[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lygia Fagundes TellesW kamiennym kr�guWst�pBrazylijska pisarka LygiaFagundes Telles pierwszy sw�j zbi�r opowiada� napisa�a b�d�c jeszczelicealistk�, ale mimo zach�ty ze strony wydawc�w nie opublikowa�a go, uwa�aj�c,�e jest za s�aby. Nast�pne utwory ukaza�y si�, kiedy by�a na uniwersytecie istudiowa�a prawo. Od roku 1944 a� po dzie� dzisiejszy Lygia F. Telles wyda�awiele zbior�w opowiada� i nowel, kt�re przynios�y jej liczne nagrody literackiew kraju i za granic�. Jako powie�ciopisarka zadebiutowa�a wydan� w 1954 rokupowie�ci� "W kamiennym kr�gu". Nast�pnie napisa�a jeszcze dwie powie�ci: "Ver~aono aquario" ("Lato w akwarium") i "As Meninas" ("Dziewcz�ta"). Tak w jejnowelach, jak i w powie�ciach dominuj�cym tematem s� "Les jeunes filles enfleur". W "Ciranda de pedra" ("W kamiennym kr�gu") autorka z wielk� maestri�kre�li posta� zagubionej i wyobcowanej ze �wiata doros�ych dziewczynki. Z du��wnikliwo�ci� pisze o charakterach m�odych ludzi, co by�o jak na owe czasy bardzoodwa�ne, bo dotyka�o temat�w "tabu". S�owna wstrzemi�liwo�� pisarki w wyra�aniuuczu� i prze�y� jej bohater�w przypomina styl Katherine Mansfield i tak j�nazywaj� brazylijscy krytycy. W roku 1980 powie�� zosta�a przerobiona na serialTv, kt�ry przez wiele miesi�cy r�wnie� i polskich widz�w trzyma� w napi�ciu. Alew czasie lektury czekaj� nas rozmaite niespodzianki. W ksi��ce Czytelnik odkryjeinn� Wirgini� i innych towarzyszy jej dzieci�cych lat. Wyst�puj�cym w serialubohaterom zmieniono imiona: i tak Carlos w powie�ci nosi imi� Konrad, a Sergio -Afonso. Kilka drugoplanowych postaci filmowych w og�le w ksi��ce si� niepojawia, a niekt�re z nich opisane s� zaledwie paroma zdaniami. Bo to jestprzede wszystkim historia Wirginii... (Od T�umaczki) Dla Zazity i Durvala "Ousta studni, o �r�d�em darz�ce,@ co m�wi� jedno nie zm�cone niczem...@" (Rilke,"Sonety do Orfeusza", Cz�� druga, XV, prze�. M. Jastrun.) Cz�� pierwsza IWirginia szybko wesz�a po schodach i zamkn�a si� w pokoju. - Otw�rz, dziecko -rozkaza�a z zewn�trz Luciana. Wirginia opar�a si� o �cian� i zacz�a obgryza�paznokcie, r�wnocze�nie �ledz�c wzrokiem mr�wk�, kt�ra pe�z�a po drzwiach."Je�eli wejdziesz tu, w t� szczelin�, to umrzesz" - wyszepta�a, zdmuchuj�c j� napod�og�. "Ja ci� uratuj�, g�upia, nie b�j si�" - powiedzia�a na g�os. I odsun�aj� wskazuj�cym palcem. W tym momencie dostrzeg�a sw�j paznokie� obgryziony a� do�ywego mi�sa. Pomy�la�a o paznokciach Oktawii. I rozgniot�a mr�wk�. - Wirginio,ja nie �artuj�, moje dziecko. Otwieraj natychmiast! Ju�! - Teraz nie mog�. - Niemo�esz, dlaczego? - Mam co� do roboty... - odpowiedzia�a wymijaj�co. My�la�a oKonradzie, o tym, jak jej t�umaczy�, �e zwierz�ta s� jak ludzie, �e maj� ludzk�dusz� i �e zabicie zwierz�tka to tak, jakby si� zabi�o cz�owieka. "Je�elib�dziesz z�a i b�dziesz zabija� dla przyjemno�ci, to w twoim drugim �yciustaniesz si� zwierz�ciem, ale takim ohydnym, �mij�, szczurem, paj�kiem..."Po�o�y�a si� na pod�odze i pe�na strachu przeczo�ga�a si� a� do po�owy pokoju. -Albo zaraz otworzysz, albo poskar�� si� twemu wujowi. Czy tego chcesz, chcesztego? Wirginia zatrzyma�a si�. Od bycia �mij� bola�y j� �okcie, du�o lepiej by�motylem. Zapewne Oktawia b�dzie motylem, jest