[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->David MorrellFenomenThe ShimmerNOTA AUTORAZjawiska opisane w tej książce występują często nocami w pobliżu miasteczka Marfa w zachodnimTeksasie. Obserwowano je już w czasach, kiedy te tereny zamieszkiwali tylko rdzenni Amerykanie.Nikt nigdy nie wyjaśnił ich w zadowalający sposób.Czyż nie krótkie są dni mego życia?Odwróć Twój wzrok, niech trochę rozjaśnię oblicze, nim pójdę, by nigdy nie wrócić,do kraju pełnego ciemności,do ziemi czarnej jak noc,do cienia chaosu i śmierci,gdzie świecą jedynie mroki.Księga Hioba (10,20–22)** Wszystkie cytaty z Biblii pochodzą z: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, WydawnictwoPallottinum, Poznań 2003.IWEZWANIE1Z wysokości tysiąca pięciuset stóp błękitny pick–up wyglądał jak zabawka. Powinien wtopić się wruch uliczny, ale tego pogodnego wtorkowego popołudnia na początku czerwca pilot obserwował,jak pick–up wyprzedza inne pojazdy i ciągle zmienia pasy, kiedy kierowca szukałkawałka wolnego miejsca.Samolot, cessna 172, był jednosilnikowym górnopłatem. Pilotował go czterdziestoletni oficer policjiDan Page. Wiedział, że kierowca samochodu jest mężczyzną, ponieważ monitorowałprzez słuchawki policyjne radio i słyszał, że dziesięć minut wcześniej ten człowiek zastrzeliłinnego w kłótni pomiędzy dealerami narkotykowymi w Fort Marcy Park. Strzelaninę zobaczyłprzejeżdżający policjant. Kiedy z dużą szybkością wjechał do parku, zabójca strzelił do niego przezprzedmą szybę i zabił go. Pracownicy parkowi, którzy widzieli morderstwa, jednogłośnie opisalizabójcę jako chudego Anglosasa około dwudziestki, z ogoloną głową i w białym podkoszulku zkrótkim rękawem, odsłaniającym duży tatuaż na lewym ramieniu.Page miał wolny dzień. Jako prywatny pilot lubił wylecieć swoją cessną z małego lotniska w Santa Fei, jak to określał, „wznieść się ponad to wszystko”. Ale kiedy jego policyjne radio przekazałowiadomość o pościgu, skręcił nad czteromilowej szerokości miastem do miejsca, gdzie ostatniowidziano pick–up, licząc, że wypatrzy go wśród niskich zabudowań Santa Fe i udzieli wskazówekkolegom policjantom w ścigających radiowozach. Pięć minut później miałpółciężarówkę w zasięgu wzroku. Jej chaotyczna, szaleńcza trasa była trudna do wyśledzenia z ziemi,ale dobrze widoczna z powietrza.— Jedzie na wschód po Peralta — powiedział Page do mikrofonu w zestawie słuchawkowym.— Teraz skręca w prawo w Guadalupe, w stronę śródmieścia.— Jestem pięć przecznic przed nim — odpowiedział szybko głos innego policjanta. — Mogę muprzeciąć drogę.— Czekaj. Teraz skręca w Agua Fria.Page patrzył bezradnie, jak nadjeżdżający samochód gwałtownym skrętem ominąłpółciężarówkę, z rozpędu wpadł na chodnik i walnął w ścianę domu. Kaskada suszonych na słońcucegieł runęła na maskę. Pilot wyobraził sobie huk zderzenia; z daleka katastrofa wydawała się jakbywiększa.— Wrócił na Saint Francis Drive — ostrzegł Page.— Jeśli kieruje się na międzystanową, mamy zablokowane wjazdy — odpowiedział przejęty głos.Pick–up znowu nagle zmienił kierunek.— Skręca w prawo, w Cerrillos Road — krzyknął Page.— Przetnę mu drogę w Cordova! — odezwał się inny głos. Spoglądając w dół na chodnik, Pagezobaczył, że przechodnie uskakują przed półciężarówką. Jakiś samochód został zepchnięty z jezdni.— Za późno! Minął Cordova!— Ustawimy blokadę na Saint Michael’s Drive.— Lepiej na Rodeo Road! On jedzie tak szybko, że nie zdążycie na Saint Michael’s!Istotnie, półciężarówka połykała przestrzeń w zdumiewającym tempie. Pozostałe pojazdy naCerrillos Road jakby stały w miejscu.Mój Boże, on pewnie wali ponad setkę, pomyślał Page.Inni kierowcy widocznie widzieli pędzącą półciężarówkę w lusterkach wstecznych albo możeuciekinier trąbił klaksonem. W każdym razie wszyscy zjeżdżali mu z drogi.