna w ciągu
całej misji okazja dotarcia do telefonu z wyjściem na cy-
wilną centralę. I wtedy odkrył, że numer Melanie został
odłączony. Zadzwonił do siostry i spytał, czy wie, co się stało,
ale Lisa odparła, że od dawna się nie widziały.
Jack był jednocześnie zmartwiony i zirytowany.
Dlaczego Melanie nie odzywa się do niego? Przecież
było im razem dobrze, i w łóżku, i poza nim. Przeglą-
dając nieciekawą pocztę, Jack znów odtwarzał w myślach
tamtą noc. Już samo wspomnienie kochania się z Melanie
doprowadzało go do szaleństwa.
- Nie napisała?
Słuchając sygnału na drugim końcu linii, Jack pokręcił
głową.
-
Daj sobie spokój, stary. Wiadomo, co to oznacza.
Jack spojrzał na Reese'a ze złością.
-
Żołnierze SEAL nigdy się nie poddają - mruknął.
3
- Walczą, gdy mogą wygrać. Tu nie wygrasz, bo ta
kobieta cholernie jasno wyraziła swoje uczucia.
Jack potrząsnął głową zastanawiając się, czemu auto-
matyczna sekretarka siostry nie jest włączona.
- Jednak się nie poddam. Muszę poznać prawdę. Me-
lanie Patterson warta jest zachodu.
Reese uśmiechnął się ironicznie.
- Łap kamizelkę ratunkową, poruczniku. Twój statek
już tonie.
Jack spojrzał na niego wilkiem, ale Reese chyba miał
rację. Sam sobie do tej pory nie uświadamiał, że zabrnął
aż tak daleko. Jasne, wiele myślał o Melanie i teraz, gdy
znalazł się z powrotem w kraju, chętnie kontynuowałby
tę znajomość, bo czuł, że było w tym jeszcze coś więcej.
Łączyło ich nie tylko łóżko. Chciałby się z nią spotkać i
sprawdzić, czy to prawda, czy też tylko wytwór wy-
obraźni.
Piętnaście miesięcy wcześniej
Ceremonia ślubna dobiegła końca.
Jack, w zastępstwie zmarłego ojca, poprowadził swoją
młodszą siostrzyczkę do ołtarza, oddał ją mężczyźnie,
którego kochała, a potem, przed kilkoma minutami, wsa-
dził ich oboje do limuzyny i wysłał w drogę, aby roz-
poczęli wspólne życie. Teraz wreszcie mógł skoncentro-
wać całą uwagę na kobiecie, na której widok przez ostat-
nie dwa tygodnie burzyła mu się krew.
Była nią pierwsza druhna, Melanie Patterson. Samo
przebywanie w jej pobliżu powodowało, że mącił mu się
umysł, a w żyłach płonął czysty ogień. I tak było od pierw-
szej chwili, gdy spoczął na niej jego wzrok.
4
Dużo łatwiej byłoby przeżyć ten cyklon - a z tym
właśnie kojarzyły mu się przygotowania do ślubu - gdy-
by nie Melanie. Wprawdzie uspokajała Lisę i biegała na
posyłki, ale Jacka doprowadzała do szału.
Długonoga, pewna siebie i tak cholernie seksowna,
że mało nie zgorzał, nie mogąc jej dotykać.
W chwilach wolnych od zapobiegania rozlicznym ka-
tastrofom, które mogły zrujnować wielki dzień siostry,
starał się przebywać z Melanie. Rozmawiał z nią do
późna, żeglowali razem po rzece. A gdy była zajęta, my-
ślał o niej, wyczekując chwili, kiedy będzie mógł zaciągnąć
tego powabnego rudzielca w jakieś odludne i ciemne
miejsce i sprawdzić, czy smakuje tak samo dobrze, jak
wygląda. Ale i bez sprawdzania mógłby na to postawić
miesięczny żołd.
A Melanie odwzajemniała jego zainteresowanie. Był
tego pewien. Inaczej zdusiłby siłą woli swe pragnienie
i trzymałby się od niej z daleka. Sygnały, które wysyłała,
były subtelne, ale zapadały mu głęboko w serce. Powo-
dowały, że pragnął jej jeszcze bardziej.
Limuzyna już odjeżdżała spod klubu oficerskiego. Je-
szcze raz pomachał siostrze i spojrzał na Melanie. Przy-
trzymując kraj sukni schyliła się, aby podnieść przewią-
zany wstążką woreczek z ziarnem dla ptaków. Władze
klubu oficerskiego nie zgodziły się na rzucanie ryżem,
ale Melanie przekonała ich, że ptasie ziarno jest bezpie-
czne dla środowiska. Bardzo jej zależało, by na ślubie
najlepszej przyjaciółki stało się zadość tradycji. Żadna
panna młoda nie powinna rozpoczynać nowego życia bez
życzeń pomyślności od najbliższych.
- Melanie?
Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i wyprostowała.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]