taka �liczna. "Ja jestem brzydka iz�a, z�a, z�a" - wykrzykn�a, bij�c pi�ciami o pod�og�. Z wyzwaniem unios�awysoko g�ow�. - Mo�esz wszystko opowiedzie�. Wuj Daniel mn� nie rz�dzi, rz�dzimn� tylko m�j ojciec! S�ysza�a�? M�j ojciec! Luciana nie odpowiedzia�a iWirginia podnios�a si� ogarni�ta nag�ym strachem. M�wi�a za g�o�no. Czy matkamog�aby us�ysze�? Zacz�a nawija� na palec koniec grzywki. "Nie, nie s�ysza�a. Aje�eli nawet us�ysza�a, to i tak nie zrozumia�a". Otworzy�a drzwi i gdy tylkos�u��ca wesz�a, przyjrza�a si� jej twarzy. Uspokoi�a si�. "Tylko wtedy naprawd�si� gniewa, kiedy ja o tym m�wi�". Za�mia�a si� po cichu. - Gdzie jest ta druga?- zapyta�a Luciana podnosz�c z pod�ogi spink� do w�os�w. - Zgubi�am. - No top�jdziesz ze wst��k�. - Nie, z wst��k� nie! Moje w�osy s� za g�adkie. Wygl�damtak brzydko... - No to p�jdziesz bez niczego - oboj�tnie powiedzia�a Luciana.Podesz�a do komody koloru brudnor�owego i wyci�gn�a szuflad�. Ta si� zaci�a.Poci�gn�a j� z wi�ksz� si��. - Kopnij j�, to zaraz si� wysunie. - To dobryspos�b. Jak wszystko si� porozbija, to swoje rzeczy b�dziesz trzyma�a napod�odze. - Wyj�a z szuflady par� bia�ych podkolan�wek. - Kiedy stamt�dprzywieziono te meble, by�y jeszcze nowe. - K�amstwo - powiedzia�a po cichuWirginia. M�wi�a szeptem, aby matka na dole nie us�ysza�a. - Bruna da�a mi towszystko takie, jakie jest teraz. Ojciec podarowa� jej ca�e nowe umeblowanie iwtedy ona mi da�a te. Wuj Daniel powiedzia� mi kiedy�, �e sprawi mi niebieskiemeble, ale nic mi nie kupi�. - On ma inne wydatki... - No tak. Ale obieca�, �emi kupi nowe meble i nic z tego. Bruna powiedzia�a, �e on ma obowi�zek dawa�wszystko mojej matce i mnie. A Bruna wie. - Czy to za ma�o, co on daje? - Nicnie chc� wiedzie�, wiem tylko, �e mia� mi da� niebieskie meble, a nie da�.Luciana otworzy�a szaf�, wyj�a z niej sukienk� i rozwi�za�a szarf�. Jej ruchynie wskazywa�y na �aden po�piech. "Tak, od ty�u wygl�da na bia��" - zdecydowa�aWirginia, patrz�c k�tem oka na w�osy dziewczyny. By�y b�yszcz�ce, lekko falowa�yspi�te na karku klamr�. Na klamrze wymalowany by� czerwony motyl. Przypomnia�asobie mr�wk� i instynktownie popatrzy�a na swoje r�ce. R�ce Konrada to r�ceksi�cia. Jego palce nigdy nie rozgniot�yby niczego. - Luciano, s�uchaj, czy tyte� tak uwa�asz, �e jak cz�owiek jest z�y w tym �yciu, to w nast�pnym rodzi si�zwierz�ciem? Boj� si�, �e urodz� si� �mij�. - Ty ju� jeste� �mijk� - tkliwiepowiedzia�a Luciana. - A ty jeste� Mulatk� - odpowiedzia�a Wirginia takim samymtonem. - A �e go kochasz, to wszystko tak robisz, jakby� by�a bia��. - Kogo? Ktoto jest? - zapyta�a Luciana. Przybra�a drwi�cy wyraz twarzy, ale jej g�oszabrzmia� delikatnie. A w tym delikatnym tonie wyczuwa�o si� jakie� rozdarcie. -Nikt, ja tylko za�artowa�am. Pozwoli�a si� ubra�. Zanadto si� zdradzi�a,zanadto. "Teraz ona wie, �e ja wiem". Popatrzy�a na Lucian� niespokojnymwzrokiem. Wyraz twarzy dziewczyny pozosta� nie zmieniony. "Ona udaje, �e nic jejto nie obchodzi, ale ma ochot� mnie udusi�". Kiedy poczu�a na swej szyi jejpalce zapinaj�ce ko�nierzyk, przeszed� j� dreszcz pomieszany z dziwnym uczuciemrozkoszy. Zobaczy�a si� martw� w wianuszku od pierwszej Komunii. Przyprowadzoneprzez Frau Hert�, ubrane na czarno, zalewaj�ce si� �zami, przyby�y