[ Pobierz całość w formacie PDF ]
John Meade FalknerDiament MohunaMoniet Mohun wszystkim Mohunom z Fleet i Moonfleet in agro dorcestrensi �ywymlub zmar�ym Rzek� Kapitan dzielny nasz: zmylili�my Celn� Stra�, po zawietrznejju� bieleje Dowru brzeg! Do "�ab�dzia" dajcie znak i kotwic� rzu�cie w piach, iwytoczcie okowity tuzin bek, Rzek� Kapitan: I wytoczcie okowity tuzin bek!Przemytnik�w m�wi herszt: Spuszczaj ��d� i wios�a bierz! Z morza znak niebieskim�wiat�em dano mi! Ju� kotwica w piachu tkwi, a Akcy�nik smacznie �pi, niech si�tocz� beczki raz, dwa, trzy! M�wi herszt: Niech si� tocz� beczki raz, dwa, trzy!Stra�nik Celny te� nie tch�rz, proch w panewki sypie ju�, wo�a do swych ludzi:Za mn� i czuj duch! Chwy�my przemytnik�w z�ych, niech zawi�nie ka�dy z nichdyndu_dyndu z szubienicy, taki zuch. M�wi Stra�nik: dyndu_dyndu, niech im �wieciksi�yc_druh! 1~ W naszej wiosce ... Usn�a chwa�a dawnych dni. (Moore) Wie�Moonfleet le�y p� mili od morza, na prawym, czyli zachodnim brzegu rzeczkiFleet. Jest to raczej strumie�, kt�ry tam, gdzie mija domy wioski, tak si�zw�a, �e mo�na go �atwo bez tyczki nawet przeskoczy�, a tu� za wsi� rozlewa si�w bagna i w ko�cu ginie w jeziorze s�onej morskiej wody. NIkomu to jezioro nanic si� nie przydaje, chyba tylko ptakom morskim, czaplom i ostrygom, i tworzyco�, co w Indiach zw� "lagun�"; od kana�u La Manche oddziela je rozleg�amielizna, niby grobla z drobnych kamyk�w, o kt�rej nieraz jeszcze wspomn�. Kiedyby�em dzieckiem, my�la�em, �e wioska nazywa si� Moonfleet, bo ksi�yc - w naszymangielskim j�zyku "the moon" - bardzo jasno b�yszczy na lagunie w pogodne letnielub zimowe noce; ale p�niej powiedziano mi, �e nazwa ta pochodzi od mo�negorodu Mohun�w, kt�ry kiedy� tu rz�dzi� i panowa�. Ja za� nazywam si� JohnTrenchard i mia�em pi�tna�cie lat wtedy, gdy to wszystko dzia� si� zacz�o. M�jojciec i matka dawno ju� le�eli w grobie i opiekowa�a si� mn� ciotka, pannaArnold, kt�ra na sw�j spos�b mo�e i dobra dla mnie by�a, ale zbyt osch�a isurowa, abym m�g� j� kocha�. Zaczn� od pewnego jesiennego wieczora roku 1757.Musia� to by� koniec pa�dziernika, nie pami�tam dok�adnej daty, zjedli�my ju�kolacj� i siedzia�em zaczytany w bawialni mojej ciotki. MIa�a ona troch�ksi��ek: Bibli�, modlitewnik i kilka tom�w Kaza� - to wszystko, co sobie terazmog� przypomnie�. Ale wielebny pastor Glennie, kt�ry uczy� nas, wioskowe dzieci,po�yczy� mi ksi��k� pe�n� ciekawych i awanturniczych historii, zatytu�owan�"Opowie�ci z tysi�ca i jednej nocy". Zapada� zmierzch, lecz z wielu wzgl�d�w nie�al mi by�o przerwa� czytania, cho�by dlatego, �e pok�j by� ch�odny inieprzytulny; sta�a w nim tylko sofa i wy�cie�ane ko�skim w�osiem krzes�a, a wkominku, tam gdzie powinien p�on�� ogie�, ustawiono wyklejony kolorowym papieremma�y parawanik, bo ciotka nie pozwala�a pali� a� do pierwszego listopada. Pozatym czu� by�o wsz�dzie rozchodz�c� si� z kuchenki wo� topionego �oju, w kt�ryciotka zanurza�a knoty, szykuj�c �wiece na zim�. A co najwa�niejsze, czytaj�c"Opowie�ci z tysi�ca i jednej nocy", doszed�em do miejsca zatykaj�cego dech wpiersi i wola�em od�o�y� ksi��k�, aby przed�u�y� rozkoszny niepok�j oczekiwaniana to, co dalej nast�pi. By�a to historia o lampie Alladyna i przerwa�em j� wmomencie, gdy �w fa�szywy stryj opuszcza kamie�, tarasuj�c wej�cie do podziemnejpieczary, by uwi�zi� ch�opca w jej ciemno�ciach. Lecz on nie straci swej lampy,p�ki ca�y i bezpieczny nie znajdzie si� znowu na powierzchni ziemi. Opowie�� tajest niby koszmarnym snem, kt�ry cz�sto nas m�czy, gdy �nimy, �e jeste�myzamkni�ci w ciasnej celi i �e �ciany wal� si� na nas. Wielkie wywar�o to w�wczasna mnie wra�enie i scena ta pos�u�y�a mi za przestrog�, gdy mnie samego p�niejpodobna spotka�a przygoda. Od�o�y�em wi�c ksi��k� i wyszed�em na ulic� wioski.MIzerna to by�a uliczka, a przecie� kiedy� bez w�tpienia inaczej si�przedstawia�a. W ca�ym Moonfleet nie mieszka�o teraz nawet i dwie�cie dusz, domyjednak ci�gn�y si� na p�milowej przestrzeni, rozsypane po obu stronach smutnejwiejskiej drogi. Nigdy nic nowego tu nie zbudowano: je�Li jaki� dom gwa�towniedomaga� si� naprawy, burzono go ca�kowicie i dlatego pe�no by�o wzd�u� ulicydziur, jak po wyrwanych z�bach, ogrod�w wybuja�ych za resztkami mur�w ibudynk�w, kt�re mimo �e jeszcze ca�e, wygl�da�y, jakby nied�ugo mia�y si�rozpa�� w ruin�. S�o�ce ju� zasz�o; ciemnia�o i schodz�cy ku morzu kraNiec ulicyby� niewidoczny. W powietrzu rozsnu�a si� mg�a czy te� dym, nios�c wo� palonegozielska i pierwszy ch�odny powiew jesieni, kt�ry przywodzi my�l o p�on�cym nakominku ogniu i przytulno�ci czekaj�cych nas zimowych wieczor�w. W tej ciszy ispokoju doszed� mnie odg�os uderze� m�otka, wi�c pobieg�em zobaczy�, co totakiego, bo w Moonfleet �aden rzemie�Lnik ju� nie mieszka, tylko sami rybacy.Przekona�em si�, �e to mistrz Ratsey, wioskowy grabarz, w otwartej na ulic�szopie wykuwa� d�utem litery w kamieniu nagrobnym. By� murarzem, zanim sta� si�rybakiem, i potrafi� zr�cznie w�ada� narz�dziami, wi�c gdy kto� chcia� postawi�nagrobek na wiejskim cmentarzu, szed� do mistrza Ratseya. Przechyli�em si� przezp�otwarte wrota szopy i patrzy�em chwil�, jak w s�abym �wietle latarni ry�kamie�. W ko�cu podni�s� oczy i powiedzia�: - Chod� tu, John. Je�Li nie masz niclepszego do roboty, potrzymaj mi latarni�. POtrwa najwy�ej p� godziny, zanimsko�cz�. Ratsey by� zawsze dla mnie dobry i wiele razy po�ycza� mi d�uto, gdywycina�em stateczki z drzewa. Wszed�em do szopy i trzyma�em latarni�, patrz�c,jak od�upuje kawa�eczki portlandzkiego piaskowca, i mru��c oczy, gdy mi kt�ryzbyt blisko twarzy przelecia�. Napis na kamieniu by� gotowy; Ratsey wyka�cza�rysunek szkunera stoj�cego burta w burt� z keczem. Bardzo mi si� wtedy tenobrazek podoba�, cho� dzi� wiem, �e by� raczej niezdarny; sami zreszt� mo�eciesi� jeszcze przekona�, je�li kt�rego dnia zajdziecie na cmentarz w Moonfleet.Mogliby�cie w�wczas przeczyta� r�wnie� napis, chocia� ju� po��k� od mchu i niejest tak wyra�ny, jak by� tamtego wieczoru. Taki jest ten napis: Po�wi�conepami�ci Dawida Blocka lat 15, kt�ry zgin�� zabity strza�em wypalonym ze szkunera"Elektor" 21 czerwca 1757 roku. Tw�j podst�p �ycia mnie pozbawi�. W prochobr�cony, w mrok i cie�, ufam, �e B�g mnie wtedy zbawi, gdy przyjdzie Jego S�duDzie�. Ty te� tam, cz�eku z�y, przyb�dziesz, wi�c p�ki czas, pokajaj si�, lubstraszna twoja kara b�dzie, bo B�g na |pewno |pom�ci |mnie! Wiersze te z�o�y�wielebny pastor Glennie i zna�em je ju� przedtem. W owym czasie ca�a wioskarozbrzmiewa�a