— Mamy zamknięte skrzyżowanie Cerrillos z Rodeo Road! — krzyknął jakiś głos.Pick–up natychmiast skręcił ostro w boczną uliczkę. Page wreszcie zrozumiał prawidłowość.— On chyba ma policyjne radio!— Co?— Zmienia kierunek za każdym razem, kiedy mi mówicie, że zablokowaliście jakąś ulicę! Na pewnonas słucha! Teraz skręca na parking Lowe’s!Klienci wychodzący z wielkiego sklepu z artykułami żelaznymi rozpierzchli się na boki, kiedy pick–up pomknął do kina nu końcu parkingu. Zniknął w parkingowym garażu.Page krążył w górze i czekał, aż mężczyzna w białym podkoszulku wyjdzie z garażu i spróbujeuciekać na piechotę. Ale w czerwcu wielu mężczyzn nosiło podkoszulki, a z tej wysokości prawie niedawało się rozróżnić kolorów ubrań. Co więcej, kolor mógł nic nie znaczyć— kierowca mógł zabrać komuś w garażu podkoszulek innej barwy, po czym wymknąć sięniepostrzeżenie.Page dalej krążył.Z garażu wyjechał samochód.Maleńkie figurki pieszych zmierzały w stronę wejścia do kina. Page wypatrywał kogoś, kto szedłbyprzyspieszonym krokiem.Z garażu wyjechał SUV.On może zmienić samochód równie łatwo jak podkoszulek, uświadomił sobie Page.Z garażu wyjechał sportowy samochód.Page śledził z góry wszystkie trzy samochody i opisał je policjantom na ziemi. Pierwszy dotarłdo alejki wyjazdowej i skierował się w lewo, w stronę Cerrillos Road. SUV dotarł do tego samegowyjazdu i skręcił w prawo, w boczną uliczkę. Sportowy wóz podjechał na parking przed sklepemżelaznym.Trzy różne kierunki.Tymczasem radiowozy otoczyły cały teren. Page widział błyskające koguty na dachach i wyobrażałsobie zawodzenie syren.Żaden inny pojazd nie wyjechał z garażu. Na parkingu przed sklepem żelaznym radiowóz zatrzymałsportowe auto. Page przeniósł wzrok na samochód, który pierwszy wyjechał z garażu.Utknął przy wjeździe na Cerrillos Road, daremnie czekając na przerwę w ruchu. Natomiast SUVbez przeszkód jechał powoli w przeciwnym kierunku, po pasie prowadzącym do skrętu w bocznąuliczkę.Page’a coś tknęło i uległ przeczuciu. Opuścił się sto stóp niżej, nie robiąc nic drastycznego, nic,czemu sprzeciwiłaby się kontrola lotów, ale przy tym ruchu w dół silnik samolotu zawarczałgłośniej.SUV jakby trochę przyspieszył.Page opadł następne sto stóp, jego silnik zaryczał jeszcze głośniej.SUV nabrał szybkości.— On jest pode mną, w SUV–ie! — wrzasnął Page do mikrofonu.Dla sprawdzenia swojej teorii opadł następne sto stóp, żeby sprowokować jakąś reakcję.Udało mu się. Samochód skoczył do przodu i wypadł na boczną uliczkę.— Kieruje się na Airport Road!SUV wyjechał na wielopasmową szosę i pomknął zygzakiem z tak niebezpieczną szybkością, że innesamochody skręcały, żeby ustąpić mu z drogi. Dwa się zderzyły. Za każdym razem, kiedy pojazdgwałtownie zmieniał pas, zataczał się lekko — nic był tak stabilny jak pick–up.Page spojrzał dalej na Airport Road, zauważył cysternę z benzyną wyjeżdżającą ze stacji serwisowej.O mój Boże…SUV znowu zmienił pas i przechylił się pod wpływem nagłego ruchu. Zamiast się przewrócić, zdołałopaść z powrotem na cztery koła. Lecz kiedy kierowca szukał wolnego miejsca na drugim pasie,widocznie niechcący szarpnął kierownicą. Pojazd przechylił się jeszcze mocniej, przez chwilębalansował na dwóch kołach, stracił równowagę i runął na bok.Sunął po jezdni w deszczu iskier.Nie!SUV uderzył w cysternę, wyrwał dziurę w dnie i buchnął płomieniem, kiedy iskry zapaliły benzynęwylewającą się kaskadą ze zbiornika.Kula ognia wzbiła się w niebo. Uciekając przed nią w górę, Page poczuł falę uderzeniową.Upłynęła dłuższa chwila, zanim odzyskał głos i wezwał przez radio ekipę ratunkową. Wokół
[ Pobierz całość w formacie PDF ]