Bruna iOktawia. "My�my tak tob� gardzi�y, a teraz umar�a�!" W nogach trumny jej ojciecprawie nieprzytomny z p�aczu rozpacza�: "To by�a moja ukochana c�reczka,najm�odsza, naj�adniejsza z nich trzech". Konrad, bardzo blady, w ciemnymgarniturze, zjawi� si� z bukietem lilii: "Mia�em si� z ni� �eni�, kiedydoro�nie". Kto� podszed� do Frau Herty: "Ale gdzie� jest Daniel, dlaczego nieprzyszed� na pogrzeb?" A na to Frau Herta g�o�no, aby wszyscy s�yszeli: Onuciek� z Lucian�, oboje uciekli, teraz, w tej w�a�nie godzinie zabawiaj� si� zesob�, �miej� si� i �piewaj�: "W lasku Idy trzy boginie..." Wielkie �zy potoczy�ysi� z oczu Wirginii. Jak on mia� odwag� uciec, zostawiaj�c j� tutaj martw�? R�k�zakry�a usta, aby powstrzyma� �kanie. I �piewa� ari� o trzech boginiach, w�a�niet� ari�, kt�rej matka tak lubi�a s�ucha�! - Dlaczego p�aczesz? - Ucho mniezabola�o. - Chcesz lekarstwo? - Ju� przesz�o. Luciana wypchn�a j� z pokoju. -Chod� umy� twarz. W zupe�nym milczeniu pozwoli�a si� umy�. Przechodz�c przedlustrzan� szaf�, spu�ci�a oczy. Mia�a ochot� zbi� t� swoj� chud� posta� ow�osach ciemnych i prostych, takich samych, jakie mia�a ga�gankowa czarownica,kt�r� Margarita kupi�a na targu. Pomy�la�a o siostrach. Mog�a znie�� obrazBruny, kt�ra by�a �niada i wysoka jak ojciec, ale Oktawia, ach, Oktawia zeswoimi prawie blond lokami opadaj�cymi na ramiona i z bia�ymi d�o�mi, tak bardzobia�ymi... Z�apa�a Lucian� za fartuch: - Luciano, nie chc� dzisiaj i��! Dzisiajnie! - Jak to, nie chcesz? - Nie, na mi�o�� bosk�, dzisiaj nie chc�, aby onemnie widzia�y! Kiedy przyjdzie Fr~aulein, powiedz, �e jestem chora, na mi�o��bosk�, pozw�l mi zosta� z tob�, wszystko zrobi�, co tylko b�dziesz chcia�a!Pom� mi! Luciana u�miechn�a si�. - Jasne, �e musisz i��. To s� twoje siostry.Tak dobrze wychowane, takie �adne! - Nienawidz� ich! - A Konrada? Jego te�nienawidzisz? Wirginia wbi�a palce w myd�o: na jedno mgnienie oka zobaczy�a wlustrze bia�ej szafki odbit� twarz Luciany. "Ona mnie nienawidzi", pomy�la�aunosz�c brwi. Zm�czy�a si� walk�, chcia�a teraz by� jak�� drobn� rzecz�,niewa�n� istot�, kt�ra wzbudza�aby lito��. - Moje w�osy s� okropne. Prawda? -Spr�buj� zrobi� par� lok�w. - Wiesz dobrze, �e nie mo�na zrobi� z nich lok�w.Moje w�osy nie kr�c� si� nawet na papilotach. Wiesz o tym... - Lubi� loki, totakie �adne! Musi by� przyjemnie czesa� w�osy Oktawii, przesuwa� po nich r�k�...- Nawet na papilotach... - Coraz bardziej staje si� podobna do twojej matki.Kiedy wyro�nie, b�dzie taka sama jak matka. A Bruna jest podobna do doktoraNatercia. Oktawia jest zupe�nie inna ni� ty i Bruna. Taka delikatna, wygl�da,jakby by�a z porcelany... - Na darmo moczysz mi g�ow�, �aden lok si� nie uda.Pozw�l mi ju� odej��... - Zabawne, ona jest tak podobna do Konrada, jakby bylirodze�stwem. Zobaczysz, �e si� pobior�. Wirginia ugryz�a si� w krostk�, kt�r�mia�a w ustach, a� poczu�a smak krwi. - Wuj Daniel jest nieprzytomny na punkciemamy. Je�eli jaka� inna kobieta go pokocha, to on tak zrobi prosto w twarz tejdrugiej - powt�rzy�a - tak zrobi - i gwa�townie splun�a do umywalki. Wraz ze�lin� sp�yn�a nitka krwi. - Pluj� krwi�! Umr�, Luciano, na pewno umr�! -Ugryz�a� si� w usta - powie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wiolkaszka.pev.pl
  •