opowie�ciami o �mierci Dawida i wci�� jeszcze wiele o tymrozprawiano. By� on jedynym dzieckiem Elzewira Blocka, kt�ry dzier�awi� gospod�zwan� "Czemu by nie", stoj�c� na skraju wioski. Dawid znajdowa� si� na keczuprzemytnik�w, gdy owej czerwcowej nocy przybi� do niego szkuner akcyzy. Ludziepowiadali, �e to s�dzia Maskew ze starego dworu w Moonfleet naprowadzi� stra�celn� na trop; w ka�dym razie by� on na pok�adzie "Elektora", gdy ten dogoni�kecz. KIedy oba statki p�yn�y burta w burt�, wybuch�a walka: s�dzia Maskewwyci�gn�� pistolet i wypali� prosto w twarz Dawida. PO po�udniu, akurat w dzie��wi�tego Jana, "Elektor" wprowadzi� kecz do przystani, sk�d oddzia� stra�ycelnej zabra� przemytnik�w do wi�zienia w Dorchester. POjmani przechodzili przezwie�, skuci po dw�ch, a ludzie stali w drzwiach domu lub szli za nimi; m�czy�nirzucali im dobre s�owo na drog�, bo znali ich wszystkich, jako �e pochodzili oniz Ringstave i Monkbury, kobiety za� lamentowa�y wsp�czuj�c ich �onom. A napok�adzie keczu zosta�o cia�o Dawida. Tak, ch�opiec drogo zap�aci� za swe nocneigraszki. - Ach, to okrutne, okrutne, strzeli� prosto w twarz m�odemu ch�opcu -powiedzia� Ratsey i odst�pi� par� krok�w, by przyjrze� si� fladze, kt�r� w�a�Niewyku� na maszcie szkunera akcyzy. - I bieda czeka tych nieszcz�nik�w, kt�rychpojmano. Adwokat Empson powiada, �e trzech z nich na pewno zawi�nie, gdy tylkosko�czy si� nast�pna sesja s�du. Przypomina mi si� - m�wi� dalej - �e jaktrzydzie�ci lat temu wynik�a ma�a utarczka mi�dzy "Royal Sophy" a "Mannhullem",to powieszono p�Niej czterech kontrabandzist�w, a m�j stary ojciec zazi�bi� si�na �Mier�, bo sta� po kolana w rzece Frome, �eby lepiej widzie�, jak zadyndaj�;zbieg�a si� ca�a okolica, �cisk by� taki, �e zabrak�o miejsca na suchej ziemi...B�dzie dobrze - rzek� wskazuj�c nagrobny kamie�. - W poniedzia�ek poci�gn� burtyczarn� farb�, a flag� czerwon�. A teraz, synu, �e� mi tyle pom�g� trzymaj�clatarni�, p�jdziesz ze mn� do "Czemu by nie". Chc� pogwarzy� troch� z Elzewiremi w smutku go pocieszy�. Znajdzie si� i dla ciebie szklaneczka HOlendra na tejesienne ch�ody. Wielki to zaszczyt dla m�odego ch�opca, jakim wtedy by�em,podobne zaproszenie, bo czy� nie podnosi�o mnie od razu do godno�ci prawdziwegom�czyzny? (O s�odki wieku ch�opi�cy, tak ch�tnie z ciebie rezygnujemy, a zjakim �alem ci� wspominamy, zanim jeszcze, jako doro�li m�czy�ni, przebiegniemypo�ow� drogi naszego �ycia!) MOja rado�� nie by�a jednak niezm�cona, bo ba�emsi� nawet pomy�le�, co by ciotka Jane rzek�a na to, �e odwiedzi�em gospod�. Apoza tym l�ka�em si� zawsze ponurego Elzewira Blocka, kt�ry po �mierci synatysi�c razy bardziej jeszcze spos�pnia�. Nazwa "Czemu by nie" nie by�aoficjalna; w rzeczywisto�ci gospoda nazywa�a si� "Pod God�em Mohun�w", bo kiedy�do nich nale�a�a, jak wszystko zreszt� tutaj. Ale sko�czy�a si� wielko��Mohun�w, a wraz z nimi podupad�a i wioska Moonfleet. Ich zrujnowany dw�r szarza�na zboczu wzg�rza, ufundowany przez nich przytu�ek sta� przy wioskowej uliczcepusty i zaro�ni�ty. God�o Mohun�w widnia�o na wszystkich budynkach, od ko�cio�apocz�wszy, a na gospodzie sko�czywszy; teraz upadek i zniszczenie te� zostawi�ywsz�dzie sw�j znak. Wy...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]